Archiwa tagu: ego

Duchowe przebudzenie

Wiele osób może zadawać pytanie, czym jest przebudzenie duchowe? Odpowiedź jest bardzo prosta. Nie różni się ono wiele od przebudzenia ze zwykłego snu. Jest to dokładnie to samo, tylko dotyczy innego poziomu postrzegania. Każdy zna ten moment przebudzenia ze snu, przecież robi to codziennie. Czasem po nocy pełnej snów bardzo wyraźnie widać ten proces. Świadomość przechodzi z marzeń sennych do poczucia realności. Budzi się umysł. Bardzo płynna jest ta granica. W stanie marzeń sennych często identyfikujemy się uczuciami, obrazami, mimo że ta identyfikacja jest bardzo mglista i niestabilna. Gdy sen się kończy, świadomość zaczyna powracać do świata materii. Włącza się umysł. Po chwili świadomość przenosi się do świata fizycznego, czuć swoje ciało, czuć rzeczywistość wokoło. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że jest już w materii, w prawdziwej rzeczywistości. Po przebudzeniu sen zaczyna wydawać się czymś odległym, mglistym, nierealnym. Im większy kontakt zmysłowy z materią, tym sen wydaje się bardziej nierzeczywisty. Człowiek się przebudził. Wszelkie troski snu stały się śmieszne, wszelkie lęki wyblakły, nastąpiła wolność od iluzji snu.

Jest taki tradycyjny sposób szybkiego uwolnienia się od uczuć snu, wystarczy spojrzeć w okno na otaczający świat. Jest to sposób skuteczny. Świadomość wchodzi w głębszy kontakt z tym co nazywa rzeczywistością, tym samym sen staje się całkowicie nierealny. Można spokojnie odetchnąć… to był tylko sen.

Sen

Żeby zrozumieć przebudzenie duchowe warto zrozumieć czym jest i jak wygląda sen. Sen jest wyobrażeniem. Jest kreacją umysłu, dokładniej kombinacją obrazów i odczuć zapisanych w podświadomości. Ten obraz jest tak realny, ponieważ człowiek podczas snu całkowicie się z tym obrazem utożsamia. Podczas snu świadomość najczęściej nie wie, że śni. Po prostu tworzy obrazy, doświadcza uczuć, jest w tym pogrążona całkowicie. Świat marzeń sennych staje się rzeczywistością ostateczną. Świadomość człowieka nie widzi żadnego alternatywnego świata. Jest całkowicie pochłonięta tworzoną iluzją. Dlatego tez sen wydaje się realny i rzeczywisty.

Gdyby w momencie śnienia pojawiła się świadomość świata realnego (poza snem), sen stałby się świadomy. Wtenczas człowiek zyskuje świadomość, że poza wyimaginowanym światem coś jeszcze jest (w tym wypadku materia). Człowiek wie, że tak naprawdę jego ciało śpi w materii, a umysł śni. Wtedy pojawia się myśl: „Ja przecież śnię! To nie dzieje się naprawdę!”. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że to co widzi nie jest ostateczną rzeczywistością. Tu przychodzi wewnętrzny luz i wolność. W takim momencie sen staje się świadomy i można go świadomie zmieniać.„To tylko sen, jestem tu całkowicie bezpieczny, mogę robić wszystko.” W takim stanie świadomości żaden koszmar, żadna niebezpieczna senna wizja nie jest w stanie zakłócić spokoju śniącego. Ponieważ jest świadomość, że to co się dzieje jest tylko snem – iluzją. Taki stan jest zwany świadomym snem (LD – Lucid Dream), gdzie śniący całkowicie swobodnie kształtuje rzeczywistość sennych marzeń. W stanie świadomego snu ma się świadomość nierealności i iluzoryczności tworzonych obrazów. Powstaje wewnętrzne poczucie wolności i radość doświadczania tej iluzji.

Przebudzenie duchowe jest takim samym procesem jak przebudzenie ze snu lub przebudzenie świadomości w trakcie snu. Różnica jest tu jedna. Człowiek budzi się ze snu o materii.

Sen o materii

Twoje aktualne życie jest oparte na Twoim światopoglądzie. Umysł wytworzył wiele wyobrażeń dotyczących życia w tym społeczeństwie. Stworzony został cały kompleksowy system iluzji życia. Można to przyrównać o snu. Świadomość utożsamia się z tym całkowicie, dlatego wszelkie wyobrażenia co do rzeczywistości stają się realnym doświadczeniem. Cała aktualna rzeczywistość i wszelkie sprawy społeczne wydają się tak prawdziwe, że wręcz nie do podważenia. Przecież każdy wie, że pieniądze są realne, praca jest realna, obrzędy religijne są realne. Całe życie człowieka jest czasem do bólu realne. Dochodzi do tego, że człowiek zaczyna całkowicie utożsamiać się z tym co widzi, ze swoimi myślami i uczuciami. Świadomość zupełnie zatraca się w doświadczeniu materii. To jest identyczna sytuacja, która była opisana przy iluzji snu. Świadomość zatraciła się całkowicie w iluzji stworzonej przez umysł. Jedyna różnica to taka, że ze snu budzimy się każdego dnia. Z iluzji materii przebudzić się jest trudniej. Niektórzy całe życie pozostaną śpiącymi.

Za każdym razem gdy budzimy się ze zwykłego snu wchodzimy w rzeczywistość materialną. Ta rzeczywistość jest traktowana właśnie jako rzeczywistość ostateczna, za którą nie ma nic. Dlatego wydaje się ona tak realna i prawdziwa. Wszystkie rzeczy będące w tej rzeczywistości są dla umysłu do końca prawdziwe. Każda iluzja, ocena umysłu, przyjmuje realną postać. To co umysł widzi w materii staje się realnym doświadczeniem świadomości. Tak jak to miało miejsce podczas snu.

Co jest realne?

Powstaje zasadnicze pytanie czy to co widzę jest realne czy nie? Dla większości ludzi jest realne, ponieważ stanowi jedyną i ostateczną rzeczywistość. Niektórzy jednak dostrzegają pomiędzy iluzjami „coś więcej”. Zauważają, że interpretacje umysłu są odpowiedzialne za postrzeganie świata. To co ładne dla jednych, może być brzydkie dla drugich. Wszystko jest względne i nie stanowi warunków. Świat nie może być obiektywny, czyli „moja wizja świata” nie jest jedyną. Ludzie tacy dostrzegają względność materii. Widzą w niej coś niestałego i zmiennego. Postrzegają materię jako substancję o nieskończonych możliwościach interpretacyjnych. Tacy ludzie często czują łączność ze swoją prawdziwą duchową świadomością. Jak w zwykłym śnie człowiek staje się świadomy że śni i że to nie jest rzeczywistość ostateczna, tak można sobie uświadomić, że ta materia również nie jest ostateczną rzeczywistością. Jest niewątpliwie wyższa rzeczywistość dostrzegalna poza materią. W śnie może pojawić się świadomość, że to jest iluzja, a prawdziwe ciało spokojnie śpi. W materii też może pojawić się taka świadomość. Materia to iluzja, a prawdziwe JA jest bezpieczne i „śni”. To prawdziwe JA jest przez niektórych nazywane duszą, Wyższym Ja, boskością wewnątrz człowieka, obserwatorem, świadomością. To właśnie ta pierwotna boskość śni sen o materii. To, co się pojawia w świecie zjawiskowym jest tylko odbiciem snu duszy. Nic tu w materii nie jest realne i ostateczne. Wszystko jest boskim snem. Ta świadomość daje wolność i radość. Wszystko jest boską grą energii, snem trwającym na ekranie duszy. Ludzie, którzy są tego świadomi, są określani przez innych jako przebudzeni.

Moment przebudzenia

Ta chwila zdarza się samoistnie. Nie można jej przyśpieszyć ani opóźnić. Wszystko jest wplecione w naturalny bieg wszechświata. Wszystko jest na swoim miejscu. Przez tysiące lat większość ludzkości śni. Tworząc wielkie rzeczy, bawiąc się materią – śnimy wielki sen o rzeczywistości. Czasem jest on pełen radości, czasem pełen cierpienia. Aktualny obraz cywilizacji odzwierciedla dokładnie nasze myśli i uczucia. Jest to nasza wspólna iluzja. Wszystko jest tworzone jak we śnie, dzięki nam, naszym myślom i działaniom. Cała kwestia w tym, że ta rzeczywistość przybrała dość dramatyczny dla wielu obraz. Wiele cierpienia, bólu, lęku i nienawiści. Choć jest to świat nieskończonych możliwości, wielu wybiera doświadczenie cierpienia. Tworzymy ten świat na podstawie wyobrażeń o trudności, walce, władzy, wykorzystaniu, lęku i zazdrości. Owocem jest taka, a nie inna rzeczywistość. Najczęściej nie jest to kreacja świadoma, jest to zagubienie w pojęciach i wyobrażeniach.

Ta rzeczywistość jest stworzona przez egotyczny umysł, który działa bardzo destruktywnie. Wzorce takiego działania są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wszystko odbywa się automatycznie – sen jest śniony przez całą cywilizację. Jest to ciągła iluzja. Przechodzi z ojca na syna jako wyobrażenia i nauki działania w tym świecie. Wyobrażenia o trudności, zdobywaniu, pieniądzach, karierze, wyzysku. Wydaje się, że nie ma możliwości odwrotu… a jednak.

Wszechświat pulsuje i trwa w nieustannym ruchu energii. Wszystko płynie. Był moment całkowitego zagubienia w umyśle, teraz przychodzi moment całkowitej wolności – ponad umysłem. Rozwój technologii sprawił, że żyjemy w erze informacji. Ta informacja rozprzestrzenia się po całym świecie szybciej niż kiedykolwiek. Dzięki temu ludzie mają dostęp do wiedzy. To początek przebudzenia. Wielu ludzi doznaje przebudzenia ze snu o materii. Zaczyna zauważać, że wszelkie działania aktualnej cywilizacji są powodowane programami umysłu. Wszyscy żyją automatycznie we własnej iluzji, tworząc własny sen. Wielu zadaje sobie pytanie – jak to możliwe? Czy to ja zwariowałem czy reszta? Nikt nie zwariował, jest to naturalny etap rozwoju świadomości. Naturalny ruch energii. Tak jak naturalne jest przejście na wyższy poziom postrzegania – Przebudzenie.

Każde działanie rzeczywistości jest dokładnie na swoim miejscu. Tak jak zdarzenia prowadzące niegdyś człowieka do upadku, tak i aktualne zdarzenia prowadzące do przebudzenia. W ostatnim stuleciu pojawiły się ogromne możliwości rozwoju – wszystko dzięki usprawnionej komunikacji. Tym samy pojawiła się możliwość rozwoju duchowości. Nie religijności ale duchowości. Ludzie zaczynają się budzić. Dostrzegają coraz więcej, czują coraz więcej. Wszystko zmierza w jednym i naturalnym kierunku – wewnętrzna boskość człowieka budzi się w materii.

Proces przebudzenia

Przebudzenie odbywa się naturalnie. Tak jak ciało samo budzi się ze snu, tak świadomość sama budzi się przechodząc na inny poziom postrzegania. Nie można tego przyśpieszyć ani opóźnić. Kiedy przychodzi właściwy czas, człowiek zaczyna dostrzegać świat ponad iluzjami. Często dzieje się tak za sprawą przeżytych ciężkich doświadczeń w materii, kiedy to cały dotychczasowy świat człowieka ulega zawaleniu. Zdarzenia stają się tak ciężkie, że umysł się poddaje i opuszcza wszelkie wyobrażenia. Nie jest w stanie ich nadal utrzymywać. Takie rzeczy mogą się dziać podczas śmierci klinicznej czy innych tragedii wstrząsających całym życiem. Wtenczas ludzie wychodzą ponad iluzje stwarzane przez umysł, dostrzegają świat zupełnie z innej perspektywy. Świadomość wznosi się ponad wyobrażenia i wchodzi w czyste istnienie, które nie ma warunków i jest cudem samym w sobie. Człowiek może dostrzec piękno istnienia ponad wszelkimi ocenami umysłu. Może dostrzec boskość, której jest częścią.

Oczywiście aby się przebudzić nie trzeba przeżywać ciężkich doświadczeń. Jednak niektórzy ludzie tak bardzo śnią, że aby doszło do przebudzenia potrzebny jest silny wstrząs. Niekiedy ludzie są tak bardzo zatraceni w doczesnych sprawach i iluzjach, że nie są w stanie dostrzec niczego więcej. Widząc tylko materię, pieniądze, sławę, walkę, tkwią całkowicie w objęciach egotycznego umysłu. Tworzą tak silne wyobrażenie o sobie jako o oddzielonej i walczącej jednostce, że nie są w stanie dostrzec jedności i boskości istnienia. Tacy najczęściej potrzebują silnego wstrząsu, który rozbija egotyczne spojrzenie. Wszystko zależy od człowieka.

Przebudzenie może też przyjść łagodnie. Człowiek może natrafiać na informacje, nauki mistrzów, inspiracje duchowe, które delikatnie kierują świadomość ku wyjściu ponad iluzję wyobrażeń o świecie. Tu przydają się wszelkie teksty ukazujące świat z innego punktu widzenia. Zmiana punktu widzenia pomaga wyjść ponad dotychczasową iluzję życia. Człowiek może dostrzec wszystko „z góry”, ponad podziałami, ponad określeniami. Nie musi już wyobrażać siebie jako odrębne JA, które ma problemy w rzeczywistości. Może dostrzec siebie jako boską cząstkę całego istnienia.  Postrzegać świat i ludzkość jako jeden cudowny organizm, w istnieniu którego uczestniczy. Wtenczas świadomość budzi się ze snu o materii. To moment, kiedy świadomość powraca do jedności ponad iluzją dualizmów. Wszelkie doczesne problemy przestają być ważne, świadomość dostrzega cały proces istnienia. Dostrzega, że jest częścią totalności, jest tą rzeczywistością… i o nic nie musi się martwić. Nie jest oddzieloną jednostką, która cierpi, a na końcu umiera. Widzi, że śmierć nie istnieje. Można już odpocząć i rozpłynąć się w istnieniu.

Tylko Ty wybierasz, jak chcesz się przebudzić. Możliwe, że już jesteś przebudzony i wypełnia Cię całkowita akceptacja i zrozumienie. Możesz więc wskazywać drogę innym. Możliwe też, że jesteś całkowicie owładnięty snem o materii. Otoczony wyobrażeniami o sobie i świecie, które traktujesz jako realną rzeczywistość. To nic złego. Przyjdzie naturalny czas kiedy świadomość się przebudzi. Może to się zdarzyć spokojnie, lekko i łatwo, może też błyskawicznie (co może wiązać się z cierpieniem dla ego). Nie jest ważne jak przebudzenie nastąpi – ważne, że nastąpi. To naturalny proces ewolucji wszechświata.

Kierując uwagę na duchowość, człowiek wyraża wewnętrzną wolę przebudzenia. Wprawia w ruch energie wszechświata, które sprawiają, że świadomość dąży do przebudzenia. Możliwe, że właśnie dlatego trafił do Ciebie ten tekst. Jeśli to czytasz, znaczy to, że już jesteś otwarty na duchowość. Już świadomość wyraziła wolę przebudzenia. Już uczestniczysz w naturalnym procesie wzrostu świadomości. Nie jest ważne, co umysł sobie pomyśli, co postanowi zrobić dalej. Proces przebudzenia świadomości już trwa. Ludzkość odzyskuje zapomnianą jedność. Wszechświat zaczyna świadomie postrzegać siebie, zaczyna przypominać sobie „kim jestem”. Następuje przebudzenie.

Moje własne Ja – ego – cz.3

Przeszłość, przyszłość, teraźniejszość.

Te trzy czasy są fenomenem stworzonym przez umysł. On to właśnie używa tych pojęć do określenia siebie i skatalogowania tej rzeczywistości. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość – ten wydawałoby się podstawowy podział jest jedną z największych iluzji umysłu. Takie postrzeganie rzeczywistości wynika z jego funkcji poznawczych, z jego budowy. Czasem go krępuje, czasem go wyzwala. Jak by nie było, podział ten jest tylko myślą. Warto się jemu przyjrzeć, by być bardziej świadomym procesów zachodzących we własnym wnętrzu.

Malutkie dziecko jest całkowicie zanurzone w teraźniejszości. Nie ma innego czasu. Umysł maluszka jest wolny od wyobrażeń. Choć uczy się jak tworzyć formy i iluzje poprzez interpretację widzianej energii, to póki co nic sobie z tego nie robi. Jest całkowicie pochłonięte badaniem teraźniejszości. Umysł dziecka jest zawsze świeży i lekki. Wręcz zafascynowany tym co widzi. Jest otwarty i doskonale chłonny. Jest spontaniczny i pełen potencjału. Taka mała istotka jest wolna od myśli. Nie tworzy pojęć przeszłości i przyszłości, nie analizuje i tworzy problemów. Jest całkowicie zanurzona w teraźniejszości i w teraźniejszości sobie doskonale radzi.

Dziecko wydaje się tak czyste, ponieważ obserwuje. Nie tworzy jeszcze własnych iluzji i interpretacji. Poprzez oczy dziecka patrzy czysta świadomość tego wszechświata. Świadomość nie zagubiona jeszcze w umysłowych iluzjach. Dziecko doświadcza i ciszy. Tak jak cała natura. Warto zwrócić uwagę na otaczające nas rośliny czy zwierzęta. Ta natura jest całkowicie zanurzona w teraźniejszej ciszy. Nie istnieje dla niej nic poza Aktualnym Doświadczeniem. Żadne drzewo czy ptak nie tworzy pojęcia przyszłości, nie tworzy przeszłości. Nie tworzy relacji „Ja-Ty”, nie ustosunkowuje się do innych rzeczy. Cała natura stanowi jedność. Trwa w nieustannym doświadczaniu.

Człowiek też trwa w nieustannym doświadczaniu tej rzeczywistości i jak każda istota jest na swoim miejscu. Już doświadcza, dlatego już spełnia to, po co tu jest. Wypełnia wolę życia wszechświata. Dlaczego umysł uważa, że coś jest nie na miejscu?

Umysł na podstawie obserwacji tworzy pojęcia przeszłości i przyszłości, a jak to stworzy, to powstanie też trzecia możliwość – teraźniejszość. Umysł może pomyśleć, że jest zamknięty w ciasnym upływie czasu – między przeszłością, a przyszłością. Czasem ta iluzja czasu jest tak silna, że życie człowieka wydaje się nie mieć oddechu, bez przestrzeni. Umysł zatraca się gdzieś w tej iluzji, żyje przyszłością bądź przeszłością. Gubi gdzieś teraźniejszą przestrzeń, nie zwraca na nią uwagi, a przecież teraźniejszość jest jedynym istniejącym stanem. To właśnie w teraźniejszości odbywa się życie. Jest to wieczna chwila teraźniejszego istnienia. To co zwane przeszłością i przyszłością jest tylko iluzją umysłu.

Umysł tworzy iluzję siebie na postawie historii o swoim „Ja”. To właśnie dzięki pamięci i umiejętności oceny powstaje sztuczne pojęcie „Ja”. Umysł interpretuje siebie jako oddzieloną istotę z indywidualnymi cechami, poczym obserwuje ją i zapamiętuje. Tworzy się rozciągnięte w czasie pojęcie „Ja”. To tu mieści się źródło wysokiej, bądź niskiej samooceny. Jest to uwarunkowane przeszłymi zdarzeniami, które ciągle umysł pamięta i się ich trzyma. Jest to ego wraz ze wszystkimi swoimi cechami, właściwościami i umiejętnościami. Wraz z całą swoją przeszłością i przyszłością tworzy się bardzo silna iluzja oddzielonego i ciasnego życia.

Ludzie trzymają się przeszłości z różnych powodów. Jest tam wiele rzeczy, które zdają się być częścią własnego Ja. To właśnie te przeszłe zdarzenia tworzą osobistą historię. Umysł myśli, że jest przez to większy, bogatszy. Im lepsza historia własnego życia tym większe zaplecze bezpieczeństwa i komfortu – można się czymś chwalić. Na tej podstawie można zbudować wysoką samoocenę. Można też odwrotnie, im trudniejsze zdarzenia w przeszłości tym może wytworzyć się niższa samoocena. Tym samym aktualne życie może mieć wiele problemów. Wszystko dlatego, że umysł trzyma w swoim polu iluzje przeszłości. Trzyma się wyuczonych cech, trzyma się dawnych decyzji, trzyma się całościowo przeszłości, nigdy nie jest świeży.

Uświadamiając sobie iluzję przeszłości można stwierdzić, że człowiek może być jaki tylko chce. Nie jest niczym ograniczony w sensie zachowania. Każde ciało jest podobne, dlatego może działać podobnie. Bogacz różni się od biedaka tylko samooceną. Bogacz jest nauczony żyć w dany sposób, biedak jest nauczony żyć inaczej. Żaden z nich nie zmienia swojego zachowania, ponieważ ciągle trzyma w swoim polu przeszłości. Gdyby ten biedny uwolnił się całkowicie od przeszłości, wystarczyłaby chwila by nauczył się działać jak człowiek bogaty. Nowymi wzorcami, dzięki którym szybko zdobyłby fortunę. Podobnie jak bogacz, który chwilowo stał się bankrutem potrafiłby szybko dojść do dużych pieniędzy. Jest to kwestia wyuczonego działania i samooceny.

Z przeszłości pochodzą lęki, które ograniczają działanie. Umysł utrzymuje wszelkie zdarzenia, które zaistniały w polu tego co nazwał „Ja”. Te wszystkie zdarzenia nadal są w pamięci i wpływają na teraźniejszość. Umysł obserwuje teraźniejszość właśnie przez filtry przeszłości. Nie potrafi działać czysto i spontanicznie. Zawsze działa tak, jak jest uwarunkowany. Czasem może się nawet zdawać, że ludzie się nie zmieniają. Większość się nie zmienia, a jeśli już to zmiany są niewielkie. Uwalniając się od przeszłości można dokonać zmiany całej istoty. Nagle wchodzi się w teraźniejszość nieskończonych możliwości. Można działać z czystym umysłem, tak jak się chce, bez uwarunkowań. Jednak aby to zrobić, warto zrozumieć, że przeszłość nie istnieje. Jest ona tylko pewnym obrazem w umyśle, czyli pewną strukturą energetyczną, która wpływa na aktualne działanie. Można to dostrzec w medytacji, dzięki temu poluźnić więzy krępującego czasu.

Podobnie jest z przyszłością. Może się zdarzyć tak, że umysł zatapia się w wyobrażeniach o przyszłości. Mogą one przybierać różną formę. Od marzeń i wyobrażeń tego, co może być do lęków i rozpatrywania negatywnych zdarzeń mogących w przyszłości zajść. Umysł łapie się w tą pułapkę skutecznie zapełniając teraźniejszość myślami. Dzięki temu świadomość jest pochłonięta przez myśli i marginalnie doświadcza teraźniejszości. Choć ta sytuacja tez nie jest w żaden sposób zła. Jest również na miejscu. Chodzi o to, że poprzez umysł i rozmyślanie o przyszłości, świadomość doświadcza właśnie „rozmyślania o przyszłości”. Tak jakby wszechświat badał jak to jest „rozmyślać o przyszłości”. Tu również zachodzi proces poznawania siebie, gdzie cała energia wszechświata poznaje różne swe aspekty. Kwestia w tym, że świadomość zaczyna się utożsamiać z tym, o czym myśli. Potem może stworzyć osobiste cierpienie i zadawać wszystkim pytania – dlaczego cierpię? Dlaczego się gubię? Warto sobie uświadomić, ze nie jest to zagubienie. Jest to naturalne działanie wszechświata, który poznaje siebie. TY poznajesz siebie.

Marzenia nie są złe. Można marzyć i wyobrażać sobie piękne chwile w przyszłości. Dzięki temu umysł dąży do ich realizacji. Jednak czasem umysł tworzy warunki szczęścia. Jeśli nie będę miał tego i tego, to będzie źle. Jeśli nie spełnią się moje marzenia, będę smutny. Jeśli nie spełnią się moje oczekiwania, będę zawiedzony. Tym sposobem znów stworzy osobiste cierpienie i będzie się pytał wszystkich – dlaczego cierpię?

Bardzo ograniczający jest również lęk przed przyszłymi negatywnymi zdarzeniami. Umysł pamięta, że podejmując pewne decyzje spotkało go coś, co ocenił jako złe. Na tej podstawie tworzy w przyszłości czarne wizje, których się boi. Te rozmyślania tak pochłaniają umysł, że czasem paraliżują lękiem. Co więcej, nie można sobie z nimi poradzić. Jak można poradzić sobie z rzeczami, których nie ma? To kolejna pułapka tworząca cierpienie. Umysł tak wyolbrzymia czasem problemy, myśli, ze sobie nie poradzi. Tym sposobem zapełnia teraźniejszość myślami i gubi się w nich. Potem się pyta wszystkich – dlaczego cierpię?

Z przyszłością nie można sobie poradzić, ponieważ jej nie ma. Nie można działać w przyszłości. Kiedy przyszłość stanie się teraźniejszością, dopiero można działać. Wtedy zawsze okazuje się, że można sobie z „problemem” poradzić i to wcale nie jest aż takie straszne. Ta czarna wizja wcale nie okazała się tak straszna. Wcale nie jest tak źle. Kwestia w tym, że teraźniejszość nigdy nie jest zła. Można tylko stworzyć iluzję i ocenić ją jako złą. Tylko czy jest to potrzebne?

Warto zauważyć, że tworząc wizję lepszego świata może powstać rozdźwięk między tym co JEST, a tym co może być. Kwestia w tym, że „to co może być” jest tylko i wyłącznie iluzją umysłu. Myślą stworzoną na podobieństwo tego, co jest. Ta wersja rzeczywistości jest wymyślona i nie istnieje. Tylko umysł może pomyśleć, że ta wersja może zaistnieć. Jednak umysł nie widzi wszystkich przyczyn i nie wie, że ta wersja jest niemożliwa. Jedyną możliwą wersją jest to, co jest. Bo to już jest. To co będzie zależy od aktualnego działania. Jednak nie na aktualnym poziomie umysł może przewidzieć i zanalizować tylko część przyszłości. Nie wie co dokładnie będzie. Przewiduje tak, jak chce. Czasem powstaje problem, że nie jest tak, jak chciałem.

Na podstawie tej myśli można stworzyć cierpienie lub radość. Jeśli ta myśl jest oceniana jako lepsza niż to co jest, umysł powie „A mogło być tak dobrze”. Tworzy się rozdźwięk między wyobrażeniem o tym jak mogło być, a interpretacją tego, co jest. „Mogło być lepiej” – czyli teraz jest źle. Porównanie wyobrażenia tego co może być (sztucznej myśli) i wyobrażenia o tym co jest. Tak oceniając, umysł wpada w cierpienie. Z drugiej jednak strony, można się pocieszyć. Umysł może powiedzieć, zawsze mogłoby gorzej. Kwestia jakie myśli w sobie stworzy. Tak czy inaczej jest uwarunkowany. Działa jak automat. Przyjdzie myśl o lepszej możliwej rzeczywistości, powstaje rozdźwięk i człowiek się smuci. Przyjdzie myśl o gorszej możliwej rzeczywistości, powstaje rozdźwięk i człowiek się cieszy. Wolność jest niezależnością.

Wolność teraźniejszości

Może powstać pytanie – dobrze, ale jak wtedy uwolnić się od tych myśli i wejść w chwilę teraźniejszą? Przede wszystkim już jesteś w teraźniejszości. Tylko czasem świadomość zamyka się w myślach o przyszłości, przeszłości lub innych iluzjach. Tym samym następuje pewne przeniesienie uwagi z aktualnego doświadczenia na przedmiot myśli.

Kluczem jest uważność. Inaczej mówiąc zwracanie uwagi na to, co aktualnie jest. Obserwowanie tego, co jest. Pierwszą rzeczą która aktualnie jest w tej materii jest ciało. I to od niego można zacząć praktykę uważności. Warto po prostu skupić się na ciele. Najpierw na ciele fizycznym, później przyjdzie moment, w którym można przenieść uwagę na wyższe ciała. Pierwsze jednak jest ciało fizyczne. Spróbuj więc poczuć to ciało od środka. Poczuj każdą część ciała. Ale za nim to zrobisz, warto byś usiadł wygodnie i zrelaksował się. Warto zamknąć oczy. Jest to o tyle ważne, że zrelaksowane ciało łatwiej jest czuć. Gdy już przyjmiesz wygodną pozycję, zwróć uwagę na ciało. Można zacząć od stóp. Niech świadomość skupia się na czuciu stóp. Niech będzie to uważna obserwacja, uważne czucie. Potem można przenieść się wyżej, do nóg. Potem jeszcze dalej do brzucha, klatki piersiowej, ramion, rąk, dłoni, karku, ust, oczu, głowy… Całe ciało ogarnięte ważnością jako jedna całość. To obserwowanie ciała od wewnątrz jest doskonałą praktyką wchodzenia w teraźniejszość i uwalniania się od iluzji myśli. Tu nie potrzeba myśleć, wystarczy czuć i być uważnym. Takie skupienie powoduje odprężenie umysłu i ciała. Sama świadomość staje się uważna i zogniskowana na aktualnym doświadczeniu.

Kolejną rzeczą może być uważne doświadczanie rzeczy zewnętrznych. To może być nieustanna praktyka obserwacji – nie trzeba się relaksować. Można uczestniczyć normalnie w życiu i obserwować zdarzenia. Jednak nie gubiąc się już w myślach, ocenach i uwarunkowaniach. Przypomina to stan pierwotnej radości z istnienia, jaką mieliśmy w dzieciństwie. Każda rzecz jest obserwowana w chwili teraźniejszej i w pełni doświadczana. Cały świat wibruje światłem, ruchem i życiem. Wszystko tańczy w nieustannym procesie istnienia. Świadome uczestnictwo w istnieniu może spowodować głęboką zmianę Twego wnętrza.

Tu warto zwrócić uwagę na oceny umysłu. Widząc coś umysł podążą do przeszłości i na zasadzie skojarzeń interpretuje i ocenia. Przykładowo patrząc na mały, biały i delikatny obiekt pełen życia umysł szybko sięga pamięcią i ocenia to co widzi jako – motyla. Tym samym traci zainteresowanie samym zjawiskiem. Dzięki iluzjom i ocenom nie jest w stanie poświęcić większej uwagi temu zjawisku, jakim jest cud życia motyla. Warto spróbować nie oceniać, nie wpadać w iluzje stworzone na podstawie przeszłych zdarzeń. Warto spojrzeć na to co jest – na czysto. Tak jak dziecko. Jeśli trudno Ci patrzeć czysto, przypomnij jak to było jak byłeś dzieckiem. Jeśli nie pamiętasz, przyjrzyj się dziecku, udaj dziecko. Można się od dzieci wiele nauczyć. Dziecko jest zafascynowane cudem tego istnienia. Samo trwa w przestrzeni cudownego zafascynowania i pełnej uważności. Spogląda na rzeczy pierwszy raz w życiu. Dla dziecka wszystko jest cudem, zjawiskiem,, nieokreślonym istnieniem.

Udaj więc dziecko. Nie chodzi o to, byś biegał po ulicy nago i się ślinił. Chodzi o sposób doświadczania tej rzeczywistości. Spójrz na rzeczy tak, jakbyś widział je pierwszy raz w życiu. Poświęcaj im wiele uwagi. Obserwuj działania Twego ciała, obserwuj działania rzeczywistości. Nie interpretując i nie zamykając w formy, to co widzisz jest ruchem czystej energii. Wszystko jest świetliste i wypełnione tym, co ludzie zwą miłością. To właśnie ona jest przyczyną istnienia. Jest to wola wyrażania siebie, wola istnienia, wola poznania. Cały wszechświat, każdy atom, każda energia jest właśnie tym. Tego nie trzeba rozumieć. To się dzieje Tu i Teraz. Wystarczy tylko to dostrzec. Spojrzeć ponad ocenami i interpretacjami wynikającymi z przeszłości – spojrzeć na czysto.

Praktyka codziennej uważności wciela coraz więcej przestrzeni do życia. Świadomość nie jest skierowana na ciągłe myślenie i chaos umysłu. Życie staje się pełne światła, swobody i przestrzeni. Rzeczy stają się czyste same w sobie. Umysł zaczyna dostrzegać doskonałość. Przychodzi pewna niezależność i wolność w tym świecie. Człowiek nie jest już uwarunkowany ocenami. Jest wolny od przeszłości i niezwiązany przyszłością. Rozumie, że są to tylko wyobrażenia. W ogóle, we wszystkim postrzega grę wyobrażeń – czystą grę energii. Słowa ludzi, działania ludzi, zdarzenia społeczne, zdarzenia natury, procesy ciała, relacje międzyludzkie – wszystko to jest ruchem tej samej energii. Można to nazwać manifestacją boskości. Tu przychodzi głęboka akceptacja teraźniejszej doskonałości. Z tej akceptacji rodzi się szczęśliwość.

Moje własne Ja – ego – cz.2

W poprzedniej części poznaliśmy czym jest ogólnie pojęcie ego i jak przysłania ono istnienie. Można powiedzieć, że ego jest związane z tworzeniem iluzji i uznaniem ich za prawdę. Świadomość (wewnętrzny obserwator) zamyka się w takim postrzeganiu świata. Taki układ rzeczy najczęściej przynosi cierpienie. Przekroczenie wszelkiego cierpienia jest prostą sprawą. Wymaga tylko czystego spojrzenia na to, co jest. Bez zasłon tworzonych przez ego nie ma cierpienia, nie ma przywiązania, nie ma uwarunkowań i uzależnień. Wszystko staje się czystym procesem doświadczania. Jednym aktem wglądu w naturę rzeczy można skończyć z dualizmem powodującym cierpienie. Jest to moment wyzwolenia.

Punkty widzenia – uwarunkowanie egotycznego umysłu

Rzeczywistość jest postrzegana przez każdego człowieka subiektywnie. Każdy postrzega własną rzeczywistość, która jest uwarunkowana poglądami przejętymi od innych (rodziców, autorytetów). Może wydawać się to nieprawdą, jednak to właśnie te poglądy przejęte od rodziców są przyczyną wszelkiego cierpienia. To właśnie punkt widzenia dualnego świata, który jest przenoszony z pokolenia na pokolenie tworzy cywilizację niewygody, przeplatając radość i cierpienie. Gdyby dzieci były wychowywane świadomie poprzez osoby posiadające jasny wgląd w naturę istnienia, nie byłoby tworzone cierpienie. Wchodząc w dorosłość ludzie mieliby świadomość natury procesu życia, w którym uczestniczą. Ego nie zasłaniałoby im istnienia, tym samym nie tworzyłoby cierpienia. Mimo to ludzie tworzą bardzo silną iluzję tożsamości zamykając się w niej.

Kiedy człowiek jest już ukształtowany i posiada stabilne poglądy, trudno jest świadomości przebić się przez mocne struktury iluzji. Często ludzie nie wiedzą, że możliwy jest inny punkt spojrzenia na świat. Nie sądzą, że świat może wyglądać inaczej, wystarczy zmienić tylko punkt widzenia. Aktualnie tkwią w punkcie, który przeplata radość i cierpienie. Czasem więcej radości, czasem więcej cierpienia. Mimo to umysł nadal błąka się nieświadomie po tym dualizmie. Warto czasem wyjść ponad to i spojrzeć na aktualne istnienie z innego punktu widzenia. To może spowodować pewne olśnienie lub po prostu uwolnić się od wyobrażeń przynoszących ból.

Aktualnie umysł większości ludzi posiada podobne wyobrażenia o tym świecie i życiu. Jestem „Ja” są „inni”. Wszelkie zdarzenia są postrzegane jako przypadki (lub nie), które dotykają mnie i innych. Nieszczęścia i szczęścia chodzą po ludziach. Życie przeplatane jest osobistymi radościami i smutkami. Pragniemy pozbyć się (uniknąć) rzeczy, które oceniliśmy jako złe, a nabyć (utrzymać) rzeczy dobre. Można powiedzieć, że życie jest ciągłą walką lub zmaganiem się człowieka z rzeczywistością. Taki punkt widzenia często ogranicza człowieka. To uwarunkowanie od rzeczy dobrych i złych wiąże człowieka, determinując jego decyzje, ogranicza wolność. Tu też powstaje lęk przed działaniem. Serce nie jest wolne, świadomość nie jest wolna. Umysł próbuje analizować, zatrzymuje się, nie wychodzi życiu naprzeciw, nie uczestniczy w nim w pełni. Jest po prostu uwarunkowany i ogranicza siebie zgodnie ze swymi wyobrażeniami. Aby zmienić swój punkt widzenia można użyć porównania.

Historia chmurki

Wyobraź sobie błękitne niebo – czyste i nieograniczone. Niebo to jest samoświadome. Wie, że istnieje i ogląda siebie. Podziwia siebie i cieszy się ze swego istnienia. Pewnego dnia niebo postanowiło doświadczyć czegoś innego. Ugadało się z oceanem i razem stworzyli chmurki. Ah, jaka była zabawa, ile radości. Na tle nieba zaczęły pojawiać się różnorodne chmurki, zmieniały kształty, znikały, pojawiały się ponownie w innej postaci. Łączyły się ze sobą by potem się rozdzielić. Raz wirowały z wiatrem, raz wędrowały spokojnie i wolno. Raz tworzyły ogromny kształt by potem prawie całkiem zniknąć. Nieustanny ruch, nieustanna zmiana, nieustanne doświadczanie i zabawa. Cały ten proces trwał samoistnie, a niebo było zachwycone tym co widzi. Nikt jeszcze nie stworzył tak wspaniałej rzeczy.

Niebo było tak oczarowane cudownością procesu, że postanowiło doświadczyć go bliżej. Pewnego razu, gdy wiele małych chmurek płynęło wolno i spokojnie, niebo postanowiło przyjrzeć się jednej z bliska. Zaczęło ją obserwować. Chmurka spokojnie sobie dryfowała, omijała inne chmurki. Niebo było zafascynowane. Postanowiło więc nazwać chmurkę imieniem – Bhaati. Po pewnym czasie niebo przestało oglądać inne chmurki, zapomniało o całym procesie, zajęło się tylko tą jedną. Obserwowało ją dokładnie, znało dokładnie cały jej wygląd. I choć wszystko działo się tylko przez chwilkę, niebo przyzwyczaiło się do Bhaati. Kiedy zerwał się mocniejszy wiatr, Bhaati zaczęła się zmieniać. Niebo przyglądało się temu z niepokojem (niepokój! – jak dziwne i nieznane uczucie). – „Co się stanie z Bhaati?! Wiatr coraz mocniejszy” – myślało niebo. Nagle chmurka zmieniła całkowicie swoją formę, rozwiała się. Niebo wpatrywało się przez chwilę w czystą przestrzeń. – Bhaati już nie ma – poczuło coś w rodzaju smutku. Nie ma jej. Za chwile jednak zauważyło w jakiej jest sytuacji. Uświadomiło sobie, że zapomniało o całym pięknym procesie, który nadal trwa. Radosne chmurki nadal tańczyły w locie istnienia. Niebo bez zastanowienia powróciło do spoglądania na całość cudownego istnienia. Znów było totalnością, znów radowało się, wraz z oceanem, oglądając piękno i nieskończoną radość procesu istnienia.

Ty jesteś błękitnym niebem. To, co widzi Twymi oczyma, to co czuje Twym ciałem, to co sprawia, że istniejesz – to jest świadomość wszechświata. Jedna i ta sama świadomość, która przejawia się poprzez różne istoty. Świadomość nieba oglądająca własne istnienie z różnych punktów. Ta właśnie świadomość (jedna i nieskończona) zamknęła się w formie, utożsamiła z ciałem. Nazwała tą tymczasową formę imieniem i nazwiskiem, uzależniła się od niej. Żeby pogłębić iluzję, został nawet stworzony dokument tożsamości, zwany dowodem osobistym. Wiele papierów, które mają oznaczać prawdziwość tej tożsamości (imienia, nazwiska, zawodu, pochodzenia, narodowości…). Cóż za głęboka iluzja sztucznej tożsamości. Wszystko to jest tak prawdziwe, że świadomość wszechświata nie widzi już całego procesu istnienia, nie cieszy się z radosnego tańca życia. Widzi za to oddzielone od wszystkiego „Ja”, które walczy o przetrwanie.

Natura, cały wszechświat ciągle się zmienia. Nic tu nie jest stałe. Każde przywiązanie i uwarunkowanie rodzi cierpienie. Kiedy świadomość zamknie się na poziomie formy, przestanie dostrzegać całościowo proces (bez oceniania i przywiązania) zacznie tworzyć cierpienie. Kiedy nazwie, przywiąże się. Kiedy się przywiąże, uwarunkuje swoje szczęście. Kiedy uwarunkuje szczęście, wejdzie w dualizm dobra i zła. To z kolei stworzy świat cierpienia. To również jest naturalny proces poznania. Świadomość, która jest przyczyną i źródłem wszystkiego zamyka się w formie by poznać dokładnie „drugą stronę” siebie. Zamyka się i czując oddzielenie może stać się świadoma jedności. Jak wielką radość daje ponowne uświadomienie sobie jedności. Jak wielką radość daje istotom ponowne zjednoczenie z wszechświatem. Jest to powrót do domu. Wyjdzie poza formę i zagubienie umysłu. Wejście w jedność i totalność istnienia. Ponad formą i uwarunkowaniem.

Umysł człowieka uzależnił się i przywiązał do formy, którą zaobserwował. Świadomość zamknęła się w wyobrażeniu o „Ja”, stworzyła sztuczną tożsamość. Podobnie jak świadomość nieba ograniczyła się do obserwacji jednej chmurki. Poczym uwarunkowała się w stosunku do tej tymczasowej formy. Tak i świadomość wszechświata uzależniła się od jednego ciała. Umysł nie chce tracić tej formy, nie chce umierać. Tak głęboko utożsamił się z ciałem. Co więcej ponazywał inne istoty. Określił je względem swojej formy, swego ciała. Niektóre tymczasowe przejawy boskości nazwał rodziną, krewnymi, przyjaciółmi, inne przejawy energii nazwał wrogami, nieprzyjaciółmi. Wszystko to jest zamknięcie w formę i uzależnienie się od niej. To jest właśnie działanie ego – sztucznej tożsamości, którą tworzy umysł.

Poczucie oddzielenia – brak miłości

W tym miejscu dochodzimy do najważniejszej rzeczy, jaką stworzyło ego – poczucie oddzielenia. Każda egotyczna myśl i wyobrażenie bazuje na tym poczuciu. Umysł określił siebie jako wydzieloną część – niezależną jednostkę, która żyje sama i musi sama sobie radzić. Wiara w poczucie oddzielenia – wydzielenie sztucznej tożsamości – jest przyczyną negatywnych interakcji między ludźmi – nienawiści.

Gdy istota ludzka czuje się oddzielona – cierpi. Ten stan jest czasem nazwany stanem braku miłości. Tworzy się luka, dziura i pustka, którą ludzie próbują na wszelkie sposoby zapełnić. Właściwie to umysł egotyczny tworzy tą pustkę wyobrażając sobie, że jest oddzielony. Ego próbuje też tą pustkę zapełnić. Jest to sytuacja błędnego koła. Umysł egotyczny nigdy nie osiągnie spełnienia, ponieważ sam tworzy niespełnienie. Sam określa, że jest oddzielony i próbuje szukać na to rozwiązania, próbuje ponownie poczuć jedność – miłość. Robi to na różne sposoby. Stało się to niemal celem życia. Wiele religii i systemów duchowych obiecuje zjednoczenie z Bogiem czy osiągnięcie stanu bezwarunkowej miłości. Adepci rozwoju tworzą najrozmaitsze ćwiczenia, które mają za zadanie połączyć ich na powrót z boskością.

Nie tylko na polu duchowości trwa dążenie do zjednoczenia i miłości. Ludzie próbują zapełnić pustkę kontaktem z partnerem. Jest to próba poczucia jedności z partnerem – to tu najczęściej są tworzone iluzje pięknej i doskonałej miłości – totalnego szczęścia. Jednak umysł egotyczny jest pełen wyobrażeń i sabotuje związek, a upragnionej miłości jak nie było tak nie ma.

Umysł próbuje zapełnić pustkę rzeczami materialnymi. Próbuje zdobyć jak najwięcej, ponieważ ciągle czuje czegoś brak – brak szczęścia. Tu jest powszechne dążenie do posiadania jak największej ilości rzeczy. Umysł trzyma wyobrażenie, że im więcej posiada tym bardziej jest szczęśliwy. W praktyce wygląda to trochę inaczej – im więcej posiada, tym więcej pragnie. Nigdzie nie może znaleźć tej upragnionej jedności.

Egotyczny umysł nie dostrzega jednej podstawowej rzeczy – sam jest przyczyną oddzielenia. To właśnie stworzenie sztucznej tożsamości jest problemem. Umysł sam tworzy wyobrażenie o sobie, jako o oddzielonej od wszystkiego istocie. Uznaje to jako podstawę i fundament swego światopoglądu. Człowiek jest pewien, że jest oddzielony od wszystkiego i rozpatruje wszystkie inne rzeczy pod tym właśnie kątem. Bazując na takim fundamencie nie da się dostrzec zjednoczenia. Dlatego w dzisiejszych czasach panuje wiele zagubienia.

Ponad umysłem panuje całkowite zjednoczenie. Wszechświat jest jedną całością. Jest jednym i totalnym ruchem energii. Wszystko co istnieje jest jego częścią. Nie ma tu oddzielenia. Ciało człowieka jest częścią materii, uczucia i myśli człowieka są częścią wyższych planów energetycznych wszechświata. Wszystko to jest jedną energią przyjmującą różne kształty. Co więcej, wszystko rozwija się samo. Ciało żyje samo, myśli i uczucia pojawiają się niejako same. Natura i wszelki przejaw życia wibruje nieskończoną radością istnienia – rozwija się samoistnie. Człowiek jest całkowicie zatopiony w tym procesie, jest jego częścią. Już jest zjednoczony, już istnieje. Tylko umysł stworzył sztuczne oddzielenie, dosłownie uwierzył, że jest oddzielony.

Faktem jest, że już jesteś w jedności z wszechświatem. Faktem jest, że już jesteś na swoim miejscu w tym wszechświecie. To ciało, myśli i uczucia są przejawem miłości istnienia. Wystarczy tylko wyjść ponad umysł i sztuczną tożsamość by to dostrzec.

Początki oddzielenia

Na poziomie minerałów panuje całkowita jedność. Na tym poziomie doświadczania nie ma żadnego podziału. Żadna różnica nie jest postrzegana. Jest to bardzo ograniczone doświadczenie, rysujące się tylko w obrębie zdarzeń fizycznych. Materia oddziałuje na materię. Świadomość minerału (wbrew wszelkim zasadom logiki – taka właściwość istnieje) jest ograniczona tylko do doświadczania fizyczności. I doświadcza jej w pełnej jedności. Podobnie jest z roślinami i zwierzętami. Choć istoty czujące i postrzegające widzą swoje oddzielenie, to jednak nie określają się jako oddzielone. Umysł zwierzęcy nie jest na tyle rozwinięty by stworzyć osobistą iluzję oddzielenia. Zwierzęta działają jak jeden organizm, instynktownie i naturalnie, mimo, że na poziomie fizycznym są oddzielone. Są jednak w głębokim kontakcie z istnieniem.

Poczucie świadomego oddzielenia pojawia się u człowieka. To tu właśnie pojawia się ego. Ta sztuczna tożsamość może zaistnieć tylko w jednym miejscu. Kiedy umysł jest na tyle rozwinięty, że może tworzyć iluzje (rozumieć rzeczy i nadawać im znaczenie) i niedostatecznie rozwinięty by widzieć jedność całego procesu istnienia. To właśnie w tym miejscu jest człowiek. Istota ludzka jest na tym etapie ewolucji, gdzie dostrzega swoje oddzielenie fizyczne jednak nie widzi jeszcze jedności całego procesu. Następnym krokiem ewolucji świadomości będzie właśnie wejście w jedność. Aby to zrobić warto zrozumieć czym się jest i gdzie się jest.

Umysł stworzył iluzję oddzielenia. Postrzegając swoją materialną odrębność określił siebie jako oddzieloną od wszystkiego istotę. Człowiek nigdy nie był oddzielony od procesu istnienia. Stanowił z nim zawsze jedność. Jesteśmy procesem boskości, jesteśmy tym, co nazywamy Bogiem. To czym jesteśmy jest energią wszechświata. Nie jesteśmy indywidualnymi Bogami, takie stwierdzenie pobudza ego i narzuca nową sztuczną tożsamość. Jesteśmy procesem boskości, przejawem świadomości wszechświata. Nie jest to indywidualne, jest globalne i niedualne.

Dziecko na początku swych dni jest całkowicie zanurzone w istnieniu. Czuje zupełną łączność z wszechświatem, postrzega wszystko jako jeden cudowny proces istnienia. Wszystkie ruchy energii, światło, barwa, dźwięk, dotyk – wszystko jest nieuświadomionym przejawem czegoś cudownego, świeżego i totalnego. Dziecko działa całkowicie instynktownie i w zgodzie z naturą. Kiedy umysł dziecka nie jest jeszcze na tyle rozwinięty aby sam siebie określić, dziecko jest zanurzone w słodkiej nieświadomości – tak jak zwierzęta, które są całkowicie zjednoczone ze źródłem i nie postrzegają oddzielenia. W miarę upływu czasu umysł dziecka przyjmuje coraz więcej informacji. Zaczyna dostrzegać działania w tej materii, zaczyna interpretować grę światła i dźwięków, które odbiera. Na tej podstawie zaczyna tworzyć obraz świata. Umysł zaczyna przywiązywać się do zewnętrznych rzeczy (przyzwyczaja się). Te rzeczy, które są najczęściej spotykane w rzeczywistości i zadowalają zmysły stają się „moimi rzeczami”. Umysł uczy się pojęcia moje. Dostrzega różnicę, między posiadaniem, a nieposiadaniem. Uzależnia się od rzeczy zewnętrznych (n przykład od grzechotki, którą można się bawić). Od pojęcia „moje” jest już tylko krok do stworzenia pojęcia „ja”.

Warto zauważyć, że te wszystkie rzeczy, które postrzega umysł są czyste same w sobie. Nie są ani dobre, ani złe. Tylko umysł określa jakie są. Grzechotka sama w sobie jest układem materii, mimo to umysł dziecka zaczyna widzieć w niej coś więcej. Coś ważnego, coś co zaspokaja pragnienie, coś więcej niż układ materii i światła. Umysł dziecka nadaje grzechotce formę. Wydziela ją z morza postrzeganej energii i tworzy „ważną rzecz”, od której może się uzależnić. To jest wstęp do przywiązania i tworzenia cierpienia.

Następnym etapem jest uświadomienie sobie pojęcia „Ja”. Dziecko widzi, że materialnie jest oddzielone. Zaczyna rozumieć różnicę, między swoim ciałem, a inną rzeczą. Na tej podstawie zaczyna się utożsamiać z własnym ciałem. Aby tego było mało, rodzice mu w tym pomagają. Uczą jak utożsamiać się z ciałem. Pogłębiają uczucie oddzielenia, nazywają rzeczy „moje”, „twoje”. Nazywają ciała osobowo – Mama, Tata. W umyśle maluszka powstaje wiele form. Powstają wyobrażenia i iluzje dotyczące rzeczy. Postrzegana na początku energia i światło zaczyna ubierać się w formę. Jedna część wszechświata jest nazwana „Mama”, inna część „Tata”, a jeszcze inna część „Ja”. Umysł zaczyna zamykać wszystko w formę. I jest to naturalne. Postrzeganie i rozumienie różnic jest naturalnym krokiem w rozwoju. Jednak na tym kroku rozwój dziecka najczęściej się zatrzymuje. Do końca życia tego ciała świadomość będzie zamknięta w obrazach i wyobrażeniach. Istota ludzka będzie postrzegała innych ludzi jako odrębne stworzenia, a siebie jako samotną w całym zewnętrznym świecie. Wszystko byłoby inne, gdyby na początku proces wychowawczy przebiegałby inaczej. Gdyby rodzice czuli jedność i łączność z całym stworzeniem, dziecko przejęłoby tą postawę. Wtenczas postrzegałoby wszystko jako jeden proces. Nie zatrzymywałoby się na formach umysłu, a ponad nimi dostrzegałoby jedność. Prostym jest stwierdzenie, że wszystko jest jedną energią o różnych aspektach. Jednak mało kto to dostrzega. Umysły ludzkie tkwią na poziomie formy i oddzielenia.

Tak wychowywana jest populacja kolejnych oddzielonych i walczących istot. Z pokolenia na pokolenie jest przekazywana wiedza o formie i odrębności. Umysłu wydzielają z całej przestrzeni formy i nazywają je, poczym uzależniają się od nich. Powstaje uzależnienie od rzeczy zewnętrznych, materialnych dóbr, przywiązanie do ciała, bliskich osób. Wszystko dzieje się na podstawie ubrania czystej energii w formę. Warto to zaobserwować.

Jesteś wszechświatem, który obserwuje siebie – nieustannie zmieniający się proces. Jesteś tym, co poznaje siebie. Wszechświat poznaje siebie dzięki „Twemu” ciału i zmysłom. Jesteś manifestacją świadomości. Jedyna kwestia w tym, że umysł doszedł do momentu, w którym mógł stworzyć iluzję oddzielenia – formy, wyobrażenia i oceny. Gdy świadomość zamknęła się w nich, stworzyła cierpienie, oddzielenie. Teraz na powrót staje się świadoma całości. Wychodzi ponad wyobrażenia umysłu i świat form. Następuje przebudzenie. Jest to naturalny proces, w którym boskość staje się siebie świadoma. Jesteśmy tym procesem.

W następnych częściach przyjrzymy się schematom myślenia umysłu. Zwrócimy uwagę na pojęcia i metody tworzenia iluzji. Dzięki temu można uświadomić sobie własne filtry mentalne i wyjść poza nie. Uświadomić wolność.

Moje własne Ja – ego – cz.1

Czym jest ego? Dlaczego wielu mistrzów duchowych zwraca na nie uwagę? Czy jest ono aż tak ważne? Czy faktycznie jest ono przyczyną cierpienia i czy jest ono potrzebne? Dlaczego wiele systemów rozwoju duchowego widzi wyzwolenie w wykroczeniu ponad ego?

Zapraszamy do zapoznania się z serią artykułów dotyczących „ego” człowieka. Poznając te pojęcie człowiek zaczyna podróż w głąb siebie. Uświadamiając sobie działanie umysłu odkrywamy własną istotę i tą rzeczywistość. Potem przychodzi wolność…

Każdy z nas ma własną tożsamość. Przynależy do danego społeczeństwa, jest obywatelem danego kraju, posiada własne nazwisko i imię – te wszystkie rzeczy składają się na ogólny obraz człowieka. Własna tożsamość jest w dzisiejszych czasach bardzo rozbudowana. Określają ją nie tylko wszystkie papiery i dokumenty stworzone przez to społeczeństwo, ale i zespół wyobrażeń o sobie. To wszystko tworzy bardzo wyraźny i prawie jednoznaczny opis pojedynczej jednostki. Człowiek jest ze wszystkich stron określony i opisany – jest wręcz skatalogowany. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cała ta ogromna tożsamość jest tylko wymysłem umysłu. Nie jest prawdziwa. Jakkolwiek by prawdziwie wyglądała, cała ta tożsamość przypisana ciału jest iluzją.

Czym jest to ego?

Ego jest systemem wyobrażeń, przyzwyczajeń, myśli o sobie i o świecie. Ego jest po prostu sztucznie stworzoną osobowością. Jest ona tworzona na podstawie ocen i określeń umysłu. Taki kompleksowy system wyobrażeń powstaje już w dzieciństwie i często umacnia się przez całe życie. Warto zauważyć, że wszechświat sam w sobie nikomu nie określa osobowości i ograniczeń. Tylko człowiek jest istotą, która z całej totalności wszechświata wydziela pewien wycinek i nazywa „JA”. Przywiązuje się do pewnego wycinka rzeczywistości, nazywa go własnym ciałem, własnym „JA”. To przywiązanie i utożsamianie się z własnym „Ja” jest najczęściej przyczyną wszelkiego cierpienia. Nie ma tu nic skomplikowanego czy nadnaturalnego. Ego jest po prostu wyobrażeniem o sobie, swoim miejscu w świecie, swoich cechach, nawykach. Wszystko to tworzy oddzieloną od wszechświata istotę.

Występuje tu pojęcie „moje” i „ja”. Te dwie rzeczy stają się najważniejsze i to właśnie je umysł próbuje wzmacniać. Nie było by w tym nic niekorzystnego, gdyby nie fakt, że świadomość ogranicza się i utożsamia ze swoimi wyobrażeniami. Rośnie w siłę pojęcie „Ja” i utożsamianie się z tym co moje. Umysł przywiązuje się całkowicie do swoich wyobrażeń i traktuje je jako rzeczywistość ostateczną – czyli prawdę. Często człowiek stwierdza – taki jestem i koniec. Najczęściej gubi się we własnych wyobrażeniach rzeczywistości, dlatego też tak wiele osób w dzisiejszych czasach nie może się odnaleźć. Po prostu upatrują prawdy w wyobrażeniach narzuconych przez innych. Warto tu pamiętać, że rzeczywistość nie jest taka, jak ją opisują inni. Nie jest też taka, jak o niej myśli umysł.

Ego całkowicie utożsamia się ze swoją wizją rzeczywistości. Umysł całkowicie utożsamia się z pojęciem „Ja” i „moje”. Są to oczywiście pojęcia zbudowane na wyobrażeniach, ponieważ w naturze wszystko jest niczyje. Po prostu jest i trwa w naturalny dla siebie sposób. Cała natura jest jednym organizmem przejawiającym się na różne sposoby. Jednak egotyczny umysł nie widzi tej jedności. On wszędzie widzi podział i walkę, co więcej traktuje to jako prawdę, ponieważ się z tym utożsamia. Ten proces utożsamiania jest do tego stopnie niebezpieczny, że odchodzi od naturalności. Działa destruktywnie na siebie i rzeczywistość. To dzięki temu utożsamianiu się z „Ja” i „moje” powstało najwięcej śmierci i wojen. Kiedy świadomość zamknięta jest w okowach ego i dzieje się to na masową skalę, nieunikniona jest również destrukcja na masową skalę. Tego dziś jesteśmy świadkami.

Sztuczna tożsamość to wytwór umysłu. Istnieje na planie mentalnym jako kompleksowy system myśli i wyobrażeń. Jest on iluzją, nie istnieje naprawdę, jednak człowiek cały czas ją utrzymuje. Ego istnieje tylko w odniesieniu do wyobrażeń. Bez myśli nie mogłoby istnieć, ponieważ samo jest myślą. Jego fundamenty są zbudowane na wyobrażeniach o przeszłości, całej historii życia. Rozwija się dzięki myślom o przyszłości, a trwa dzięki teraźniejszym iluzjom świata. Warto zwrócić na to uwagę. Sztuczna tożsamość może trwać tylko bazując na pamięci, która też jest zbiorem myśli. To dzięki pamięci umysł buduje obraz siebie, poczym utożsamia się z tym obrazem całkowicie. Z kolei myśląc o przyszłości umysł próbuje rozbudować swą sztuczną tożsamość – dodać do niej więcej. Teraźniejszość jest całkowicie zapchana myślami o przeszłości i analizie przyszłości. Jest pełna wyobrażeń, co przysłania aktualne doświadczenie. Można tu jasno stwierdzić, że myśli przysłaniają istnienie.

Ego nie pozwala się unicestwić. Nie chce zginąć. Dlatego też próbuje utrzymać nieustanny potok myśli i wyobrażeń. Można powiedzieć, że świadomość zamyka się i zatraca w tworzonych myślach. Ciągle tworzy problemy i ciągle próbuje je rozwiązać. Jest to przyzwyczajenie wywodzące się z dzieciństwa. Dorośli mieli wiele problemów i ciągle próbowali je rozwiązać. Tak nauczony umysł, we wszystkim widzi problem. Ocenia i tworzy sobie zadania, problemy do rozwiązania. Dzięki temu funkcjonuje w świecie. Całe życie staje się zbiorem problemów i przeszkód, z którymi trzeba sobie radzić lub radości i możliwości – jest to kwestia wyobrażeń.

Tworzenie myśli – osobistych problemów i radości – daje pewną gwarancję nieprzerywalności – życia ego.

Ego nie jest czymś złym. Podczas poznawania własnej sztucznej tożsamości można dojść do wniosku, że ego to nasz wróg. Przecież te wyobrażenia są źródłem cierpień i dualizmu. Nie potrzeba tak myśleć, ponieważ to tworzy kolejne napięcia i wyobrażenia prowadzące do walki. Ego nie jest naszym wrogiem, którego trzeba zniszczyć czy się pozbyć. Nie trzeba walczyć z ego. To byłaby kompletna porażka, ponieważ ego jest systemem wyobrażeń – ego jest aktualnie pojęciem „JA”. Walka z ego to walka z sobą. To prowadzi do wewnętrznych konfliktów.

Ta iluzja pojęcia „ja” jest też naturalnym etapem rozwoju. Aby świadomość mogła poznać samą siebie musi zaistnieć proces wydzielenia. Tym właśnie jest proces ego – wydzieleniem części od jedności.

Kolejnym krokiem jest przekroczenie ego. To również dzieje się naturalnie, wraz ze wzrostem potencjału umysłu. Kiedy świadomość jest w stanie obserwować umysł, jest możliwość przekroczenia iluzji. Wystarczy świadomie obserwować. To wszystko. Jest to właściwie bardzo proste, choć na początku wymaga to uważności. Obserwując swoje własne myśli, człowiek widzi, że są to tylko myśli. Myśli o sobie są myślami o sobie – nie są prawdziwym mną.

Kiedy świadomość zaczyna postrzegać myśli umysłu, przestaje się w nich zamykać i traktować jako ostateczną rzeczywistość. To jest droga do wyjścia z „więzienia” egotycznego umysłu. Wtenczas po prostu widać, że określenia umysłu są tylko określeniami umysłu. Świadomość przestaje się z nimi utożsamiać. Wychodzi na wolność. Człowiek nie jest już niewolnikiem własnego umysłu, a myśli nie przysłaniają życia. To jest powrót do jasności dzieciństwa, kiedy to świat był pełen radości i szczęśliwości, a umysł nie przysłaniał piękna istnienia. Kiedy świadomość wyjdzie ponad ograniczenia umysłu – życie dopiero się zacznie.

Ponad wyobrażeniami i ocenami umysłu nie ma dobra i zła. Życie iluminuje nieskończoną i pierwotną szczęśliwością. Wyjście ponad ego jest wyzwoleniem z cierpienia. Może to nawet być akt jednorazowy. Po prostu nagle cierpienie przestaje być cierpieniem. Wszystko staje się inne. Świadomość, która wyszła ponad określenia umysłu doświadcza rzeczywistości zupełnie inaczej – bezpośrednio. To niesamowite wyzwolenie – nagle nie ma nic, a zarazem pojawia się wszystko. Następuje moment przebudzenia. Świadomość budzi się ze snu, który był tworzony przez umysł. Najciekawsze jest to, że rzeczywistość nie musi się zmieniać. Sytuacja życiowa może nadal być taka sama. Jednak podejście do tej sytuacji jest zupełnie inne. Nie ma już utożsamiania się z nią i zamykania się w tych wyobrażeniach o rzeczywistości. Człowiek jest wolny. Wtenczas każde doświadczenie jest doświadczeniem cudu istnienia. Jest manifestacją miłości w wiecznej teraźniejszości.

Czym wtedy jesteśmy?

Umysł może się spytać – jeśli nie jestem tym co sobie wyobrażam, to kim jestem? – to ważne pytanie, używane w wielu pięknych medytacjach. To pytanie często ma wyzwalającą moc, prowadzi w głąb siebie, do źródła istnienia. Warto się temu przyjrzeć.

Każde określenie „kim jestem” pochodzi z poziomu umysłu i nie jest prawdą ostateczną. Warto po prostu nabyć wewnętrznego dystansu do swoich myśli, niech nie tworzą one rzeczywistości ostatecznej. Kiedy jednak świadomość utożsami się z myślami, każdy wymysł umysłu stanie się bardzo realny. Tak dzieje się właśnie teraz, kiedy każde wyobrażenie o rzeczywistości jest traktowane jako jedyna prawdziwa rzeczywistość. To powoduje zagubienie i najczęściej cierpienie. Oczywiście można myśleć i określać różne rzeczy, jednak warto pamiętać, że to myśli i określenia, a nie prawdziwa rzeczywistość.

Kim więc jesteś? – Jesteś manifestacją energii wszechświata. Jesteś procesem życia – jesteś totalnością istnienia. Jesteś świadomością wszechświata, poznającą siebie. Wszechświatem poznającym siebie. Uczestniczysz w nieskończonym procesie poznawania i doświadczania. Jesteś jednością z całym istnieniem. – Te określenia pochodzą również od umysłu, dlatego nie trzeba się do nich przywiązywać. Kiedy umysł przejmie te wyobrażenia, staną się one częścią ego. Może się tak stać, że umysł zamieni własne określenie. Zamiast „Ja jestem ciałem”, będzie mówił „Ja jestem wszechświatem”. To nadal będzie wyobrażenie, które może stać się rzeczywistością ostateczną i zamknąć świadomość w tym pojęciu. Choć faktem jest, że taka zmiana pojęć jest dużym krokiem do wolności

Te określenia mogą tylko zainspirować, wskazać drogę do własnego doświadczenia. Tu nie chodzi o myśli. Nigdy nie chodziło o myśli. Tu chodzi o własne doświadczenie. Myśli są tylko ruchem subtelnej energii. Mogą one przybrać najrozmaitsze formy i kształty. Mogą tworzyć radości i cierpienia, wszystko zależy od Ciebie. Świadomość może całkowicie błądzić po świecie myśli i wyobrażeń. Tworzyć różne obrazy i wizje rzeczywistości i nigdy nie posmakować wolności. Prawdziwa wolność jest wyjściem ponad umysł. Wtedy to świadomość nie jest ograniczana sztucznymi pojęciami. Świadomość nie utożsamia się z ego. Wtenczas wchodzi w pole czystego doświadczania istnienia – moment czystej teraźniejszości.

Na początku warto zrozumieć pojęcie ego. Czym ono jest? Warto zauważyć te swoje myśli i ich wpływ na tą rzeczywistość. Kiedy ma się świadomość własnych myśli i ich natury (są one ruchem energii, nie ostateczną rzeczywistością), wtenczas można zacząć szukać odpowiedzi na to – kim jestem. Póki umysł traktuje własne myśli jako rzeczywistość ostateczną, wtenczas świadomość ciągle błądzi. Nie potrafi wyjść ponad umysł, ponieważ całkowicie się z nim utożsamia. W tym momencie każda próba określenia „kim jestem” będzie kolejną zabawą myśli. Umysł może nasuwać różne pomysły i określenia. Na początku będzie oczywiście mówił o swojej sztucznej tożsamości – jestem taki i taki, mam takie i takie papiery, mam różne rzeczy i cechy. To nadal będą myśli i wyobrażenia.

Chodzi tu o doświadczenie. Kiedy zapytasz kim naprawdę jestem, umysł zacznie podawać odpowiedzi w formie myśli. To tylko myśli, nie warto więc się na nich zatrzymywać. W pewnym momencie świadomość zauważy, że pytania i odpowiedzi są tylko formą energii – wtenczas wyjdzie poza myśli. Przestanie się skupiać na nich bezpośrednio i zacznie doświadczać istnienia. Myśli przycichną, zostanie samo ciało i doświadczenie. Świadomość będzie trwała, będzie istniała – po prostu będzie. Nie ważne kim jest, ważne, że doświadcza istnienia. W tym miejscu ciszy następuje kontakt z wszechświatem. Świadomość jest jednością i miłością. Ponad myślami całe istnienie jest doskonałością, nic nie ma warunków – wtedy przychodzi prawdziwa wolność.

Duchowe osamotnienie

Wielu ludzi w dzisiejszych czasach ma poczucie samotności. Tyczy się to szczególnie ludzi, którzy zauważają niekorzystność działań zahipnotyzowanego społeczeństwa. Tacy ludzie są na tyle wrażliwi, że dostrzegają wiele nieświadomych zachowań i wzorców. Nie chcą w tym wszystkim uczestniczyć, tym samym oddzielają się od większości. Problem może się pojawić kiedy w około nie ma podobnych istot. Wtedy pojawia się uczucie osamotnienia. O ile samotność jest kwestią świadomego wyboru i zazwyczaj przynosi ulgę wybierającemu, o tyle osamotnienie jest uczuciem bardziej podświadomym. Pojawia się wtedy, kiedy człowiek obserwuje swoje oddzielenie i niewpasowanie w określony obraz społeczeństwa. Wydaje się, że to uczucie osamotnienia jest niezależne od człowieka. Po prostu jeśli jest się innym od większości automatycznie pojawia się świadomość oddzielenia i uczucie osamotnienia. Warto zauważyć skąd się biorą takie, a nie inne uczucia.

Porównanie źródłem iluzji oddzielenia.

Zrozumienie tego uczucia osamotnienia nie jest trudną rzeczą. Wynika ono z obserwacji i porównywania. Dlatego to często sprawia problem ludziom duchowym. Po pierwsze widzą, że są „inni”. Widzą więcej, czują więcej, potrafią dostrzec różne procesy myślowe i wzorce zachowań aktualnego społeczeństwa. Widzą różne oszustwa i zakłamania, co za tym idzie często tego nie akceptują. Ludzie ci czują, że w głębi są inni i nie chcą podążać za głównym nurtem nieświadomości. Czasem się buntują lub cierpią poddając się normom społeczeństwa.

To porównanie z innymi sprawia, że człowiek oddziela siebie mentalnie od innych. Na podstawie zewnętrznej obserwacji tworzy podział między ludźmi. Zauważając i interpretując zachowanie innych ludzi, określa je i porównuje do swojego. Tak określone zachowania stają się podstawą do wytworzenia w sobie uczucia osamotnienia (oddzielenia). Ten podział jest całkowicie sztuczny i stworzony przez umysł, jednak umysł się całkowicie z nim utożsamia. Człowiek myśli, że ta wizja świata jest prawdziwa. Myśli, że faktycznie jest samotny, ponieważ nie pasuje do ludzi ze swego środowiska. Jest to dość silna iluzja. Wydaje się, że oddzielenie jest całkowicie realne. Na szczęście jest to tylko sztucznie stworzona ocena, zawsze można stworzyć inną.

Punkt widzenia – umysłowa iluzja zjednoczenia.

Cała rzecz polega na obraniu właściwego punktu widzenia. To umysł dyktuje czy czuje się samotny (oddzielony) czy nie. Warto sobie uświadomić, że można wybrać taki punkt widzenia, w którym nie ma samotności. I wcale nie jest to takie trudne.

W dzisiejszym społeczeństwie można zauważyć wiele sztucznie stworzonych punktów zjednoczenia. Przykładowym punktem zjednoczenia może być rodzina. Po prostu człowiek czuje się w rodzinie jako jedna całość. Czuje swoją przynależność i bezpieczeństwo. Postrzega rodzinę jako jeden organizm, w którym on sam ma własną funkcję i własne miejsce. Czuje się akceptowany. Punktów zjednoczenia może być o wiele więcej, przykładowo państwo, miasto, dzielnica, religia itp. W każdym z tych punktów ego tworzy własną iluzję przynależności. Odrębną komórkę, która wewnątrz jest jednością. Dzięki temu czuje się bezpiecznie i nie ma poczucia osamotnienia. Te punkty wydają się całkowicie zadowalać ludzi żyjących w tym społeczeństwie. Przeciętny człowiek ma własne wyobrażenie siebie w społeczeństwie. Ma pracę, rodzinę, własną religię. Należy do różnych komórek, punktów zjednoczenia. Idzie zgodnie z nurtem danych grup i wydaje się wszystko w porządku. I na tym etapie jest w porządku.

Kiedy człowiek patrzy na siebie z egotycznego punktu widzenia, widzi zestaw własnych cech i upodobań. Widzi też cechy innych, na tej podstawie może porównać i określić swoją przynależność lub inność. Większość ludzi tkwiących w zbiorowej iluzji społeczeństwa nie ma problemu z określeniem swojej przynależności. Przynależność jest określana za pomocą podświadomych programów, najczęściej z dzieciństwa. Życie nieświadomego jest całkiem proste. Wystarczy robić to co wszyscy, a nie będzie problemów. I faktycznie, czasem się to udaje. To jest pewien etap rozwoju człowieka i ego. Na tym poziomie człowiek zauważa tylko cechy z poziomu egotycznego umysłu. I jeśli nie jest świadomy tej zbiorowej hipnozy społeczeństwa, wszystko jest w porządku.

Człowiek, który nie ma na tyle rozwiniętej świadomości by widzieć dobrze egotyczne procesy zazwyczaj nie czuje się samotny. Uczestniczy zgodnie z ruchem całego społeczeństwa, uczestniczy w owczym pędzie cywilizacji i jest mu dobrze. Czuje jakąś wybraną sztuczną przynależność. Przykładowo do kraju, do religii, do miasta czy do rodziny. Ta sztuczna przynależność całkowicie mu wystarcza, czuje się na swój sposób spełniony. Niestety ludziom bardziej świadomym to nie wystarcza. Ludzie tacy wydają się zauważać niekorzystność działania tych mechanizmów. Czują przekłamanie i nienaturalność we wzorcach postępowania społeczeństwa. Widzą różnice pomiędzy sobą, a innymi. Nie chcą działać tak jak większość nieświadomych. Wybierają własną osobną drogę, dlatego często pojawia się osamotnienie.

Punkt cierpienia.

Cierpienie pojawia się w jednym momencie. Kiedy człowiek jest bardzo świadomy swego „Ja” i „Ja” innych. Jest to tak wnikliwa świadomość, że wychwytująca wszelkie różnice przyczyn i skutków działań. Pojawia się dokładna analiza działań. Widać wtedy korzyści i ich brak. Taka analiza i wrażliwość postrzegania pojawia się u ludzi rozwijających się duchowo. Widzą doskonale siebie i innych, postrzegają różnice w działaniu. Rozumieją przyczyny i skutki niekorzystnego działania ogółu społeczeństwa i nie chcą w tym uczestniczyć. Całkiem prawidłowo. Jest tylko jedna przeszkoda. Świadomość nadal jest zamknięta w punkcie widzenia egotycznego umysłu. Wydzieliła się od społeczeństwa, jednak nie znalazła żadnej alternatywy. Tu powstaje osamotnienie. Nadal występuje ocena i interpretacja z poziomu oddzielenia. Jestem „Ja” i są „Inni”. Jesteśmy od siebie całkowicie oddzieleni i się różnimy. Kiedy to uczucie stanie się rzeczywistością ostateczną (czyli umysł się z tym utożsami), powstanie uczucie osamotnienia i cierpienie.

Cierpienie może przyjąć wiele odcieni. Może być spowodowane niezrozumieniem mentalnym (różnicą poglądów). Kiedy to społeczność myśli niekorzystnie, a człowiek wrażliwy próbuje żyć zgodnie z miłością. Wtedy może czuć się zagubiony i osamotniony. Może tak być, dopóki nie znajdzie właściwiej sobie grupy rozwoju duchowego. Wtedy tworzy nowy punkt zjednoczenia. Jest to co prawda nowa iluzja, jednak przynajmniej zawiera w sobie mniej cierpienia. Ludzie tacy tworzą własne komórki, które są wewnętrznie spójne, jednak ciągle są oddzielone od reszty. Nie rozwiązuje to problemu, po prostu przenosi jego wagę na inne pojęcia.

Kolejnym często tworzonym cierpieniem jest uczucie spowodowane brakiem partnera. To chyba znają wszyscy. To uczucie jest bardzo silne i potrafi stworzyć wiele oporów, a to dlatego, że wiąże się z pierwotnym instynktem prokreacji. Energia seksualna jest częścią „nieświadomej” ewolucji, gdzie energie dążyły samoistnie w ściśle określonym kierunku. Jest to podstawowa i bardzo silna cecha cielesna. Sama w sobie ta energia nie jest zła, jest jak każda inna, tylko stosunkowo silna. Jednak kiedy te energie nałożą się na iluzje oddzielenia może powstać duży problem. Warto zauważyć jak silny jest mechanizm umożliwiający prokreację. Jest tu wiele energii, od energii seksualnej, pożądania do zauroczenia (często kojarzonego z miłością). Brak spełnienia na tym polu może powodować duże zachwiania emocjonalne.

Człowiek dąży zawsze do zjednoczenia, zbliżenia. Podświadomie czuje, że jedność osobista (z partnerem) jest czymś pierwotnym i bardzo korzystnym. Nie chodzi tu tylko o seks, ale również o bliskość, współpracę, która umożliwiła gatunkom przetrwanie. Kiedy nie można zrealizować tej jedności, człowiek czuje się niespełniony. Jest wtedy nie tylko oddzielony od innych (od potencjalnego partnera), ale też niespełniony i samotny wewnętrznie. Stanowi to dość popularny problem.

Warto zauważyć, że patrząc na to z punktu widzenia egotycznego umysłu człowiek zawsze będzie samotny. Stanowi oddzielne ciało, oddzielne uczucia, umysł. Jego droga zawsze jest drogą samotnika. Choćby nie wiadomo ile osób było wokoło niego, zawsze wewnętrzne jest sam. Tak jak uczy wielu mistrzów – droga do wnętrza jest drogą w samotności. Nikt nie może się tam udać za człowieka. Egotyczny umysł zawsze jest samotny, choć walczy by nie być. Co jest naturalne w tym punkcie widzenia. Umysł próbuje załatać tą samotność tworząc związki i inne relacje. Czasem chwilowo tłumi to uczucie lub popada w nieświadomość i jest w porządku. Jednak w głębi zawsze jest samotny. Nie jest to nic złego czy niekorzystnego. Jest to naturalne póki istnieje egotyczny umysł.

Wnikliwe dostrzeganie oddzielenia wydaje się być ostatnim etapem poznania egotycznego umysłu. Dalej następuje przejście do świadomości jedności.

Kiedy świadomość przestanie patrzeć przez pryzmat własnego Ja, problem znika. Nie ma już oddzielonego ciała. Wtenczas nie patrzy na szczegóły i ich różnice, ale dostrzega cechy wspólne dla wszystkich istot. Wtenczas świadomość wznosi się do wyższego poziomu, zaczyna dostrzegać jedność każdej istoty i całego istnienia. Taki punkt widzenia rozwiewa wszelką samotność.

Punkt jedności.

Jest jeden proces i wszyscy są jego częścią. Ten punkt nie jest iluzoryczny. Nie jest tworzeniem czegoś na podstawie interpretacji rzeczy zewnętrznych, jak to miało miejsce we wszystkich poprzednich punktach. Tu przychodzi czucie istnienia. Jest się istnieniem. Nie jest to myśl o rzeczywistości tylko bezpośrednie jej odczucie. Jeśli nie ma myśli, nie ma iluzji. Choć posługując się słowami (tekstem) trzeba zejść na jej poziom aby cokolwiek przekazać.

Jest się wszechświatem, który nieustannie trwa. Nie trzeba tworzyć zewnętrznych iluzji przynależności czy oddzielenia. Nie ma tu mentalnego określenia własnego „Ja” (chyba, że w momencie przekazywania tej inspiracji, wtedy trzeba to jakoś określić pisząc lub o tym mówiąc.) Po prostu jest się częścią wszechświata. Istnieje się wraz z całą totalnością. Kiedy świadomość to widzi nigdy nie poczuje się osamotniona. Samotność powstaje wtedy, kiedy świadomość utknie na etapie oglądania szczegółów. Wtenczas każdy jest inny i można czuć oddzielenie i osamotnienie (brak przynależności). Przechodząc od szczegółu do ogółu widać jedność. Wtenczas nie ma czegoś takiego jak oddzielenie. Jest się częścią jedności całego procesu miłości zwanego wszechświatem. Czy trzeba czegoś więcej?

Wszystkie istoty, cała materia są częścią jednego wszechświata. Nie ma tu oddzielenia, choć może zostać stworzona sztuczna tożsamość dla każdej rzeczy. Może zostać stworzona iluzja oddzielenia, a co za tym idzie brak przynależności (bądź iluzja przynależności do jakiejś grupy społecznej). To naturalny etap ewolucji, dlatego jeśli ktoś czuje się samotny, jest na właściwym miejscu. Potem przyjdzie świadomość współistnienia i iluzja samotności zostanie prawdopodobnie porzucona.

Nawet tak trudna do porzucenia iluzja braku partnerstwa. Człowiek na poziomie fizycznym może być oddzielony, jednak w głębi wie, że jest częścią totalności. Oddzielenie to zostaje przekroczone. Nie jest już właściwie ważne co pojawi się na planie materialnym. Czy będzie partner czy nie. Jest to tylko zewnętrzny warunek nie mający wpływu na całe tło istnienia, jakim jest pierwotna miłość. W głębi własnej istoty zawsze czuć jedność. Nie chodzi o zewnętrzną jedność ciał (jaką próbuje się zaspokoić egotyczny umysł), ale realną jedność z całym istnieniem. Wewnętrzną boskość. To wydaje się być celem każdego człowieka, który próbuje osiągnąć stan zjednoczenia przy pomocy zewnętrznych rzeczy (jak na przykład partnerstwo czy przynależność do określonej grupy społecznej). Poza egotycznym umysłem nie ma oddzielenia, jest cichy i spokojny ocean miłości.

Jak to wygląda ze strony praktycznej? Świadomość współistnienia i jedności wyraża się przez akceptację i miłość. Kiedy widać, że wszyscy są częścią tego samego procesu (nawet, jeśli sobie tego nie uświadamiają) przychodzi zgoda na wszelkie działania tego procesu. Ten ruch energii tworzący wszelkie zdarzenia jest samozachowawczy i inteligentny. Doskonale wie jak wszystko zorganizować i podążać drogą ewolucji. Dlatego zachowania innych ludzi są doskonale na swoim miejscu. Są tym, co na daną chwilę jest właściwe. Nawet jeśli ludzie zachowują się inaczej niż „JA” nie stanowi to problemu, ponieważ jesteśmy częścią jednego organizmu, gdzie wszystko jest potrzebne. Każdy człowiek wraz ze swoją rzekomą innością ma własne miejsce i doskonale pasuje do rzeczywistości. Spełnia jedyną i niepowtarzalną rolę, dzięki której świadomość wszechświata doświadcza siebie. Wszystko w tym procesie jest na swoim miejscu. Zarówno miejsce nieświadomych, jak i świadomych. Miejsce oddzielonych jak i nieoddzielonych.

Tu przychodzi akceptacja swego istnienia. Nie jest już ważne czy z poziomu egotycznego umysłu jest się oddzielonym i niepasującym czy nie. Umysł może oceniać różnie. Może powiedzieć, że jestem w grupie, może powiedzieć, że nie jestem w grupie. Może określić jako samotnego lub niespełnionego. Od tego jest uzależnione dobre samopoczucie. Jednak ponad określeniami umysłu jest po prostu istnienie. Dla całego procesu istnienia nie jest właściwie ważne co powie umysł. Wszystko i tak będzie na swoim miejscu. Jeśli świadomość wejdzie w ten punkt widzenia, osamotnienie zniknie jak wiele innych iluzji.

Ruch energii wszechświata płynie swobodnie i tworzy nieustannie chwilę teraźniejszą. Można się z tym ruchem zgodzić lub starać się mu zaprzeczać. Można sprawdzić co jest korzystniejsze. Kiedy człowiek utkwi na poziomie myślenia egotycznego (myślenia o oddzieleniu), dostrzega odmienność wszelkich istot. To może sprawić cierpienie. Wychodząc ponad to, uczestniczy się w naturalnym ruchu boskości, gdzie nic nie jest złe ani dobre. Wszystko doskonale współgra z pierwotną wolą istnienia leżącą u podstaw wszechświata.

Sztuczna tożsamość cz.1

Pytanie:

Od dłuższego czasu mam problem z ustaleniem mojej tożsamości tzn. mówiąc prościej, nie wiem, kim jestem.

Odpowiedź:

Medytacja na temat „kim jestem” jest piękną drogą do prawdziwego zrozumienia siebie. Jednak aby ustalić kim na prawdę jestem potrzeba wglądu ponad umysł i ego.

Warto zauważyć, że wszystkie określenia „kim jestem” są określeniami z poziomu umysłu, są wyobrażeniami. Nawet, jeśli te wyobrażenia będą naprowadzały na „Prawdę”, to nią nie będą. Dlatego wszystkie określenia „kim jestem” są nieprawdziwe. Cokolwiek mogę powiedzieć, będzie tylko wskazówką i może Ci pomóc poczuć, kim jesteś, jednak nie będzie Prawdą o tym, kim jesteś.

Na tym etapie (kiedy to czytasz) świadomość w Twoim ciele posługuje się umysłem. Trwa i działa cały czas na poziomie umysłu, myśli, ocen, słów, wyobrażeń. Dlatego można powiedzieć, że jest zagubiona w określeniach i wyobrażeniach. Wszystkie słowa i wyobrażenia są tworami na poziomie mentalnym i kiedy świadomość jest na nich zogniskowana, przysłaniają istnienie. Świadomość jest na poziomie ego i jest przez nieograniczona.

Świadomość zniża się na poziom wyobrażeń i przez ich pryzmat próbuje pojąć świat. Tak na prawdę nie jest świadoma rzeczywistości, tylko myśli o rzeczywistości. Z tej perspektywy trudno jest czysto doświadczyć istnienia. Dlatego czytając ten tekst nie przyjmuj nowych wyobrażeń, tylko sprawdź, czy to co mówię jest w polu twego odczuwania. Tylko wtedy stanie się dla Ciebie prawdą. Posługuje się wyobrażeniami, jednak mogą one wyprowadzić świadomość ponad myśli, w doświadczenie wglądu.

Wyobraź sobie czystą świadomość (lub czyste światło). Istnieje, trwa, świeci samo z siebie. W pewnym momencie postanowiła doświadczyć wszystkiego, co jest w stanie stworzyć. Doświadczyć całego, wydaje się nieskończonego, wachlarza wibracji. Tym sposobem został stworzony najniższy świat – materialny, który

wydaje się być najdalej oddalony od pierwotnej świadomości, jednak jest z niej stworzony. Materia ma najniższą wibrację, dlatego jest to jakby zaniżona wibracja pierwotnej świadomości. Każdy następny świat jest utkany ze świadomości, która za każdym razem tworzyła wyższą wibrację.

Kiedy świadomość doświadczała materii, rozwijała się. Podwyższała swoje wibracje, tworząc coraz bardziej złożone rzeczy. Każdy ruch w materii tworzył pewien lekki oddźwięk w świecie wyższym, tym samym świadomość przenosiła się do doświadczania wyższego świata – eterycznego – świata energii. Tu poczęło się życie. W dalszej części procesu, zaczęła doświadczać jeszcze szerszego swojego pola przechodząc na świat astralny. Cały proces można nazwać ewolucją, jednak widzę to jako proces „poznawania siebie” przez pierwotną świadomość. Można to nazwać procesem miłości.

Wszystko co istnieje, jest zanurzone w tej pierwotnej świetlistości, ponieważ istnieje – jest utrzymywane przy życiu, w nieustannym inteligentnym ruchu. Kiedy tylko o tym myślę ogarnia mnie podziw :)

W pewnym momencie proces doszedł do poznawania tzw. pola mentalnego. Człowiek jest właśnie istotą, która jest na etapie doświadczania świata mentalnego (oraz wszystkich pozostałych). Jednak to mentalne doświadczanie wydaje się najciekawsze. Jakby pierwotna świadomość badała wszystkie możliwości planu mentalnego, od totalnego zamroczenia, do samoświadomości – to ją zbliża do poznania samej siebie. Wibracja mentalna jest już tak wysoka, że zbliżona jest do pierwotnej wibracji światła.

Świat mentalny umożliwia tworzenie pojęć i podziałów, a także świadome organizowanie niższych światów. Dlatego wolnym wyborem staje się wytworzenie w sobie bólu, czy przyjemności (organizacja niższego, astralnego).Tak więc, szeroko pojęte cierpienie częścią tego procesu. Wytworzone po to, by „zbadać” całą totalność stworzenia i być jej świadomym. Świadomość bada, co da się w polu mentalnym zdziałać, by być świadoma swojego stworzenia i możliwości. Jest to proces naturalny i rozwijający się ku totalnej świadomości.

Wszechświat cały czas „bada i szuka” najlepszej drogi. Poznaje siebie przez istnienie. Rozwija się, trwając cały czas w teraźniejszości, tak aby osiągnąć świadomość samego siebie. Wydaje się, że jest to już bliskie, bo ludzie się budzą. :)

Ego jest pewnym fenomenem powstałym na planie mentalnym. Świadomość będąc na planie mentalnym (a więc jeszcze w drodze rozwoju) jest ograniczana przez ten plan w pewien specyficzny sposób. Po prostu zaczyna utożsamiać się z myślami będącymi na tym planie. Oczywiście na wcześniejszych stopniach

ewolucji robiła to samo i utożsamiała się z danym planem wibracyjnym. Jednak nie było to tak „bolesne”, ponieważ nie było rozumiane. Przykładowo świadomość ograniczona do planu astralnego (u zwierząt), była ograniczona do uczuć i emocji, jednak nie tworzyła z tego mentalnego cierpienia i poczucia, że jest to w jakiś sposób złe.

„Problem” pojawił się na planie mentalnym, kiedy powstała możliwość oceny. Wtedy to natychmiast powstała ocena oddzielenia „mojego” ciała od wszechświata. Ta iluzja oddzielenia jest przyczyną wszystkich problemów. Zaczęło się tworzyć cierpienie astralne, które do tej pory oplata ludzkie pole. Zaczęły też powstawać pytania typu „kim jestem”. Ponieważ mentalnie umysł próbuje zrozumieć, ująć to w słowa, określić. Jednak istnienie jest nie do określenia. Można próbować wskazywać drogę słowami, jednak cel można osiągnąć tylko przez doświadczenie.

Na planie mentalnym stworzyło się ego, czyli określenie siebie w stosunku do wszechświata – To jestem Ja, a tam jest wszechświat. Stąd powstała chęć walki, nienawiść, zazdrość, cierpienie… itp.

W tej chwili wydaje się, ze ludzkość budzi się ze snu o oddzieleniu. Człowiek zaczyna pojmować, że jest częścią wszechświata. Zaczyna czuć, że jest częścią procesu miłości. W takim pojęciu, tożsamość jako „Ja” nie istnieje. Jest to tylko sztuczna forma wytworzona na podstawie myśli i wyobrażeń. Ma to mało wspólnego z tym co jest.

Jeśli patrzysz z perspektywy ciała, istnieje Ja i Inni. Wszyscy uczestniczą w życiu świata, wszystko jakoś idzie. Czasem znajduje się swoje miejsce we wszechświecie, czasem nie. Zależy od oceny, jaką poda umysł, czyli od nieświadomych programów nabytych w rozwoju ciała. Wykreowane „Ja” ciągle walczy i ciągle tworzy cierpienie, choć samo jest jego przyczyną. Jest to pierwotna przyczyna tworzenia cierpienia – ego, które myśli, że jest oddzielone od istnienia.

Kiedy spogląda się z perspektywy świadomości, nie ma indywidualnego Ja. Są ciała (rośliny, zwierzęta, ludzie), które są wytworem czystej świadomości i przez nią wprawione w ruch. Wszystko zatopione w jednym procesie świadomości. Nie ma fałszywej tożsamości ego. Tak jak drzewa nie mają tożsamości, są całkowitą częścią procesu miłości, tak i człowiek sam w sobie tożsamości nie ma. Nadaje ją umysł, co jest wymysłem i iluzją. Istoty ludzkie są częścią procesu. Wszyscy mają doskonałe miejsce we wszechświecie, wszyscy istnieją i są w polu pierwotnej świadomości (choć niekoniecznie to czują, ponieważ iluzja ego jest silna).

Tak więc dochodzę do sedna Twego pytania.-> Wszystko co istnieje, jest polem świadomości (Boga, Jaźni). Nic nie istnieje odrębnie od Tego. Jesteś świadomością. Wszystko, czego doświadczasz jest w polu rzeczywistości (w polu światła) i samo w sobie nie jest złe ani dobre. Wszystko istnieje i nieustannie wibruje radością (ananda) i życiem. Jakże można szukać Boga, skoro cała totalność, która nas otacza jest Nim?

Jedyną kwestią pozostaje – jak to poczuć? Jak poczuć życie i cały proces? Jest to wewnętrzne pole energii życia, które nieustannie wibruje radością istnienia. Właściwie już to czujesz, tylko nie wiesz, na co zwrócić uwagę. Na pewno czułeś jak byłeś dzidziusiem, jednak później umysł stłumił to uczucie. Jeśli skupisz uwagę na ciele, poczujesz wewnętrzne życie, które samo trwa. Każdy atom jest utrzymywany, każdy proces w ciele działa sam. Wszystko jest wprawiane w ruch przez pewną świadomość, Wyższą inteligencję. Wejdź głęboko w ciało, wejdź głęboko w to odczucie. To droga do Istnienia. Prawdziwego Ja. Pozostaje tam sama świadomość, która jest jedna. Nie ma twojej i mojej świadomości. Świadomość jest jedna. Jesteśmy częścią tego samego procesu.

Prawdziwe Ja, nie ma tożsamości i jest poza myślami. Można powiedzieć, że jest w sferze czystego doświadczenia i tylko to jest prawdą. Każda interpretacja będzie błędna.

P: Odnoszę wrażenie, że moja świadomość jest świadomością ego.

O: Jest przysłonięta przez ego. Działa poziomie ego, utożsamia się z ego. Gdyby świadomość była świadoma iluzorycznego tworu jakim jest ego, uwolniła by się od niego. Świadomość bowiem nie potrzebuje brać punktu widzenia ego i przysłaniać się filtrami mentalnymi.

Samo ego nie ma świadomości, ponieważ jest to zbiór wyobrażeń, programów i wyuczonych działań.

P: W zasadzie nie umiem tego w sobie rozgraniczyć, co jest moim ego, co tzw. prawdziwym ja?

O: Ego jest stworzone przez umysł, myśli o przeszłości i przyszłości. Jest to sztuczny twór mentalny, zbiór wszystkich określeń siebie w stosunku do świata. Ego zawiera w sobie wyobrażenia, że jest inne i oddzielone od wszystkiego. Umysł potrafi oceniać, dlatego potrafi widzieć różnice między istnieniami. Dalej staje się umysłem egotycznym, który myśli, ze jest oddzielony od wszystkiego.

Prawdziwe Ja nie jest wyobrażeniami o sobie. Nie jest tożsamością, która jest wymyślona przez umysł. Prawdziwe Ja jest ponad umysł. Ty jesteś świadomością (jaźnią). Umysł przeszkadza to dostrzec, ponieważ ma wiele wyuczonych poglądów.

P: Czy jesteśmy indywidualnymi jednostkami, częściami Boga?

O: Wszystko, co jest, jest przejawem Boga. Poczucie indywidualności jest iluzją i wynika z błędnej oceny rzeczywistości przez umysł.

P: Czy też jest tylko Bóg, który się w nas objawia?–>w takim wypadku jawiłby mi się jako ktoś obcy i nie mający związku ze mną, to znaczyłoby, ze mnie nie ma, że jestem tylko złudzeniem…

O: Jakakolwiek myśl o Ja jest złudzeniem. Jakakolwiek myśl o ciele, o umyśle, o rzeczywistości jest złudzeniem i nie jest rzeczywistością, którą określa. Kiedy świadomość przyjmuje wymyśloną tożsamość, powstaje indywidualność i rozdzielenie. Bóg określony przez myśli też jest złudzeniem. Dlatego każda relacja między Tobą, a Bogiem będzie nieprawdziwa. Taka relacja nie istnieje. Ty z całą swoją totalnością, jesteś istnieniem.

P: Czy utożsamiam się z własnym ego?…

O: Narazie tak :)

———————

Podziękowania dla Magdaleny, która zadając trafne pytania potrafiła doskonale zainspirować duchowo. :)

10.4 Zauważanie napięć

Kiedy wchodzisz w medytację cielesną, świadomość wypełnia ciało. Jednak to, co czujesz może nie być niczym nadzwyczajnym. Właściwie czucie ciała od wewnątrz może wydać Ci się dość zwyczajne, nawet nijakie. Możesz nic nie wyczuć, a to tylko dlatego, ze jesteś przyzwyczajony do swego ciała tak, że wszelkie napięcia i dewiacje są dla ciała normalne. Tu warto wejść w głębszą medytację – bez ciała. Skieruj więc świadomość na światło, które jest poza ciałem, zapomnij o ciele. Niech wszystkie zmysły znikną, niech będzie sama światłość. Nie ma Ciebie, jest światłość. Kieruj uwagę na światłość, wyobrażaj sobie światłość, stań się światłem – formą bez materii. Poczym powróć świadomie do swego medytującego ciała. Rozgość się w nim, jako światło wypełnij jego każdy zakątek. Przyjrzyj się, to przecież Twój dom. Poczuj ciało na nowo, całkiem świeżo i jasno. Wtedy wszystkie nieświadome napięcia, trwające przez dłuższy okres staną się widoczne. Co już jest połową sukcesu w uwolnieniu się od nich.

Ciało jest odzwierciedleniem mentalnych przekonań i uczuć. Jest wiele przekonań, które nakładają się na ciało sprawiając, że nie przejawia się ono w pełni. Wszelkie delikatne przekonania o zagrożeniu, ciężkości tego świata, bezsensu, wszelkie zdenerwowanie -to wszystko jest tłem, na którym przejawia się ciało. Tworzy to lekkie napięcia czy uciskania. Jest to szczególnie trudne do zauważenia, ponieważ te przekonania są dla nas naturalne i prawdziwe. Wizja świata jest taka, a nie inna. Ciało przejawia się tak, a nie inaczej. Wydaje się, że te lekkie napięcie, lekki irytujący szum ciała jest naturalny, ponieważ nasze przekonania wydają się naturalne i prawdziwe. Mimo to nie są prawdziwe, a tym bardziej naturalne.

Od nich też da się uwolnić. Przede wszystkim uświadomić sobie te przekonania i nie utożsamiać się z nimi. Zauważyć, że są one tylko iluzją, wymysłem umysłu, który nałożył na rzeczywistość swój obraz. Na nieszczęście obraz ten powodował niekorzystne spięcia w ciele. Warto to wszystko puścić, zauważając, że to tylko wymysł. Wszelkie przekonania i wyobrażenia o świecie nie są prawdziwe i nigdzie tak naprawdę ich nie ma. Przyroda i wszechświat są nadzwyczaj czyste. Nie ma tam przekonań, nie ma ograniczeń czy błędnych wyobrażeń. Tylko w naszym ciele. Po co je trzymać? Nie dość, że te wyobrażenia nie są prawdziwe, to jeszcze ograniczają przejawianie się naturalności.

Tak więc puść wszelkie myśli o świecie, o sobie, o Twoich zadaniach, o Twoim stanowisku, o pracy, o pozycji społecznej, o twojej winie czy zemście -to wszystko są wymysły, które skutecznie ograniczają i przygniatają boskie ciało. Puść nawet wyobrażenia o samym ciele. Nie są naprawdę potrzebne, a wręcz utrudniają ciału sprawę, przeszkadzając żyć. Wydaje się, ze wtedy stracisz wszystko. Prawdę mówiąc dopiero wtedy zaczniesz żyć. Umysł nie będzie przeszkadzał w życiu, tym samym ciało będzie wolne od wszelkich napięć.

Ego

Umysł szuka bezustannie pożywienia nie tylko dla myśli; poszukuje także pożywienia dla swojej tożsamości, poczucia Ja”. Tak właśnie powstaje ego i podtrzymuje swoją ciągłość.

Kiedy myślisz i rozmawiasz o sobie, kiedy mówisz „ja”, odnosi się to zwykle do „małego ja” i jego historii. To małe ja, to twoje sympatie i niechęci, lęki i pragnienia, to „ja”, które bywa zaspokojone tylko na krótko. Jest to stworzone przez umysł poczucie siebie, uwarunkowane przeszłością i szukające spełnienia w przyszłości.

 

 

****
 

 

 

Czy potrafisz dostrzec, że to „ja” jest tylko przelotną, tymczasową formą, tak jak fala na powierzchni wody?

Kim jest ten. kto dostrzega? Kim jest ten, kto jest świadomy przelotności twojej fizycznej i psychicznej formy? Jam Jest. To jest to głębsze „Ja”, które nie ma nic wspólnego z przeszłością i przyszłością. Co pozostanie z lęków i pragnień, pochłaniających większość twojej uwagi każdego dnia? Myślnik, o długości dwóch, czy trzech centymetrów, pomiędzy datą urodzenia a datą śmierci na twoim nagrobku.

Dla ego taka myśl jest przygnębiająca. Dla ciebie jest wyzwalająca.

 

****
 

 

Jeżeli każda myśl całkowicie zajmuje twoją uwagę, to oznacza, że identyfikujesz się z głosem w swojej głowie. Myśl wzmacnia wówczas twoje poczucie siebie. To jest ego, „ja” stworzone przez umysł, które czuje się niekompletne i nietrwałe. Dlatego właśnie dominującą emocją i siłą napędową ego są strach i pragnienie.

Z chwilą, kiedy zaczynasz zauważać głos w swojej głowie, który udaje ciebie i nigdy nie przestaje mówić, budzisz się ze snu nieświadomej identyfikacji ze strumieniem myśli. Kiedy zauważysz ten głos, będziesz wiedział, że prawdziwy Ty, to nie głos – ten kto myśli – lecz ten, który jest go świadomy.
Poznanie siebie jako świadomości poza głosem w głowie jest wolnością.

 

****
 

 

Ego jest zawsze zajęte szukaniem. Szuka czegoś więcej, co mogłoby do siebie dodać, żeby poczuć pełnię. Stąd wynika jego nieustanna troska o przyszłość.

 

Kiedy zauważasz, że Żyjesz „następną chwilą” – już wyszedłeś poza stworzony przez ego wzorzec myślowy. Możesz wtedy dokonać wyboru i skierować swoją pełną uwagę na chwilę obecną.

Kiedy kierujesz swoją pełną uwagę na chwilę obecną, do twojego życia wkracza inteligencja nieporównywalnie potężniejsza od umysłowości ego.

 

****
 

 

Kiedy żyjesz poprzez ego, chwila obecna zostaje zredukowana i staje się środkiem do celu. Żyjesz dla przyszłości, a osiągnięte cele nie dają ci satysfakcji, przynajmniej nie na długo.

Kiedy kierujesz więcej uwagi na to co robisz, niż na wynik, który chcesz osiągnąć, przełamujesz stary wzorzec ego. To co robisz, staje się wtedy nie tylko o wiele bardziej efektywne, ale daje ci nieporównanie więcej spełnienia i radości.

 

****
 

 

 

Prawie każde ego zawiera przynajmniej trochę czegoś, co można nazwać „tożsamością ofiar}'”. Tożsamość ofiary bywa tak silna, że staje się punktem centralnym ego. Wtedy treścią poczucia siebie są urazy i żale.

Nawet jeżeli twoje poczucie krzywdy jest „uzasadnione”, to tożsamość, którą stworzyłeś przypomina więzienie, którego kraty wykonane są z form myślowych. Zobacz co ty sobie robisz, albo raczej co umysł robi tobie. Poczuj emocjonalne przywiązanie do swojej historii ofiary i bądź świadomy, że musisz nieustannie o niej myśleć lub mówić. Stań się naocznym świadkiem swojego wewnętrznego stanu. Nie musisz nic robić. Razem z uwagą wkraczają transformacja i wolność,

 

****
 

 

 

Narzekanie i reagowanie są ulubionymi wzorcami umysłowymi ego, dzięki którym może się wzmocnić. U wielu osób czynności umysłowo-emocjonalne zdominowane są narzekaniem lub reagowaniem na to, czy tamto. W ten sposób stawiasz innych lub sytuację na pozycji „nie masz racji” a siebie na pozycji „mam rację”. Mając rację czujesz się lepszy, a czując się lepszym wzmacniasz poczucie siebie. W rzeczywistości wzmacniasz jedynie iluzję ego.

 

Czy jesteś w stanie zaobserwować w sobie te wzorce umysłowe i zobaczyć czym naprawdę jest ten narzekający głos w głowie?

 

****
 

 

 

Ego potrzebuje konfliktu, bo tylko jako oddzielona tożsamość może się wzmocnić, walcząc przeciwko temu, czy owemu i demonstrując – to Jestem Ja” a tamto to nie Ja”.

Wcale nie rzadko plemiona, narody i religie wzmacniają swoje zbiorowe poczucie tożsamości dzięki swoim wrogom. Kim byłby „wiemy” bez „niewiernego”?

 

****
 

 

 

W kontaktach z ludźmi, czy potrafisz wykryć subtelne odczucie wyższości lub niższości? Patrzysz właśnie na ego, którego treścią życia jest porównywanie.

Zazdrość jest produktem ubocznym ego, które czuje się poniżone, jeżeli coś dobrego spotka kogoś innego, lub ktoś ma więcej, wie więcej albo potrafi zrobić lepiej niż ty. Tożsamość ego jest zależna od porównywania i potrzebuje więcej (bardziej) jako pokarmu. Nie przepuści niczego. Jak już wszystko inne zawiedzie, możesz wzmocnić fałszywe poczucie siebie widząc się jako bardziej niesprawiedliwie traktowanego lub bardziej chorego niż kto inny.

Z Jakich historyjek, jakich fikcji czerpiesz poczucie siebie?

 

****
 

 

 

Integralną częścią struktury ego jest potrzeba przeciwstawiania się, stawiania oporu i wykluczania. Cechy te są niezbędne dla zachowania poczucia separacji, od której zależy przetrwanie ego i jego ciągłość. Tak więc jest, ja” przeciwko „on”, „my” przeciwko „oni”.

Ego musi być w stałym konflikcie czymś lub z kimś. To wyjaśnia dlaczego, mimo że poszukujesz pokoju, radości i miłości, nie tolerujesz ich na długo. Mówisz, że chcesz szczęścia, lecz jesteś uzależniony od bycia nieszczęśliwym.

Fakt, że Jesteś nieszczęśliwy nie wynika z twojej sytuacji życiowej, lecz z uwarunkowania umysłu.

 

****
 

 

Czy nosisz w sobie poczucie winy za coś, co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś w przeszłości? Jedno jest pewne: postąpiłeś na miarę swojego ówczesnego poziomu świadomości lub raczej nieświadomości. Gdybyś był bardziej uważny, bardziej świadomy, postąpiłbyś inaczej.

Wina, to następna próba ego, stworzenia tożsamości, poczucia siebie. Dla ego nie jest ważne. czy ten ja” jest pozytywny, czy negatywny. To, co zrobiłeś, lub czego nie zrobiłeś oddaje twoją nieświadomość – ludzką nieświadomość. Ego jednak personifikuje i mówi Ja to zrobiłem”, wiec w tobie powstaje mentalne wyobrażenie o sobie jako „złym” człowieku.

Cala historia przepełniona jest niezliczonymi aktami okrucieństwa i przemocy, jakie ludzie zadawali sobie nawzajem i nadal zadają. Czy wszystkich należy potępiać, czy wszyscy są winni? Czy może te czyny są po prostu wyrazem nieświadomości, stadium ewolucji, z którego teraz wyrastamy?

Zastosuj na własny użytek słowa Jezusa: „Wybaczcie im, albowiem nie wiedzą, co czynią”.

 

 

****
 

 

Jeżeli stawiasz sobie egoistyczne cele po to żeby się wyswobodzić, coś znaczyć, lub być ważnym, nawet jeśli je osiągniesz, nie zadowolą cię,

Slawiaj sobie cele, ale wiedz, że osiągnięcie ich nie jest wcale takie ważne. Wszystko, co powstaje w stanie obecności oznacza, że dana chwila nie jest środkiem do osiągnięcia celu;

samo działanie w danej chwili jest spełnieniem samym w sobie- Już nie ograniczasz „teraz” do środka, przy pomocy którego osiągasz cel – to była świadomość ego.

 

 

****
 

 

„Nie ma „Ja”, nie ma problemu” powiedział mistrz buddyjski poproszony o wyjaśnienie głębszego znaczenia buddyzmu.

9.8 Związki bez ego

Związki ludzi duchowych są oparte przede wszystkim na wolności. Dlatego samo słowo „związek” jest niewłaściwie. Nawet samo słowo „relationship” oznaczające związek, pochodzi od relation, co znaczy też zależność. Nie można być wolnym będąc zależnym. Nie można być wolnym, będąc pochłoniętym przez ego i jego wymagania. Dlatego każdy związek oparty na ego będzie przyczyną większego lub mniejszego cierpienia. Model rodziny opartej na ego jest modelem przynoszącym często zagubienie, gdzie każdy jest od każdego zależny.

Oczywiście nie można negować z marszu całego modelu związków. Sama natura interakcji między ludźmi, tworzenia rodzin, par, grup społecznych jest piękną wymianą energii. Często inspirującą, dającą radość i prawdziwe chwile szczęścia. Jeśli wszystko jest w porządku, to nie ma czego zmieniać. Nie ma potrzeby też czytać takich tekstów jak ten. A jednak czasem taka potrzeba powstaje.

Kiedy ludzie się spotykają, powstaje pewna przyjemność, która jest w swej naturze transcendentalna. Ma ona podłoże w radości z samego istnienia. Jest to wcześniej wspomniana interakcja z „samym sobą”. Punkt gdzie jedna cząstka świadomości obserwuje drugą. Kiedy oboje są tego świadomi, powstaje relacja, którą trudno nazwać związkiem. Raczej współistnieniem.

„Cieszę się istniejąc. Jeśli Ty istniejesz i cieszysz się ze mną, to wspaniale. Cieszmy się wiec razem.”

Taka wspólnota może istnieć, ale nie musi, nie wpływa to w żaden sposób na szczęście. Dlatego jest to bliskość zupełnie wolna i całkowicie bezpieczna. Czy partner będzie czy też odejdzie, to nie jest ważne. Nie ma uzależnienia i uwarunkowania. Nie ma kontroli i napięcia. Dopiero w tak wielkiej swobodzie i wolności może narodzić się czysta miłość. Gdy nie ma żadnych przeszkód, miłość płynie. Jest ona prawdziwie boska i bezinteresowna. Taka miłość nie ma uzasadnienia, po prostu jest. Wynika z samego istnienia, jest naturalnym stanem istoty ludzkiej. Co więcej nie jest skierowana konkretnie na partnera, jest bardziej radością ze współistnienia, co przeradza się na miłość do wszystkiego.

Żeby jednak powstała taka relacja, człowiek powinien być na to gotowy. Wewnętrznie powinien być na tyle wolny, żeby móc pozwolić na wolność innemu. Powinien być na tyle niezależny, by pozwolić na niezależność drugiego. Dopiero wtedy jest możliwa „związek świadomości”, wspólnota w jedności.

Tak na prawdę miłość „zwyczajna”, która tworzy się w okolicach serca w „zwyczajnych” związkach jest tą samą energią miłości. Poprzez tą miłość czujesz również miłość wszechświata. Może być to drogą do rozwoju serca, a tym samym świadomości. Może być wspaniałą drogą medytacji – skierowaniu uwagi na serce, rozwijaniu tej osobowej miłości i kierowaniu jej do wszystkiego – partnera, siebie, świata. Czuj i ciesz się tym, doświadczaj.

Człowiek świadomy potrafi pozbyć się swoich niekorzystnych zachowań względem partnera. Dostrzega swoje negatywne programy i potrafi ich zaniechać. Nasza relacja z płcią przeciwną jest formowana we wczesnym dzieciństwie. Obserwując rodziców uczymy się jak należy zachować się w obecności ludzi o odmiennej płci. Obserwując rodziców, zapamiętujemy archetypy i wzory dotyczące obrazu mężczyzny i kobiety. Tak dla chłopaka, kontakt z matką może przełożyć się na wszystkie inne kontakty z kobietami. Obraz matki staje się pryzmatem, przez który patrzy się na inne kobiety. Obserwując ojca, można z kolei nauczyć się postępować z kobietami. Dziewczynka z kolei obserwuje zachowanie matki względem ojca. Tak uczy się jak należy postępować z wszystkimi chłopakami. Są to uwarunkowania, które rzutują na przyszłe związki. Dlatego warto uzdrowić relację z rodzicami, zanim przejdzie się do tworzenia własnego związku.

Jeśli wczesne kontakty z matką i ojcem nie były właściwie, jeśli nie były pełne miłości i swobody, mogą się pojawić błędne wzorce postępowania w związkach. Najczęściej człowiek ma podświadomie wpojoną pozycję w związku. Albo przyjmuj pozycję dominującą, albo uległą. Jeśli jest dominujący, wtedy próbuje narzucić swoją wolę na partnera. Jeśli jest uległy, wtedy oczekuje opieki i kierownictwa, podporządkowuje się.

Każda rola to jakiś wzorzec. Na dłuższą metę nie jest to korzystne, ponieważ ogranicza wolność i naturalnie płynącą miłość. Warto uświadomić sobie, że partner jest doskonałą boską istotą, zawsze nową w każdej chwili. Nie ma odgrywania starych wzorców i niszczenia związku. Wszystko dzieje się doskonale swobodnie i wynika z miłości. Nie ma przywiązania i ograniczeń. Jeśli w pewnym momencie postanowi się zakończyć wspólną drogę życiową, nic się nie stanie. Będzie to tak samo radosne jak pierwsze poznanie się. Każdy ruch w przestrzeni jest przecież boskim przejawem życia. Bez interpretacji umysłu nic się nie kończy i nic się nie zaczyna. Wszystko jest światłem.

9.7 Miłość ego

Wielu ludzi żyjących w aktualnej cywilizacji problemy ze związkami. Wszystko dzieje się z powodu niewłaściwego poglądu na ten proces. Warto się temu przyjrzeć.

Ego jest obecne w miłości, a raczej zauroczeniu, które często jest z miłością mylone. Jest to miłość warunkowa, silne energetycznie uzależnienie, które zmienia punkt widzenia. Zauroczenie jest bardzo złożonym procesem energetycznym. Zmienia się chemia ciała, zmienia się funkcjonowanie całego organizmu. Każdy oczywiście chciałby, by była to miłość wieczna, wspaniała, romantyczna i najcudowniejsza. Prawda jest troszkę inna, może mniej romantyczna niż na początek się zdaje. Po prostu ego macza w tym palce. Stawia najróżniejsze warunki i oczekiwania, narzuca na ten naturalny stan energetyczny swoje projekcje. Uzależnia się od tego, chce ten stan utrzymać. Chce by miłość była wieczna, dlatego chce jak najczęściej być z partnerem. Chce wypełnić partnerem swoją przestrzeń. Narzuca na pociąg seksualny wiele własnych myśli, które tworzą całą otoczkę mentalną. Doświadczenie zostaje przykryte własnymi iluzjami.

Prawda cielesna jest bardzo prosta. Ciało dąży naturalnie do rozmnażania się. Jest to naturalny proces rozwoju, dzięki któremu jest możliwy postęp. Natura stworzyła ten proces bardzo inteligentnie. Stworzyła pewne zabezpieczenie, tak że całkowicie utożsamione z uczuciami zwierzęta nie mogą się temu oprzeć. Pociąg seksualny jest jedną z najbardziej silnych energii. Jest to naturalne.

Wszystko jest w porządku, dopóki umysł nie narzuca na ten ruch swoich iluzji. Gdy to zrobi, może powstać bardzo wielkie cierpienie, ponieważ jest poparte bardzo silną energią seksualną. Można z niej stworzyć raj lub piekło. Nie będzie tu nowością, że wszystko zależy od Ciebie i Twojego poglądu.

Podświadomość ma pewne wzorce miłości. Mogą to być wzorce pozytywne lub negatywne. Jeśli są pozytywne, człowiek spotyka partnera i jest miło, przyjemnie, ekscytująco. Energia skupia się w brzuchu (splot słoneczny). Tak działa podświadomy i pierwotny program magnetyzmu między istotami. Z czasem ta energia może przejść do serca, w którym odczuwamy czystą radość z przebywania z daną osobą. Nie koniecznie musi to być miłość bezosobowa, nawet skierowana ku osobie jest piękna.

Gdy jednak umysł i jego działania zaczynają zakłócać naturalność cielesną, pojawiają się problemy. Ludzie zaczynają grać w pewną grę. Grę opartą na uzależnieniu i manipulacjach. Najlepsi w tą grę są uważani za najlepszych „podrywaczy”, często postrzeganych jako bardzo atrakcyjnych dla płci przeciwnej. Są to ludzie, którzy wiedzą jak manipulować, jak grać. Wie jak „wymusić” na dziewczynie to, aby spełniła jego potrzeby (i nie chodzi tu tylko o seks). Ego doskonale sobie z tym radzi. Tak samo jak dziewczyny uwodzicielki. Nie muszą być ładne, wystarczy, że umieją doskonale manipulować. To sprawa ego i podświadomych programów działania.. Ego uwielbia kontrolować i kiedy jest wyuczone tego działania, robi to doskonale skutecznie.

Dla takich ludzi podrywanie, flirtowanie, podlatywanie staje się emocjonującą zabawą, która przynosi wyzwanie. Tacy ludzie widzą pewne zadanie, pewne wyzwanie, problem -jak zaspokoić swoje potrzeby przy pomocy innych. Dzięki swoim umiejętnościom udawania, zachęcania, manipulacjami starają się osiągnąć cel podrywu. Taki jest schemat każdej randki. Brzmi to może mało romantycznie. W gruncie rzeczy jest to bardzo egoistyczne. Mimo to ludzie robią takie rzeczy nieświadomie. Nikt nie jest winny, tak po prostu jest. Pierwotna energie seksualna pojawia się w człowieku samoistnie i niejako „zmusza” go do kierowania swojej uwagi na potencjalne obiekty seksualne. Właściwie to może być wspaniała gra, byle się w niej nie zatracać i być jej świadomym.

Inaczej ma się sprawa z tymi mniej towarzyskimi i nieśmiałymi. Ich ego jest inne, wszystko działa inaczej. Inne są też wzorce przeżywania miłości i inaczej wygląda ich gra. Właściwie to wypełnia ich lęk. Boją się bliższych kontaktów, z różnych powodów. Ich lęk ma źródło w wychowaniu, kiedy to negatywne zdarzenia obarczyły dziedzinę życia dotyczącą związków międzyludzkich. Aby z tego wyjść, można uświadomić sobie, jakie myśli powodują lęk, zobaczyć to. Oświetlić światłem świadomości, a nastąpi uwolnienie.

 Śmiali atakują, nieśmiali walczą wewnętrznie. Jednak wszystko opiera się na podobnym działaniu umysłu. Kiedy następuje zauroczenie, energia odpływa z głowy. Człowiek traci głowę. Można powiedzieć, że ego nie ma nic do powiedzenia, a jednak nie. Ma i to wiele. Nie należy zapominać, że ego to również wzorce emocjonalne i wyuczone zachowania (podświadomość). Dlatego wyuczone wzorce dotyczące miłości przejmują pałeczkę. Wszystko to jest modyfikacją pierwotnej energii życiowej, zwanej seksualną.

Kiedy w grę wchodzi zauroczenie, samo logiczne myślenie schodzi na dalszy plan – człowieka ogarniają uczucia/emocje. Najczęściej mocne i przyjemne uczucia związane z obiektem pożądania. Są one na tyle silne, że utrudniają trzeźwe i przytomne spojrzenie na sytuację. Są one naturalne i wspaniałe. Jednak człowiek się w nich zatraca, tak jak to miało miejsce w negatywnych uczuciach. Zatraca się w miłości warunkowej, świata poza nią nie widzi. Nie jest w stanie nawet spojrzeć na to przytomnie. Wpada w pewien trans – ograniczenie świadomości. To dlatego, że te uczucia są mocne, a ich punktem kulminacyjnym jest splot słoneczny, a nie głowa (trzecie oko). Energia odchodzi z głowy, traci się świadomość i jasność postrzegania. Zakochany traci głowę – w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Zakochany traci świadomość na randce, traci głowę w pobliżu ukochanej/ ukochanego. Właściwie wszystkie myśli i logiczna ocena zostają przyćmione energią zauroczenia. Nie można już pokusić się o logiczne działanie i czy jasne postrzeganie. Wszystko jest zabarwione energią seksualną i pociągiem do partnera. Partner w takim momencie wydaje się idealny. Nie ma w tej chwili wad, wszystko jest doskonałe Cały świat wiruje i przepełnia się kolorami. Ego puszcza swe filtry i blokady, umysł ustępuje miejsca silniejszym centrom energetycznym. Jest to trans zauroczenia. To bardzo silna i piękna energia, jest ona całkowicie naturalna. Można powiedzieć, ze jest to uwarunkowana miłość – czyli to, czego każdy podświadomie pragnie. Nie jest to czysta i bezwarunkowa miłość, jednak stanowi jej przedsmak.

Ego zatraca się w dalszej części gry miłosnej (dalsza część to ta po pierwszych randkach, gdzie już można trochę mniej udawać). Jednak im więcej czasu minie, tym mniejsze zauroczenie. Euforia opada, energia się wypala. Ludzie przestają grać w grę „zdobyć partnera”, przestają udawać. Im bardziej przytomni się stają, tym mniej idealizują partnera. Do akcji wraca umysł ze swoimi starymi i znanymi programami. Na ten moment partner może zacząć wydawać się „taki jakiś zwyczajny”. Umysł zaczyna dostrzegać coraz więcej wad. Nie da się tego uniknąć. Stan warunkowej miłości nie może trwać długo, ponieważ zakłóca energetykę ciała. Kiedy energia opada, wszystko znów powraca do zwyczajności – wtedy może stać się początkiem rozpadu związku. Może, ale nie musi. Wszystko zależy od tego czy jesteśmy świadomi tego procesu. W momencie, kiedy partner zaczyna wydawać się mniej atrakcyjny, energia zauroczenia mija, warto pamiętać, że jest to przejściowe. Ta energia wróci prędzej czy później. Partner znów stanie się atrakcyjny (jak nie ten to inny).

Ludziom w większości udaje się znaleźć dobrych partnerów. Jednak nie wszystkim. Coraz więcej jest osób, które swoich partnerów traktują okresowo. Na początku jest fajnie, a potem coraz gorzej, aż w końcu nie można ze sobą wytrzymać. Schemat niestety dość popularny. Po prostu ego znudziło się uznało, że partner jest niewystarczający i chce tworzyć następne problemy. Taka jego natura.