Przygoda. O mocy entuzjazmu i znaczeniu koloru pomarańczowego

Jest sobota, godzina 12.00, w telewizji leci program Mała Czarna. Siedzę przed wielkim, czarnym ekranem i słucham kogoś, kto mówi o dryfowaniu po bezkresach kariery zawodowej, pozycji, bezpieczeństwie, ryzyku… I tak właściwie nie daje żadnych recept. Twierdzi, że nie ma wyraźnie sprecyzowanych zachowań, które sprawią, że wyrzucą Cię z pracy, podobnie jak nie ma jakichś zasad GWARANTUJĄCYCH COKOLWIEK.

Pozostaje zdać się na obecność w branży, w środowisku, kontakt z osobami, z którymi kiedyś przyjdzie nam pracować i zdrowa ocena sytuacji. Przyda się jeszcze szczypta umiejętności wyczucia momentu, podsumowując: intuicja.

Bez osobowości nawet nie zwrócą na Ciebie uwagi, Twoja marka osobista musi mówić sama za siebie, choć pierwszym w kontakcie, co się czuje jest… AURA. I nawet ja nie traktuje tego słowa pobłażliwie, choć jestem bardzo konkretna i zorientowana na efekt. Na aurę, tą zawodową, składa się nasza pasja, styl, przeszłość, wszystkie roztańczone wieczory, w których coś świętowaliśmy albo płakaliśmy z powodu rozczarowania. Jednym słowem – JUMP. Zdecyduj się na coś, wybierz jakąś drogę, niekoniecznie dobrą. Ważne, że będziemy PODĄŻAĆ. Ja jestem tylko dziewczyną w szaro-niebieskiej bluzie sportowej chłopaka i legginsach, a spacerując po Galerii, omawiam atmosferę i specyfikę zatrudnienia w tym miejscu tak entuzjastycznie, że nie może ujść to uwadze… menegerce obiektu. No i się kręci. Gdziekolwiek jestem. Bo może nie do końca wiem, co chce w życiu robić, ale wiem GDZIE, ewentualnie z kim.

Wywiady z projektantami mody, czy innymi ludźmi sukcesu jasno pokazują, że nie ma sensu na siłę próbować decydować, bądź chcieć się gdzieś znaleźć, coś robić… podobnie, jak nie ma sensu pragnąć coś znaczyć. Poznaj ten fragment świata, odnajdź się w nim i zainspiruj, bądź zupełnie się zbuntuj. To Ci pomoże. Błędy, próby, ocean „niespożytkowanego” czasu, dużo lazurowych drinków i jakichś łańcuszek ze szczęśliwymi kamieniami – to akurat moja recepta. Refleksje, notes z kreatywnymi pomysłami… dużo, dużo, dużo… inspiracji… Oprócz nieprzewidywalności, zaufania i wiary… wychodząc z domu tak po prostu, a nie żeby coś załatwić, można znaleźć PUNKT ZACZEPIENIA. Nie zapominajcie o entuzjazmie. Dzięki temu słowu dostałam pierwszą pracę, wymarzoną. Entuzjazm zawsze idzie w parze z kolorem pomarańczowym – oznaczającym kompetencje, aktywność, niestrudzenie i zorganizowanie.

Ten tekst jest chaotyczny, wiem. Ale życie jest chaotyczne, także zawodowe. Trzeba szybko łapać inspiracje, reagować na bodźcie i mieć szósty zmysł. Nadchodzi rewolucja: skreślam słowo UKIERUNKOWANIE i piszę nad nim – Entuzjazm. W kolorze pomarańczowym.

Justyna Poluta

Harmonyworks.pl

Jedna myśl nt. „Przygoda. O mocy entuzjazmu i znaczeniu koloru pomarańczowego

  1. eile

    Dziękuję :)
    Jeszcze kilka chwil temu dręczylo mnie, że utknełam w martwym punkcie.
    Zwid przy „niebieskim drinku”?
    A jednak, artykuł widzę na podgladzie.
    To nie cel, to droga się liczy.
    Jak to nie cel?
    Cel jest w oddali, nie on przynosi radość, jak to sądzą niektorzy. To chwila ktora trwa przez całą drogę daje radość, jeśli jesteś jej świadomy :)
    Chaos jest tym samym co brak chaosu, chaotycznie stwierdzajac :D ale jaka z tego płynie poezja uporządkowania, wie tylko ten kto ją składa ;)
    Z pozdrowieniami i pisz cześciej :)

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.