Modlitwa huny jest bardzo praktyczna i skuteczna. Kahuni potrafili posługiwać się nią niemal doskonale i wręcz z zadziwiającymi efektami. Dla nich to było normalne. Czasem jednak próbujemy modlitwy… i nic nie wychodzi. Wielu ludzi zaczynając zabawę z huną, po kilkukrotnym wykonaniu modlitwy stwierdza, że to jakaś bajka i jedna wielka manipulacja. Modlą się, starają, posyłają te modlitwy do Wyższego Ja, posyłają manę do Wyższego Ja… i nic. Żeby chociaż jakiś efekt, malutki, ale gdzie tam – jak kamień w wodę.
To nie są rzadkie przypadki. Naprawdę, wielu ludzi zniechęca się po jakimś czasie, gdy widoczny jest brak efektów. Dlaczego Kahunom wychodziło, a zcywilizowanym ludziom czasem nie? Dlaczego niektórym wychodzi, a innym nie? Odpowiedź kryje się w podświadomości.
Niższe Ja jest połączone z Wyższym Ja za pomocą nici aka. To dzięki niej następuje komunikacja. Aby modlitwa była skuteczna i przynosiła korzyści, niezbędna jest czysta ścieżka – bezproblemowa komunikacja między Niższym Ja, a świadomością i Nadświadomością.
Czysta ścieżka oznacza nic innego, jak czystą podświadomość. Bez kompleksów, bez poczucia niegodności, bez poczucia winy, bez czarnowidztwa, bez lęków, bez niepewności… i tych innych niekorzystnych rzeczy, które tkwią w polu (pamięci) podświadomości.
Jest pewna różnica między kaunami wychowanymi w prawie rajskich warunkach, a ludźmi żyjącymi w krajach „wysoko rozwiniętych”. Może i wysoko rozwiniętych, tylko do końca nie wiadomo, w jakiej dziedzinie. Kwestia tkwi w podświadomych wyobrażeniach i przyzwyczajeniach, które nie są korzystne u ludzi wychowanych w naszej społeczności.
Wyobraź sobie, że większość ludzi na Polinezji niczego się nie bała. Nie bali się okradzenia czy pobicia na ulicy. Nie bali się ośmieszenia, opinii publicznej. Nie bali się, że umrą z głodu z braku pracy. Nie bali się bliskości. Nie bali się nieakceptacji przez społeczeństwo, czy braku miłości. Wyobraź sobie, że ci ludzie czuli się niewinnie. Byli naprawdę niewinni. Gdy chcieli się kochać, robili to, bez poczucia winy. Kiedy chcieli tańczyć, robili to. Byli spełnieni w wykonywaniu swoich obowiązków, otwarci i swobodni. Nikt nikogo nie atakował, a w społeczności panował ład. Wszyscy się szanowali i akceptowali.
Tylko sporadycznie zdarzały się pewne dewiacje, czy pojedyncze przypadki poczucia winy. Wtedy taki człowiek szedł do kahuny, a ten doradzał mu co ma zrobić by się oczyścić – najczęściej wystarczyło zadośćuczynić wyrządzoną krzywdę i po kłopocie. Podświadomość takiego człowieka znów wracała do poczucia niewinności.
Gdy ktoś poczuł się nieakceptowany, czy niekochany, skuteczną praktyką okazywał się „krąg miłości” – kiedy to ludzie tworzyli okrąg, a w środek sadzali takiego niekochanego. Poczym wymawiali „aloha” co znaczy „miłość”. Taka terapia głęboko ingerowała w podświadomość uzdrawianego, powodując poczucie prawdziwego wsparcia psychicznego, akceptacji i miłości. Dzięki temu można poczuć się naprawdę kochanym i akceptowanym przez społeczność. To tylko niektóre, lekkie przypadki. Kahuni nie spotykali cięższych. Tamtejsza społeczność wychowywana była w poczuciu bezpieczeństwa, niewinności, wolności i radości. Dlatego nie powstawały żadne większe blokady.
Poglądy ludzi w Polsce mają daleko do doskonałości. W większości są oparte na poczuciu niemocy, beznadzieji, niskiej świadomości duchowej. Społeczność jest zastraszona, przygnębiona, nieświadoma. Nie pomaga nawet kościół Katolicki, który narzuca wiele ograniczeń, których przekroczenie jest uznawane za grzech. A wszystko w celu „utrzymania porządku”. Nie jest to obraza, tylko stwierdzenie faktu. Na każdym kroku grzech, na każdym kroku zagrożenie (czy to życia, czy bytu). Nie dziwne więc, że obciążenia podświadomości mogą być w niektórych wypadkach naprawdę ciężkie. Z tak zablokowaną ścieżką, nie ma co się dziwić nieskuteczności modlitw.
To fakt, umysły ludzi wychowanych w współczesnych kulturach zawierają więcej sprzeczności i pomieszania niż ówczesna społeczność polinezyjska. Czasem bywa tak, że niższe Ja całkowicie odcina się od Wyższego Ja, czyli Boga. Niekiedy ma też takie obciążenia, że powoduje śmiertelne choroby, czy wypadki. A przede wszystkim wierzy w zupełnie niepotrzebne rzeczy i ograniczenia. Z taką podświadomością faktycznie trudno jest zdziałać natychmiastowe cuda. Trudno jest coś w ogóle wykreować. Szczególnie jeśli się podświadomie wierzy, że kreacja jest niemożliwa.
Wszystkie negatywne myśli, pogramy, sprzeczne wyobrażenia, lęki były zwane przez kahunów – „zjadający towarzysze”. To właśnie ci towarzysze przeszkadzają w kreacji. Ponieważ są to negatywne myśli (twory mentalne), więc korzystają również z naszej energii (many). Zamiast do pozytywnych nasion, mana trafia do zjadających towarzyszy, którzy ciągle są obecni w ogrodzie umysłu. To skutecznie może zniweczyć każdą kreację. Dodam jeszcze, że tym terminem kahuni określali też przypadki opętujących duchów, które również zjadały energię.
Do zjadających towarzyszy powodujących nieskuteczność modlitwy, kahuni zaliczali:
1. Poczucie winy – Jeśli ktoś wyrządził krzywdę, czuje się winny. Co więcej jeśli ktoś zrobił coś innego niż wszyscy, również czuje się winny. Świadomie wie, że zrobił źle. Przekroczył tabu, czyli powszechnie uznany zakaz. Wtedy umysł interpretuje zaistniałą sytuacją jako złą, świadomość mówi „zrobiłem źle, jestem zły”. Takie stwierdzenie powoduje zabrudzenie się podświadomości. Powoduje narastanie blokad energii, zablokowanie ścieżki. Podświadomość zapamiętała tą myśl i teraz czuje się winna. To poczucie powoduje chęć ukarania, czy pokuty. Podświadomie człowiek dąży do ukarania siebie i to jest najprostsza droga do wykreowania sobie nieszczęścia. I tak się za zwyczaj dzieje. Mocne poczucie winy czy wyrządzonej krzywdy utrzymywane przez dłuższy czas w umyśle powoduje choroby, a nawet nieszczęśliwe wypadki.
2. Poczucie niegodności – Wiąże się bezpośrednio z poczuciem winy. No skoro człowiek czuje się winny (brudny), to gdzież mu być godnym kontaktu z Bogiem. Niższe Ja nie opuści do takiego kontaktu, bo czuje się niegodne. Z kreacją pozytywnych rzeczy także jest trudno. Po prostu podświadomość jest przekonana, że nie zasługuje na żadne dobra, skoro jest winna.
Te dwa pierwsze obciążenia powstają, gdy człowiek przekroczy Tabu. Tabu były to zakazy ustalane czasem przez kahunów, aby utrzymać jakiś porządek. Na Polinezji nie było problemu z przestrzeganiem tych zakazów, ponieważ były one zgodne z dobrem człowieka. Były naturalne. (Np. ”Nie zabijaj”, jest sensownym zakazem). Czasami się zdarzyło, że ktoś przekroczył tabu, wtedy miał poczucie winy i udawał się do uzdrowiciela (kahuny).
W naszej społeczności aż roi się od tabu, czyli od różnych zakazów. Wszędzie czegoś nie można czy nie wypada. Wszyscy zachowują się podobnie, starając się nie przekroczyć „normy”. Tylko by nie złamać tabu i nie czuć się winnym. A i tak ludzie przekraczają te zakazy, bo jest ich pełno i są one niezgodne z dobrem człowieka. Często są naprawdę bezsensowne.
Spotkałem się z poczuciem winy za… radość. Pewna dziewczyna szła ulicą i była szczęśliwa, tak po prostu. Gdy zaczęła się uśmiechać do siebie poczuła się nieswojo, wręcz głupio w otoczeniu przygnębionych ludzi. Właśnie przekroczyła „umowne” tabu Polaków, które mówi „Nie można być bez powodu szczęśliwym.” Brzmi absurdalnie – i takie właśnie jest. Jednak jest prawdziwe. Pojawiło się u niej lekkie poczucie winy.
W naszej społeczności nie wypada okazywać uczuć, więc wszyscy je tłumią, a napięcia psychiczne rosną. Poczucie winy rośnie, zanieczyszczenie podświadomości rośnie. A zjadający towarzysz śpiewa: „A ja rosnę i rosnę, latem, zimą, na wiosnę i niedługo przerosnę mamę, tatę i sosnę…”:) *
Mistrzem w ustalaniu Tabu oficjalnych była i jest religia (nie tylko katolicka). Kapłani określają co można, a czego nie. Wiele takich zakazów było ustalona dla kontroli i manipulacji społeczeństwa. Najwięcej tabu powstało w czasach średniowiecza, czyli totalnego zaślepienia.
Faktem jest, że podświadomość pamięta swój „zestaw grzechów”, który został wpojony przez społeczeństwo. Warto zwrócić uwagę, że grzech jest tylko czymś umownym. Wszechświat nie określa zakazów, Bóg nie określa zakazów. Tylko umysł jest do tego zdolny, a wszystko co stworzy nieczyszczony umysł jest najczęściej niekorzystne dla niego samego. Tak się ma sprawa z zakazami. Najczęściej są one absurdalne i maja mało wspólnego z prawdziwym dobrem człowieka.
Każda kultura ma inny światopogląd, a co za tym idzie inne zakazy. Jeśli się przekroczy jakiś zakaz, następuje poczucie winy. Często są to absurdalne zakazy czy normy, jednak dla podświadomości jak najbardziej realne.
Jako przykład mogę podać pewien fakt: Co tydzień ze skruchą powtarzamy: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina…” Była wina, teraz niegodność: „Panie, nie jestem godzien abyś przyszedł do mnie…”. Poczym następuje milczenie, żadnego słowa, a podświadomość pamięta. I faktycznie, ludzie czują się niegodni i winni. Jest to zupełnie nieuzasadnione przekonanie o niegodności.
Pomieszanie winy z nieświadomością. W takich warunkach nie można się dziwić z nieskuteczności modlitw.
3. Negatywne i sprzeczne wyobrażenia o jakichś rzeczach również mogą skutecznie pozbawić modlitwę mocy. Podświadomość może uważać, że coś jest złe, a wcale takie nie jest. To tylko wyobrażenie o rzeczy jest niewłaściwe. Typowym przykładem jest bogactwo. Większość ludzi traktuje bogaczy jako coś złego. Nie lubią ludzi obrzydliwie bogatych, czy dorobkiewiczów. Wychodzi na to, że bogactwo jest złe. Mimo to wszyscy w głębi chcą być bogaci…
W takim wypadku podświadomość nie dopuści do czegoś, co uważa za złe. Po prostu „pieniądze są brudne”, jak wielokrotnie słyszała w dzieciństwie i zapamiętała. Poczym w dorosłym życiu ludzie borykają się z kłopotami finansowymi. Tylko dlatego, że podświadomie mają jakiś negatywny do nich program. I nie są tego programu świadomi.
Ktoś usłyszy o Hunie, cudownej magii spełniającej życzenia i zechce stać się bogaty… a tu nic nie wyjdzie. Dlatego, że w umyśle tkwią negatywne wyobrażenia na temat kreowanej rzeczy. W tym wypadku bogactwa.
Czasem może stać się tak, że po wielu próbach ludzie kreują sobie bogactwo i… nagle czują się winni. Podświadomie wymierzają sobie karę, czy siebie nie akceptują. Dlaczego? Ponieważ nie akceptują bogaczy, a stali się tym, czego się brzydzili.
Niższe Ja nie dopuści do kreacji czegoś, co uważa za niekorzystne. Nie wykreuje sobie czegoś, czego się boi. I ma rację. Gorzej się dzieje, gdy za niekorzystny uważa np. związek z partnerem. Można trwać przez długi czas w takim przekonaniu. Gdy potem nagle przyjdzie co do czego i zachce się związku. Człowiek sięga do huny… i nic. A miało być tak pięknie. Problem jest tu jeden: sprzeczności w umyśle.
Takich sprzeczności może być o wiele więcej. Dlatego warto się im przyjrzeć, być ze sobą szczerym i uwolnić się od nich. Ponieważ wiele z takich programów było nauczonych w dzieciństwie, więc nie byliśmy do końca świadomi, jakie poglądy przyjmujemy. Po prostu akceptowaliśmy wszystko, co nam mówiono. Powstał w ten sposób system wyobrażeń, który nie zawsze jest dobry. Teraz mamy okazję zmienić te negatywne.
4. Kolejną rzeczą utrudniającą spełnienie modlitwy jest chaos w umyśle. Jeśli często człowiek zmienia swoje cele, czy przekonania, to również nic konkretnego nie wyjdzie. Tu jest zaburzona stabilność w komunikacji między średnim, a niższym Ja. Po prostu średnie Ja zmienia często zdanie i cele. Wyjdzie dokładnie wypadkowa tego, co człowiek zasiał w swoim umyśle. A że zasiał wiele, to niektóre rzeczy mogą tworzyć sprzeczności. Spełni się ta myśl, która jest najsilniejsza (o największym ładunku energii) i to ona wpływa w największym stopniu na życie. Chaos w głowie nie ułatwia kontaktu z Wyższym Ja. Huna jest bardzo precyzyjnym systemem. Dlatego jeśli chce się coś konkretnego osiągnąć, potrzeba mieć czysty i i w miarę stabilny umysł.
5. Jeśli nie ufasz Bogu, to ścieżka nadal pozostanie zamknięta. Tak się często dzieje. Podświadomość czasem boi się Boga. Wygląda to tak, jakby Bóg tylko czekał na grzech człowieka, aby go ukarać. Nic podobnego. Wyższe Ja za nic nie karze, nawet nie osądza. Po co miałoby to robić. Zamiast tego, jest w stanie zawsze pomóc, zainspirować, wesprzeć… i zawsze nas kocha. Wszechświat i materią są tu po to, by było nam dobrze. Warto zaufać i pozbyć się całkowicie oporu przed rzeczywistością.
*****
Usuwanie zjadających towarzyszy.
Aby pozbyć się negatywnych myśli, przekonań i wyobrażeń, powinno się je zastąpić pozytywnymi lub uświadomić sobie ich nierealność i iluzoryczność. Nie uda się to, bez uprzedniego wybaczenia sobie i innym. Dlatego dwie najważniejsze rzeczy: Przebaczenie i rozwijanie pozytywnego nastawienia. Najlepiej za pomocą afirmacji i medytacji.
Ad1. Poczucie winy – Aby pozbyć się poczucia winy, najlepiej zadośćuczynić wyrządzoną krzywdę poczym przebaczyć sobie i innym. Dalej afirmować, że zawsze i wszędzie jest się niewinnym i w porządku. Bo przecież tak jest – w oczach Wszechświata i Boga jesteśmy niewinni. On już nam wybaczył, dlaczego wtedy nie możemy wybaczyć sobie? Wybaczajmy jak najwięcej. Warto uświadomić sobie swoją niewinność i czystość.
Jeśli nie można zadośćuczynić osobie pokrzywdzonej, można się oczyścić w inny sposób. Zadośćuczynić innemu. Warunkiem jest jednak zaniechanie tego „zła” w rzeczywistości i czynienie dobra. Jeśli przebaczam sobie, że krzywdzę słowami innych, a nadal to robię… to nic z oczyszczenia nie wyjdzie. Podświadomość nadal będzie trwała w grzechu. Gdy natomiast staje się życzliwy dla innych, podświadomość traktuje to jako zadośćuczynienie. Staje się niewinna i czysta. Oczywiście nadal można (wypada) afirmować niewinność, czystość i przebaczenie. Do skutku.
A tu przykładowe afirmacje:
– Jestem zawsze niewinny i w porządku.
– Jestem niewinny i w porządku wobec…
– Przebaczam sobie, że skrzywdziłem….
– Wybaczam innym, że mnie krzywdzili.
Ad2. Poczucie niegodności – Gdy przebaczymy sobie i uświadomimy naszą pierwotną niewinność możemy stać się od razu godni kontaktu z Wyższym Ja. Jeśli tak nie jest, należy afirmować, iż jest się tego godnym.
– Bóg mnie kocha i wszystko mi wybaczył.
– Jestem czysty i niewinny, jak dziecko.
– Zasługuję na boską miłość.
– Zasługuję na rozmowę z Bogiem.
– Jestem ukochanym dzieckiem Boga.
– Boże, jestem godzien, abyś przyszedł do mnie. :)
– Przebaczam Bogu… (brzmi absurdalnie, ale wielu ludzi ma uraz do Boga. Chociażby za to, że nie wysłuchał ich modlitw. Warto uzdrowić ten związek.)
Przekroczenie Tabu.
Uświadomienie sobie absurdalności takich norm czy zakazów, to połowa sukcesu w uwolnieniu. Jeśli świadomie zobaczysz, że to w co wierzyłeś jest w sumie całkiem głupie i niepotrzebne, podświadomość to odrzuci. Teraz wystarczy podać za pomocą afirmacji pozytywny program działania.
Jeśli przekroczenie jakiegoś zakazu, czy normy jest źródłem poczucia winy, spójrz na ten zakaz. Może się okazać, że to Ty robisz dobrze, a zakaz jest bez sensu. Wtedy jesteś o krok od przebaczenia sobie i oczyszczenia.
Niezbędne jest przy tym afirmowanie bezpieczeństwa i niewinności… inaczej nie ruszymy z Tabu.
-> „Jestem niewinny i w porządku niezależnie od tego co robię. Jestem bezpieczny i czysty, nawet gdy przekraczam normy i bezsensowne zakazy. Bóg mnie wspiera w mojej wolności. Bóg mnie kocha i ochrania.”
No i w końcu przebacz sobie, że łamałeś zakazy i powszechnie uznane normy. Jesteś naprawdę niewinny.
Oczywiście niektóre zakazy są przydatne i praktyczne. Dla ludzi tak oszołomionych i zagubionych, powinny być pewne normy. Na przykład wspomniane wcześniej „Nie zabijaj”. Jednak w miarę wzrostu świadomości przestają to być zakazy, a rzeczy naturalne. Tak jak dla pieska jest naturalne, że ogień parzy i lepiej nie wkładać ogona w ognisko.
Dlatego – tak naprawdę nie ma zakazów. Czasem są jednak rzeczy niekorzystne. Jeśli nie ma zakazów to nie ma też poczucia winy za ich przekroczenie. Jest boska wolność i czysta podświadomość. Już nie musisz się czuć winny za to, że robisz dobrze.
Ad3. Negatywne i sprzeczne wyobrażenia – mają często związek z Tabu. Jest to pomieszanie wyobrażeń i niekorzystna ich interpretacja. W rzeczywistości nic nie jest złe ani dobre. Takie rzeczy podlegają ocenie umysłu, czyli zawsze będzie to ocena subiektywna. Jeśli uważasz, że coś jest złe, a modlisz się o to, to nic z tego nie wyjdzie.
Po pierwsze, pomyśl czy to co chcesz wykreować jest faktycznie dla Ciebie korzystne. Jeśli dążysz do dobra, harmonii, miłości, przyjemności, spokoju, swobody, radości… to jest to korzystne. Jeśli to co robisz, przynosi właśnie wyżej wymienione uczucia, jest to naturalne dla istoty ludzkiej, dlatego nie może być złe. Nawet jeśli tabu określa to jako złe. Przykładem może być seks, który jest przyjemny, a powszechnie uważany za zły.
Podczas modlitwy mogą się pojawić lęki, czy poczucie winy, nawet złość na siebie. Jest to spowodowane sprzecznym poglądem podświadomości, która pamięta Tabu i uważa, że kreując sobie coś właśnie go przekraczamy. Każdy ma wiele własnych zakazów wewnętrznych, które są niepotrzebne. Gdy afirmujemy rzeczy przeciwnie korzystne, podświadomość uczy się, jak można żyć bez zakazów. Stajemy się wolni, a tym samym otwarci na pozytywne zmiany w życiu.
Warto też uświadomić sobie nierealność tabu. Warto zauważyć, że wszystkie myśli są tworem umysłu, czyli w gruncie rzeczy iluzją, a ta jest pomieszana. Zbyt często rzeczy dobre uważamy za złe i na odwrót.
Aby uzdrowić swój stosunek do rzeczy korzystnych wystarczy afirmować ich korzystność. np.:
– Miłość jest dla mnie korzystna, dobra i bezpieczna.
– Wszechświat jest nieskończenie bogaty, a Ja korzystam z tego bogactwa.
– Pieniądze są dla mnie czyste i niewinne.
– Pozwalam sobie czuć i wyrażać swobodnie uczucia.
I zdania usuwające pomieszanie:
– Dobre jest dobre. Złe jest złe.
– Dobre jest korzystne. Złe jest niekorzystne.
– Tak, znaczy Tak. Nie, znaczy Nie.
– Dobro daje radość. Zło daje smutek.
Ad4. Chaos i bałagan w umyśle – Afirmacje typu: Zawsze wiem, czego chcę. Dokładnie wiem, czego chcę. Rozumiem siebie. Znam swoją drogę życia.
Ad5. Brak ufności do Boga i wszechświata. Brak ufności do siebie. – Afirmacje typu: Boże, ufam Tobie. Bóg zasługuje na moje zaufanie. Wyższe Ja mnie bezwarunkowo kocha. Kocham Cię Boże. Kocham i ufam rzeczywistości. Kocham siebie i ufam sobie.
****
Intencje, oczekiwania, podświadome pragnienia.
Kolejną ważną sprawą, która w znaczący sposób wpływa na jakość wykreowanych rzeczy, są nasze intencje dotyczące kreowanej rzeczy. Wspominałem, że intencje powinny być jak najczystsze. Jeśli sobie człowiek nie wybaczy, będzie się starał podświadomie ukarać. Jego intencje nie będą czyste. Dlatego może wykreować sobie rzeczy niekorzystne. Jeśli będzie niewinny i w porządku, to jego intencje mogą być czyste.
Modlitwa z czystymi intencjami jest zgodna z najwyższym Dobrem i możemy podczas jej wykonywania otrzymać wsparcie Wyższego Ja. Nadświadomość posiada naprawdę wielką moc i to właśnie dzięki tej mocy dzieją się największe i najpiękniejsze cuda. Oczywiście, korzystamy z tej pomocy na tyle, na ile jesteśmy otwarci.
Wszystkie modlitwy, które szkodzą nam i innym, nie są zgodne z idealnym modelem rzeczywistości wyższego Ja. Dlatego też nadświadomość nie wspiera nas w szkodzeniu sobie. To co nienaturalne przychodzi trudniej, ponieważ podświadomość stawia wewnętrzny opór, wiedząc, że jest to nienaturalne. Taki mechanizm zachodzi podczas kształtowania psychiki młodego człowieka. Bardzo często podczas konfrontacji z otaczającym go światem buntuje się. Jest to reakcja normalna, ponieważ cywilizacja jest niekorzystna dla naturalności istoty ludzkiej. Bunt młodzieży wskazuje, że coś jest nie tak z systemem. Gdyby wszystko byłoby w porządku, nie istniałoby zjawisko buntu.
Kiedy młody człowiek widzi, czego może się spodziewać od świata, zaczyna żyć w ograniczeniach i błędnych wyobrażeniach. Oczekiwania, co do rzeczywistości stają się przysłonięte błędnymi wyobrażeniami. Intencje i oczekiwania zależą od wpojonego światopoglądu. Jeśli jest on czysty, intencje są czyste. Jeśli światopogląd jest przysłonięty negatywnymi iluzjami, z kreacji wyjdą niekorzystne rzeczy, ponieważ w umyśle tkwi obraz negatywnego świata. A czegóż można się spodziewać po negatywnym świecie, jeśli nie negatywnych rzeczy?
Czyste intencje odpowiadają czystym wyobrażeniom. Wzbudzają radość i świetliste uczucia. Jeśli kreujesz sobie samochód dla swojej przyjemności i wygody, to jest to w porządku. Gorzej się dzieje, gdy kreujesz samochód, aby pochwalić się innym (ponieważ to uważasz za słuszne). W pierwszym wypadku, ma się czyste wyobrażenia, odczuwa się spokojną radość, że jedzie się wygodnie samochodem i jest przyjemnie. W drugim przypadku można odczuć satysfakcje wyższości (pychy), a to nie daje poczucia błogości, świetlistej radości i harmonii. Różnica intencji. Warto zbadać swoje podświadome intencje.
Oczyszczać intencje najlepiej za pomocą modlitwy. Niższe Ja samo w sobie nie potrafi oczyścić intencji. Ono może podać nam aktualne wierzenia i nastawienia. Może wskazać nam to, co przeszkadza w osiągnięciu sukcesu. Jeśli już to wskaże, można to oczyścić odwołując się w modlitwie do Wyższego Ja i doskonałego modelu rzeczywistości (uczuć harmonii, piękna, radości, błogości, miłości). To jest zawsze jak najbardziej korzystne i podnosi jakość naszych kreacji.
Podsumowanie:
– Wszystkie niepowodzenia mają swą przyczynę w podświadomości, która utrzymuje „zjadających towarzyszy”, czyli negatywne myśli, oczekiwania, lęki.. itp.
– Aby pozbyć się tych zanieczyszczeń umysłu, wystarczy je odkryć i zastąpić pozytywnym nastawieniem lub uświadomić sobie ich nierealność.
– Wiele negatywnych programów, ma swoje korzenie w „tabu”, czyli ustalonych normach i zakazach. Większość z nich jest bezsensowna i niezgodna z naturą człowieka.
– Czystość intencji, czyli nastawień i oczekiwań jest bardzo ważna. Aby mieć najlepsze efekty, potrzeba mieć najczystsze intencje.
W następnej części, opiszę przykłady modlitw, służących do oczyszczania ścieżki, jak i do oczyszczania intencji.
——————–
* refren piosenki pt.: A ja rosnę – wyk. Fasolki.:)