Archiwa tagu: wszechświat

Moje własne Ja – ego – cz.3

Przeszłość, przyszłość, teraźniejszość.

Te trzy czasy są fenomenem stworzonym przez umysł. On to właśnie używa tych pojęć do określenia siebie i skatalogowania tej rzeczywistości. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość – ten wydawałoby się podstawowy podział jest jedną z największych iluzji umysłu. Takie postrzeganie rzeczywistości wynika z jego funkcji poznawczych, z jego budowy. Czasem go krępuje, czasem go wyzwala. Jak by nie było, podział ten jest tylko myślą. Warto się jemu przyjrzeć, by być bardziej świadomym procesów zachodzących we własnym wnętrzu.

Malutkie dziecko jest całkowicie zanurzone w teraźniejszości. Nie ma innego czasu. Umysł maluszka jest wolny od wyobrażeń. Choć uczy się jak tworzyć formy i iluzje poprzez interpretację widzianej energii, to póki co nic sobie z tego nie robi. Jest całkowicie pochłonięte badaniem teraźniejszości. Umysł dziecka jest zawsze świeży i lekki. Wręcz zafascynowany tym co widzi. Jest otwarty i doskonale chłonny. Jest spontaniczny i pełen potencjału. Taka mała istotka jest wolna od myśli. Nie tworzy pojęć przeszłości i przyszłości, nie analizuje i tworzy problemów. Jest całkowicie zanurzona w teraźniejszości i w teraźniejszości sobie doskonale radzi.

Dziecko wydaje się tak czyste, ponieważ obserwuje. Nie tworzy jeszcze własnych iluzji i interpretacji. Poprzez oczy dziecka patrzy czysta świadomość tego wszechświata. Świadomość nie zagubiona jeszcze w umysłowych iluzjach. Dziecko doświadcza i ciszy. Tak jak cała natura. Warto zwrócić uwagę na otaczające nas rośliny czy zwierzęta. Ta natura jest całkowicie zanurzona w teraźniejszej ciszy. Nie istnieje dla niej nic poza Aktualnym Doświadczeniem. Żadne drzewo czy ptak nie tworzy pojęcia przyszłości, nie tworzy przeszłości. Nie tworzy relacji „Ja-Ty”, nie ustosunkowuje się do innych rzeczy. Cała natura stanowi jedność. Trwa w nieustannym doświadczaniu.

Człowiek też trwa w nieustannym doświadczaniu tej rzeczywistości i jak każda istota jest na swoim miejscu. Już doświadcza, dlatego już spełnia to, po co tu jest. Wypełnia wolę życia wszechświata. Dlaczego umysł uważa, że coś jest nie na miejscu?

Umysł na podstawie obserwacji tworzy pojęcia przeszłości i przyszłości, a jak to stworzy, to powstanie też trzecia możliwość – teraźniejszość. Umysł może pomyśleć, że jest zamknięty w ciasnym upływie czasu – między przeszłością, a przyszłością. Czasem ta iluzja czasu jest tak silna, że życie człowieka wydaje się nie mieć oddechu, bez przestrzeni. Umysł zatraca się gdzieś w tej iluzji, żyje przyszłością bądź przeszłością. Gubi gdzieś teraźniejszą przestrzeń, nie zwraca na nią uwagi, a przecież teraźniejszość jest jedynym istniejącym stanem. To właśnie w teraźniejszości odbywa się życie. Jest to wieczna chwila teraźniejszego istnienia. To co zwane przeszłością i przyszłością jest tylko iluzją umysłu.

Umysł tworzy iluzję siebie na postawie historii o swoim „Ja”. To właśnie dzięki pamięci i umiejętności oceny powstaje sztuczne pojęcie „Ja”. Umysł interpretuje siebie jako oddzieloną istotę z indywidualnymi cechami, poczym obserwuje ją i zapamiętuje. Tworzy się rozciągnięte w czasie pojęcie „Ja”. To tu mieści się źródło wysokiej, bądź niskiej samooceny. Jest to uwarunkowane przeszłymi zdarzeniami, które ciągle umysł pamięta i się ich trzyma. Jest to ego wraz ze wszystkimi swoimi cechami, właściwościami i umiejętnościami. Wraz z całą swoją przeszłością i przyszłością tworzy się bardzo silna iluzja oddzielonego i ciasnego życia.

Ludzie trzymają się przeszłości z różnych powodów. Jest tam wiele rzeczy, które zdają się być częścią własnego Ja. To właśnie te przeszłe zdarzenia tworzą osobistą historię. Umysł myśli, że jest przez to większy, bogatszy. Im lepsza historia własnego życia tym większe zaplecze bezpieczeństwa i komfortu – można się czymś chwalić. Na tej podstawie można zbudować wysoką samoocenę. Można też odwrotnie, im trudniejsze zdarzenia w przeszłości tym może wytworzyć się niższa samoocena. Tym samym aktualne życie może mieć wiele problemów. Wszystko dlatego, że umysł trzyma w swoim polu iluzje przeszłości. Trzyma się wyuczonych cech, trzyma się dawnych decyzji, trzyma się całościowo przeszłości, nigdy nie jest świeży.

Uświadamiając sobie iluzję przeszłości można stwierdzić, że człowiek może być jaki tylko chce. Nie jest niczym ograniczony w sensie zachowania. Każde ciało jest podobne, dlatego może działać podobnie. Bogacz różni się od biedaka tylko samooceną. Bogacz jest nauczony żyć w dany sposób, biedak jest nauczony żyć inaczej. Żaden z nich nie zmienia swojego zachowania, ponieważ ciągle trzyma w swoim polu przeszłości. Gdyby ten biedny uwolnił się całkowicie od przeszłości, wystarczyłaby chwila by nauczył się działać jak człowiek bogaty. Nowymi wzorcami, dzięki którym szybko zdobyłby fortunę. Podobnie jak bogacz, który chwilowo stał się bankrutem potrafiłby szybko dojść do dużych pieniędzy. Jest to kwestia wyuczonego działania i samooceny.

Z przeszłości pochodzą lęki, które ograniczają działanie. Umysł utrzymuje wszelkie zdarzenia, które zaistniały w polu tego co nazwał „Ja”. Te wszystkie zdarzenia nadal są w pamięci i wpływają na teraźniejszość. Umysł obserwuje teraźniejszość właśnie przez filtry przeszłości. Nie potrafi działać czysto i spontanicznie. Zawsze działa tak, jak jest uwarunkowany. Czasem może się nawet zdawać, że ludzie się nie zmieniają. Większość się nie zmienia, a jeśli już to zmiany są niewielkie. Uwalniając się od przeszłości można dokonać zmiany całej istoty. Nagle wchodzi się w teraźniejszość nieskończonych możliwości. Można działać z czystym umysłem, tak jak się chce, bez uwarunkowań. Jednak aby to zrobić, warto zrozumieć, że przeszłość nie istnieje. Jest ona tylko pewnym obrazem w umyśle, czyli pewną strukturą energetyczną, która wpływa na aktualne działanie. Można to dostrzec w medytacji, dzięki temu poluźnić więzy krępującego czasu.

Podobnie jest z przyszłością. Może się zdarzyć tak, że umysł zatapia się w wyobrażeniach o przyszłości. Mogą one przybierać różną formę. Od marzeń i wyobrażeń tego, co może być do lęków i rozpatrywania negatywnych zdarzeń mogących w przyszłości zajść. Umysł łapie się w tą pułapkę skutecznie zapełniając teraźniejszość myślami. Dzięki temu świadomość jest pochłonięta przez myśli i marginalnie doświadcza teraźniejszości. Choć ta sytuacja tez nie jest w żaden sposób zła. Jest również na miejscu. Chodzi o to, że poprzez umysł i rozmyślanie o przyszłości, świadomość doświadcza właśnie „rozmyślania o przyszłości”. Tak jakby wszechświat badał jak to jest „rozmyślać o przyszłości”. Tu również zachodzi proces poznawania siebie, gdzie cała energia wszechświata poznaje różne swe aspekty. Kwestia w tym, że świadomość zaczyna się utożsamiać z tym, o czym myśli. Potem może stworzyć osobiste cierpienie i zadawać wszystkim pytania – dlaczego cierpię? Dlaczego się gubię? Warto sobie uświadomić, ze nie jest to zagubienie. Jest to naturalne działanie wszechświata, który poznaje siebie. TY poznajesz siebie.

Marzenia nie są złe. Można marzyć i wyobrażać sobie piękne chwile w przyszłości. Dzięki temu umysł dąży do ich realizacji. Jednak czasem umysł tworzy warunki szczęścia. Jeśli nie będę miał tego i tego, to będzie źle. Jeśli nie spełnią się moje marzenia, będę smutny. Jeśli nie spełnią się moje oczekiwania, będę zawiedzony. Tym sposobem znów stworzy osobiste cierpienie i będzie się pytał wszystkich – dlaczego cierpię?

Bardzo ograniczający jest również lęk przed przyszłymi negatywnymi zdarzeniami. Umysł pamięta, że podejmując pewne decyzje spotkało go coś, co ocenił jako złe. Na tej podstawie tworzy w przyszłości czarne wizje, których się boi. Te rozmyślania tak pochłaniają umysł, że czasem paraliżują lękiem. Co więcej, nie można sobie z nimi poradzić. Jak można poradzić sobie z rzeczami, których nie ma? To kolejna pułapka tworząca cierpienie. Umysł tak wyolbrzymia czasem problemy, myśli, ze sobie nie poradzi. Tym sposobem zapełnia teraźniejszość myślami i gubi się w nich. Potem się pyta wszystkich – dlaczego cierpię?

Z przyszłością nie można sobie poradzić, ponieważ jej nie ma. Nie można działać w przyszłości. Kiedy przyszłość stanie się teraźniejszością, dopiero można działać. Wtedy zawsze okazuje się, że można sobie z „problemem” poradzić i to wcale nie jest aż takie straszne. Ta czarna wizja wcale nie okazała się tak straszna. Wcale nie jest tak źle. Kwestia w tym, że teraźniejszość nigdy nie jest zła. Można tylko stworzyć iluzję i ocenić ją jako złą. Tylko czy jest to potrzebne?

Warto zauważyć, że tworząc wizję lepszego świata może powstać rozdźwięk między tym co JEST, a tym co może być. Kwestia w tym, że „to co może być” jest tylko i wyłącznie iluzją umysłu. Myślą stworzoną na podobieństwo tego, co jest. Ta wersja rzeczywistości jest wymyślona i nie istnieje. Tylko umysł może pomyśleć, że ta wersja może zaistnieć. Jednak umysł nie widzi wszystkich przyczyn i nie wie, że ta wersja jest niemożliwa. Jedyną możliwą wersją jest to, co jest. Bo to już jest. To co będzie zależy od aktualnego działania. Jednak nie na aktualnym poziomie umysł może przewidzieć i zanalizować tylko część przyszłości. Nie wie co dokładnie będzie. Przewiduje tak, jak chce. Czasem powstaje problem, że nie jest tak, jak chciałem.

Na podstawie tej myśli można stworzyć cierpienie lub radość. Jeśli ta myśl jest oceniana jako lepsza niż to co jest, umysł powie „A mogło być tak dobrze”. Tworzy się rozdźwięk między wyobrażeniem o tym jak mogło być, a interpretacją tego, co jest. „Mogło być lepiej” – czyli teraz jest źle. Porównanie wyobrażenia tego co może być (sztucznej myśli) i wyobrażenia o tym co jest. Tak oceniając, umysł wpada w cierpienie. Z drugiej jednak strony, można się pocieszyć. Umysł może powiedzieć, zawsze mogłoby gorzej. Kwestia jakie myśli w sobie stworzy. Tak czy inaczej jest uwarunkowany. Działa jak automat. Przyjdzie myśl o lepszej możliwej rzeczywistości, powstaje rozdźwięk i człowiek się smuci. Przyjdzie myśl o gorszej możliwej rzeczywistości, powstaje rozdźwięk i człowiek się cieszy. Wolność jest niezależnością.

Wolność teraźniejszości

Może powstać pytanie – dobrze, ale jak wtedy uwolnić się od tych myśli i wejść w chwilę teraźniejszą? Przede wszystkim już jesteś w teraźniejszości. Tylko czasem świadomość zamyka się w myślach o przyszłości, przeszłości lub innych iluzjach. Tym samym następuje pewne przeniesienie uwagi z aktualnego doświadczenia na przedmiot myśli.

Kluczem jest uważność. Inaczej mówiąc zwracanie uwagi na to, co aktualnie jest. Obserwowanie tego, co jest. Pierwszą rzeczą która aktualnie jest w tej materii jest ciało. I to od niego można zacząć praktykę uważności. Warto po prostu skupić się na ciele. Najpierw na ciele fizycznym, później przyjdzie moment, w którym można przenieść uwagę na wyższe ciała. Pierwsze jednak jest ciało fizyczne. Spróbuj więc poczuć to ciało od środka. Poczuj każdą część ciała. Ale za nim to zrobisz, warto byś usiadł wygodnie i zrelaksował się. Warto zamknąć oczy. Jest to o tyle ważne, że zrelaksowane ciało łatwiej jest czuć. Gdy już przyjmiesz wygodną pozycję, zwróć uwagę na ciało. Można zacząć od stóp. Niech świadomość skupia się na czuciu stóp. Niech będzie to uważna obserwacja, uważne czucie. Potem można przenieść się wyżej, do nóg. Potem jeszcze dalej do brzucha, klatki piersiowej, ramion, rąk, dłoni, karku, ust, oczu, głowy… Całe ciało ogarnięte ważnością jako jedna całość. To obserwowanie ciała od wewnątrz jest doskonałą praktyką wchodzenia w teraźniejszość i uwalniania się od iluzji myśli. Tu nie potrzeba myśleć, wystarczy czuć i być uważnym. Takie skupienie powoduje odprężenie umysłu i ciała. Sama świadomość staje się uważna i zogniskowana na aktualnym doświadczeniu.

Kolejną rzeczą może być uważne doświadczanie rzeczy zewnętrznych. To może być nieustanna praktyka obserwacji – nie trzeba się relaksować. Można uczestniczyć normalnie w życiu i obserwować zdarzenia. Jednak nie gubiąc się już w myślach, ocenach i uwarunkowaniach. Przypomina to stan pierwotnej radości z istnienia, jaką mieliśmy w dzieciństwie. Każda rzecz jest obserwowana w chwili teraźniejszej i w pełni doświadczana. Cały świat wibruje światłem, ruchem i życiem. Wszystko tańczy w nieustannym procesie istnienia. Świadome uczestnictwo w istnieniu może spowodować głęboką zmianę Twego wnętrza.

Tu warto zwrócić uwagę na oceny umysłu. Widząc coś umysł podążą do przeszłości i na zasadzie skojarzeń interpretuje i ocenia. Przykładowo patrząc na mały, biały i delikatny obiekt pełen życia umysł szybko sięga pamięcią i ocenia to co widzi jako – motyla. Tym samym traci zainteresowanie samym zjawiskiem. Dzięki iluzjom i ocenom nie jest w stanie poświęcić większej uwagi temu zjawisku, jakim jest cud życia motyla. Warto spróbować nie oceniać, nie wpadać w iluzje stworzone na podstawie przeszłych zdarzeń. Warto spojrzeć na to co jest – na czysto. Tak jak dziecko. Jeśli trudno Ci patrzeć czysto, przypomnij jak to było jak byłeś dzieckiem. Jeśli nie pamiętasz, przyjrzyj się dziecku, udaj dziecko. Można się od dzieci wiele nauczyć. Dziecko jest zafascynowane cudem tego istnienia. Samo trwa w przestrzeni cudownego zafascynowania i pełnej uważności. Spogląda na rzeczy pierwszy raz w życiu. Dla dziecka wszystko jest cudem, zjawiskiem,, nieokreślonym istnieniem.

Udaj więc dziecko. Nie chodzi o to, byś biegał po ulicy nago i się ślinił. Chodzi o sposób doświadczania tej rzeczywistości. Spójrz na rzeczy tak, jakbyś widział je pierwszy raz w życiu. Poświęcaj im wiele uwagi. Obserwuj działania Twego ciała, obserwuj działania rzeczywistości. Nie interpretując i nie zamykając w formy, to co widzisz jest ruchem czystej energii. Wszystko jest świetliste i wypełnione tym, co ludzie zwą miłością. To właśnie ona jest przyczyną istnienia. Jest to wola wyrażania siebie, wola istnienia, wola poznania. Cały wszechświat, każdy atom, każda energia jest właśnie tym. Tego nie trzeba rozumieć. To się dzieje Tu i Teraz. Wystarczy tylko to dostrzec. Spojrzeć ponad ocenami i interpretacjami wynikającymi z przeszłości – spojrzeć na czysto.

Praktyka codziennej uważności wciela coraz więcej przestrzeni do życia. Świadomość nie jest skierowana na ciągłe myślenie i chaos umysłu. Życie staje się pełne światła, swobody i przestrzeni. Rzeczy stają się czyste same w sobie. Umysł zaczyna dostrzegać doskonałość. Przychodzi pewna niezależność i wolność w tym świecie. Człowiek nie jest już uwarunkowany ocenami. Jest wolny od przeszłości i niezwiązany przyszłością. Rozumie, że są to tylko wyobrażenia. W ogóle, we wszystkim postrzega grę wyobrażeń – czystą grę energii. Słowa ludzi, działania ludzi, zdarzenia społeczne, zdarzenia natury, procesy ciała, relacje międzyludzkie – wszystko to jest ruchem tej samej energii. Można to nazwać manifestacją boskości. Tu przychodzi głęboka akceptacja teraźniejszej doskonałości. Z tej akceptacji rodzi się szczęśliwość.

Moje własne Ja – ego – cz.1

Czym jest ego? Dlaczego wielu mistrzów duchowych zwraca na nie uwagę? Czy jest ono aż tak ważne? Czy faktycznie jest ono przyczyną cierpienia i czy jest ono potrzebne? Dlaczego wiele systemów rozwoju duchowego widzi wyzwolenie w wykroczeniu ponad ego?

Zapraszamy do zapoznania się z serią artykułów dotyczących „ego” człowieka. Poznając te pojęcie człowiek zaczyna podróż w głąb siebie. Uświadamiając sobie działanie umysłu odkrywamy własną istotę i tą rzeczywistość. Potem przychodzi wolność…

Każdy z nas ma własną tożsamość. Przynależy do danego społeczeństwa, jest obywatelem danego kraju, posiada własne nazwisko i imię – te wszystkie rzeczy składają się na ogólny obraz człowieka. Własna tożsamość jest w dzisiejszych czasach bardzo rozbudowana. Określają ją nie tylko wszystkie papiery i dokumenty stworzone przez to społeczeństwo, ale i zespół wyobrażeń o sobie. To wszystko tworzy bardzo wyraźny i prawie jednoznaczny opis pojedynczej jednostki. Człowiek jest ze wszystkich stron określony i opisany – jest wręcz skatalogowany. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że cała ta ogromna tożsamość jest tylko wymysłem umysłu. Nie jest prawdziwa. Jakkolwiek by prawdziwie wyglądała, cała ta tożsamość przypisana ciału jest iluzją.

Czym jest to ego?

Ego jest systemem wyobrażeń, przyzwyczajeń, myśli o sobie i o świecie. Ego jest po prostu sztucznie stworzoną osobowością. Jest ona tworzona na podstawie ocen i określeń umysłu. Taki kompleksowy system wyobrażeń powstaje już w dzieciństwie i często umacnia się przez całe życie. Warto zauważyć, że wszechświat sam w sobie nikomu nie określa osobowości i ograniczeń. Tylko człowiek jest istotą, która z całej totalności wszechświata wydziela pewien wycinek i nazywa „JA”. Przywiązuje się do pewnego wycinka rzeczywistości, nazywa go własnym ciałem, własnym „JA”. To przywiązanie i utożsamianie się z własnym „Ja” jest najczęściej przyczyną wszelkiego cierpienia. Nie ma tu nic skomplikowanego czy nadnaturalnego. Ego jest po prostu wyobrażeniem o sobie, swoim miejscu w świecie, swoich cechach, nawykach. Wszystko to tworzy oddzieloną od wszechświata istotę.

Występuje tu pojęcie „moje” i „ja”. Te dwie rzeczy stają się najważniejsze i to właśnie je umysł próbuje wzmacniać. Nie było by w tym nic niekorzystnego, gdyby nie fakt, że świadomość ogranicza się i utożsamia ze swoimi wyobrażeniami. Rośnie w siłę pojęcie „Ja” i utożsamianie się z tym co moje. Umysł przywiązuje się całkowicie do swoich wyobrażeń i traktuje je jako rzeczywistość ostateczną – czyli prawdę. Często człowiek stwierdza – taki jestem i koniec. Najczęściej gubi się we własnych wyobrażeniach rzeczywistości, dlatego też tak wiele osób w dzisiejszych czasach nie może się odnaleźć. Po prostu upatrują prawdy w wyobrażeniach narzuconych przez innych. Warto tu pamiętać, że rzeczywistość nie jest taka, jak ją opisują inni. Nie jest też taka, jak o niej myśli umysł.

Ego całkowicie utożsamia się ze swoją wizją rzeczywistości. Umysł całkowicie utożsamia się z pojęciem „Ja” i „moje”. Są to oczywiście pojęcia zbudowane na wyobrażeniach, ponieważ w naturze wszystko jest niczyje. Po prostu jest i trwa w naturalny dla siebie sposób. Cała natura jest jednym organizmem przejawiającym się na różne sposoby. Jednak egotyczny umysł nie widzi tej jedności. On wszędzie widzi podział i walkę, co więcej traktuje to jako prawdę, ponieważ się z tym utożsamia. Ten proces utożsamiania jest do tego stopnie niebezpieczny, że odchodzi od naturalności. Działa destruktywnie na siebie i rzeczywistość. To dzięki temu utożsamianiu się z „Ja” i „moje” powstało najwięcej śmierci i wojen. Kiedy świadomość zamknięta jest w okowach ego i dzieje się to na masową skalę, nieunikniona jest również destrukcja na masową skalę. Tego dziś jesteśmy świadkami.

Sztuczna tożsamość to wytwór umysłu. Istnieje na planie mentalnym jako kompleksowy system myśli i wyobrażeń. Jest on iluzją, nie istnieje naprawdę, jednak człowiek cały czas ją utrzymuje. Ego istnieje tylko w odniesieniu do wyobrażeń. Bez myśli nie mogłoby istnieć, ponieważ samo jest myślą. Jego fundamenty są zbudowane na wyobrażeniach o przeszłości, całej historii życia. Rozwija się dzięki myślom o przyszłości, a trwa dzięki teraźniejszym iluzjom świata. Warto zwrócić na to uwagę. Sztuczna tożsamość może trwać tylko bazując na pamięci, która też jest zbiorem myśli. To dzięki pamięci umysł buduje obraz siebie, poczym utożsamia się z tym obrazem całkowicie. Z kolei myśląc o przyszłości umysł próbuje rozbudować swą sztuczną tożsamość – dodać do niej więcej. Teraźniejszość jest całkowicie zapchana myślami o przeszłości i analizie przyszłości. Jest pełna wyobrażeń, co przysłania aktualne doświadczenie. Można tu jasno stwierdzić, że myśli przysłaniają istnienie.

Ego nie pozwala się unicestwić. Nie chce zginąć. Dlatego też próbuje utrzymać nieustanny potok myśli i wyobrażeń. Można powiedzieć, że świadomość zamyka się i zatraca w tworzonych myślach. Ciągle tworzy problemy i ciągle próbuje je rozwiązać. Jest to przyzwyczajenie wywodzące się z dzieciństwa. Dorośli mieli wiele problemów i ciągle próbowali je rozwiązać. Tak nauczony umysł, we wszystkim widzi problem. Ocenia i tworzy sobie zadania, problemy do rozwiązania. Dzięki temu funkcjonuje w świecie. Całe życie staje się zbiorem problemów i przeszkód, z którymi trzeba sobie radzić lub radości i możliwości – jest to kwestia wyobrażeń.

Tworzenie myśli – osobistych problemów i radości – daje pewną gwarancję nieprzerywalności – życia ego.

Ego nie jest czymś złym. Podczas poznawania własnej sztucznej tożsamości można dojść do wniosku, że ego to nasz wróg. Przecież te wyobrażenia są źródłem cierpień i dualizmu. Nie potrzeba tak myśleć, ponieważ to tworzy kolejne napięcia i wyobrażenia prowadzące do walki. Ego nie jest naszym wrogiem, którego trzeba zniszczyć czy się pozbyć. Nie trzeba walczyć z ego. To byłaby kompletna porażka, ponieważ ego jest systemem wyobrażeń – ego jest aktualnie pojęciem „JA”. Walka z ego to walka z sobą. To prowadzi do wewnętrznych konfliktów.

Ta iluzja pojęcia „ja” jest też naturalnym etapem rozwoju. Aby świadomość mogła poznać samą siebie musi zaistnieć proces wydzielenia. Tym właśnie jest proces ego – wydzieleniem części od jedności.

Kolejnym krokiem jest przekroczenie ego. To również dzieje się naturalnie, wraz ze wzrostem potencjału umysłu. Kiedy świadomość jest w stanie obserwować umysł, jest możliwość przekroczenia iluzji. Wystarczy świadomie obserwować. To wszystko. Jest to właściwie bardzo proste, choć na początku wymaga to uważności. Obserwując swoje własne myśli, człowiek widzi, że są to tylko myśli. Myśli o sobie są myślami o sobie – nie są prawdziwym mną.

Kiedy świadomość zaczyna postrzegać myśli umysłu, przestaje się w nich zamykać i traktować jako ostateczną rzeczywistość. To jest droga do wyjścia z „więzienia” egotycznego umysłu. Wtenczas po prostu widać, że określenia umysłu są tylko określeniami umysłu. Świadomość przestaje się z nimi utożsamiać. Wychodzi na wolność. Człowiek nie jest już niewolnikiem własnego umysłu, a myśli nie przysłaniają życia. To jest powrót do jasności dzieciństwa, kiedy to świat był pełen radości i szczęśliwości, a umysł nie przysłaniał piękna istnienia. Kiedy świadomość wyjdzie ponad ograniczenia umysłu – życie dopiero się zacznie.

Ponad wyobrażeniami i ocenami umysłu nie ma dobra i zła. Życie iluminuje nieskończoną i pierwotną szczęśliwością. Wyjście ponad ego jest wyzwoleniem z cierpienia. Może to nawet być akt jednorazowy. Po prostu nagle cierpienie przestaje być cierpieniem. Wszystko staje się inne. Świadomość, która wyszła ponad określenia umysłu doświadcza rzeczywistości zupełnie inaczej – bezpośrednio. To niesamowite wyzwolenie – nagle nie ma nic, a zarazem pojawia się wszystko. Następuje moment przebudzenia. Świadomość budzi się ze snu, który był tworzony przez umysł. Najciekawsze jest to, że rzeczywistość nie musi się zmieniać. Sytuacja życiowa może nadal być taka sama. Jednak podejście do tej sytuacji jest zupełnie inne. Nie ma już utożsamiania się z nią i zamykania się w tych wyobrażeniach o rzeczywistości. Człowiek jest wolny. Wtenczas każde doświadczenie jest doświadczeniem cudu istnienia. Jest manifestacją miłości w wiecznej teraźniejszości.

Czym wtedy jesteśmy?

Umysł może się spytać – jeśli nie jestem tym co sobie wyobrażam, to kim jestem? – to ważne pytanie, używane w wielu pięknych medytacjach. To pytanie często ma wyzwalającą moc, prowadzi w głąb siebie, do źródła istnienia. Warto się temu przyjrzeć.

Każde określenie „kim jestem” pochodzi z poziomu umysłu i nie jest prawdą ostateczną. Warto po prostu nabyć wewnętrznego dystansu do swoich myśli, niech nie tworzą one rzeczywistości ostatecznej. Kiedy jednak świadomość utożsami się z myślami, każdy wymysł umysłu stanie się bardzo realny. Tak dzieje się właśnie teraz, kiedy każde wyobrażenie o rzeczywistości jest traktowane jako jedyna prawdziwa rzeczywistość. To powoduje zagubienie i najczęściej cierpienie. Oczywiście można myśleć i określać różne rzeczy, jednak warto pamiętać, że to myśli i określenia, a nie prawdziwa rzeczywistość.

Kim więc jesteś? – Jesteś manifestacją energii wszechświata. Jesteś procesem życia – jesteś totalnością istnienia. Jesteś świadomością wszechświata, poznającą siebie. Wszechświatem poznającym siebie. Uczestniczysz w nieskończonym procesie poznawania i doświadczania. Jesteś jednością z całym istnieniem. – Te określenia pochodzą również od umysłu, dlatego nie trzeba się do nich przywiązywać. Kiedy umysł przejmie te wyobrażenia, staną się one częścią ego. Może się tak stać, że umysł zamieni własne określenie. Zamiast „Ja jestem ciałem”, będzie mówił „Ja jestem wszechświatem”. To nadal będzie wyobrażenie, które może stać się rzeczywistością ostateczną i zamknąć świadomość w tym pojęciu. Choć faktem jest, że taka zmiana pojęć jest dużym krokiem do wolności

Te określenia mogą tylko zainspirować, wskazać drogę do własnego doświadczenia. Tu nie chodzi o myśli. Nigdy nie chodziło o myśli. Tu chodzi o własne doświadczenie. Myśli są tylko ruchem subtelnej energii. Mogą one przybrać najrozmaitsze formy i kształty. Mogą tworzyć radości i cierpienia, wszystko zależy od Ciebie. Świadomość może całkowicie błądzić po świecie myśli i wyobrażeń. Tworzyć różne obrazy i wizje rzeczywistości i nigdy nie posmakować wolności. Prawdziwa wolność jest wyjściem ponad umysł. Wtedy to świadomość nie jest ograniczana sztucznymi pojęciami. Świadomość nie utożsamia się z ego. Wtenczas wchodzi w pole czystego doświadczania istnienia – moment czystej teraźniejszości.

Na początku warto zrozumieć pojęcie ego. Czym ono jest? Warto zauważyć te swoje myśli i ich wpływ na tą rzeczywistość. Kiedy ma się świadomość własnych myśli i ich natury (są one ruchem energii, nie ostateczną rzeczywistością), wtenczas można zacząć szukać odpowiedzi na to – kim jestem. Póki umysł traktuje własne myśli jako rzeczywistość ostateczną, wtenczas świadomość ciągle błądzi. Nie potrafi wyjść ponad umysł, ponieważ całkowicie się z nim utożsamia. W tym momencie każda próba określenia „kim jestem” będzie kolejną zabawą myśli. Umysł może nasuwać różne pomysły i określenia. Na początku będzie oczywiście mówił o swojej sztucznej tożsamości – jestem taki i taki, mam takie i takie papiery, mam różne rzeczy i cechy. To nadal będą myśli i wyobrażenia.

Chodzi tu o doświadczenie. Kiedy zapytasz kim naprawdę jestem, umysł zacznie podawać odpowiedzi w formie myśli. To tylko myśli, nie warto więc się na nich zatrzymywać. W pewnym momencie świadomość zauważy, że pytania i odpowiedzi są tylko formą energii – wtenczas wyjdzie poza myśli. Przestanie się skupiać na nich bezpośrednio i zacznie doświadczać istnienia. Myśli przycichną, zostanie samo ciało i doświadczenie. Świadomość będzie trwała, będzie istniała – po prostu będzie. Nie ważne kim jest, ważne, że doświadcza istnienia. W tym miejscu ciszy następuje kontakt z wszechświatem. Świadomość jest jednością i miłością. Ponad myślami całe istnienie jest doskonałością, nic nie ma warunków – wtedy przychodzi prawdziwa wolność.

Duchowe osamotnienie

Wielu ludzi w dzisiejszych czasach ma poczucie samotności. Tyczy się to szczególnie ludzi, którzy zauważają niekorzystność działań zahipnotyzowanego społeczeństwa. Tacy ludzie są na tyle wrażliwi, że dostrzegają wiele nieświadomych zachowań i wzorców. Nie chcą w tym wszystkim uczestniczyć, tym samym oddzielają się od większości. Problem może się pojawić kiedy w około nie ma podobnych istot. Wtedy pojawia się uczucie osamotnienia. O ile samotność jest kwestią świadomego wyboru i zazwyczaj przynosi ulgę wybierającemu, o tyle osamotnienie jest uczuciem bardziej podświadomym. Pojawia się wtedy, kiedy człowiek obserwuje swoje oddzielenie i niewpasowanie w określony obraz społeczeństwa. Wydaje się, że to uczucie osamotnienia jest niezależne od człowieka. Po prostu jeśli jest się innym od większości automatycznie pojawia się świadomość oddzielenia i uczucie osamotnienia. Warto zauważyć skąd się biorą takie, a nie inne uczucia.

Porównanie źródłem iluzji oddzielenia.

Zrozumienie tego uczucia osamotnienia nie jest trudną rzeczą. Wynika ono z obserwacji i porównywania. Dlatego to często sprawia problem ludziom duchowym. Po pierwsze widzą, że są „inni”. Widzą więcej, czują więcej, potrafią dostrzec różne procesy myślowe i wzorce zachowań aktualnego społeczeństwa. Widzą różne oszustwa i zakłamania, co za tym idzie często tego nie akceptują. Ludzie ci czują, że w głębi są inni i nie chcą podążać za głównym nurtem nieświadomości. Czasem się buntują lub cierpią poddając się normom społeczeństwa.

To porównanie z innymi sprawia, że człowiek oddziela siebie mentalnie od innych. Na podstawie zewnętrznej obserwacji tworzy podział między ludźmi. Zauważając i interpretując zachowanie innych ludzi, określa je i porównuje do swojego. Tak określone zachowania stają się podstawą do wytworzenia w sobie uczucia osamotnienia (oddzielenia). Ten podział jest całkowicie sztuczny i stworzony przez umysł, jednak umysł się całkowicie z nim utożsamia. Człowiek myśli, że ta wizja świata jest prawdziwa. Myśli, że faktycznie jest samotny, ponieważ nie pasuje do ludzi ze swego środowiska. Jest to dość silna iluzja. Wydaje się, że oddzielenie jest całkowicie realne. Na szczęście jest to tylko sztucznie stworzona ocena, zawsze można stworzyć inną.

Punkt widzenia – umysłowa iluzja zjednoczenia.

Cała rzecz polega na obraniu właściwego punktu widzenia. To umysł dyktuje czy czuje się samotny (oddzielony) czy nie. Warto sobie uświadomić, że można wybrać taki punkt widzenia, w którym nie ma samotności. I wcale nie jest to takie trudne.

W dzisiejszym społeczeństwie można zauważyć wiele sztucznie stworzonych punktów zjednoczenia. Przykładowym punktem zjednoczenia może być rodzina. Po prostu człowiek czuje się w rodzinie jako jedna całość. Czuje swoją przynależność i bezpieczeństwo. Postrzega rodzinę jako jeden organizm, w którym on sam ma własną funkcję i własne miejsce. Czuje się akceptowany. Punktów zjednoczenia może być o wiele więcej, przykładowo państwo, miasto, dzielnica, religia itp. W każdym z tych punktów ego tworzy własną iluzję przynależności. Odrębną komórkę, która wewnątrz jest jednością. Dzięki temu czuje się bezpiecznie i nie ma poczucia osamotnienia. Te punkty wydają się całkowicie zadowalać ludzi żyjących w tym społeczeństwie. Przeciętny człowiek ma własne wyobrażenie siebie w społeczeństwie. Ma pracę, rodzinę, własną religię. Należy do różnych komórek, punktów zjednoczenia. Idzie zgodnie z nurtem danych grup i wydaje się wszystko w porządku. I na tym etapie jest w porządku.

Kiedy człowiek patrzy na siebie z egotycznego punktu widzenia, widzi zestaw własnych cech i upodobań. Widzi też cechy innych, na tej podstawie może porównać i określić swoją przynależność lub inność. Większość ludzi tkwiących w zbiorowej iluzji społeczeństwa nie ma problemu z określeniem swojej przynależności. Przynależność jest określana za pomocą podświadomych programów, najczęściej z dzieciństwa. Życie nieświadomego jest całkiem proste. Wystarczy robić to co wszyscy, a nie będzie problemów. I faktycznie, czasem się to udaje. To jest pewien etap rozwoju człowieka i ego. Na tym poziomie człowiek zauważa tylko cechy z poziomu egotycznego umysłu. I jeśli nie jest świadomy tej zbiorowej hipnozy społeczeństwa, wszystko jest w porządku.

Człowiek, który nie ma na tyle rozwiniętej świadomości by widzieć dobrze egotyczne procesy zazwyczaj nie czuje się samotny. Uczestniczy zgodnie z ruchem całego społeczeństwa, uczestniczy w owczym pędzie cywilizacji i jest mu dobrze. Czuje jakąś wybraną sztuczną przynależność. Przykładowo do kraju, do religii, do miasta czy do rodziny. Ta sztuczna przynależność całkowicie mu wystarcza, czuje się na swój sposób spełniony. Niestety ludziom bardziej świadomym to nie wystarcza. Ludzie tacy wydają się zauważać niekorzystność działania tych mechanizmów. Czują przekłamanie i nienaturalność we wzorcach postępowania społeczeństwa. Widzą różnice pomiędzy sobą, a innymi. Nie chcą działać tak jak większość nieświadomych. Wybierają własną osobną drogę, dlatego często pojawia się osamotnienie.

Punkt cierpienia.

Cierpienie pojawia się w jednym momencie. Kiedy człowiek jest bardzo świadomy swego „Ja” i „Ja” innych. Jest to tak wnikliwa świadomość, że wychwytująca wszelkie różnice przyczyn i skutków działań. Pojawia się dokładna analiza działań. Widać wtedy korzyści i ich brak. Taka analiza i wrażliwość postrzegania pojawia się u ludzi rozwijających się duchowo. Widzą doskonale siebie i innych, postrzegają różnice w działaniu. Rozumieją przyczyny i skutki niekorzystnego działania ogółu społeczeństwa i nie chcą w tym uczestniczyć. Całkiem prawidłowo. Jest tylko jedna przeszkoda. Świadomość nadal jest zamknięta w punkcie widzenia egotycznego umysłu. Wydzieliła się od społeczeństwa, jednak nie znalazła żadnej alternatywy. Tu powstaje osamotnienie. Nadal występuje ocena i interpretacja z poziomu oddzielenia. Jestem „Ja” i są „Inni”. Jesteśmy od siebie całkowicie oddzieleni i się różnimy. Kiedy to uczucie stanie się rzeczywistością ostateczną (czyli umysł się z tym utożsami), powstanie uczucie osamotnienia i cierpienie.

Cierpienie może przyjąć wiele odcieni. Może być spowodowane niezrozumieniem mentalnym (różnicą poglądów). Kiedy to społeczność myśli niekorzystnie, a człowiek wrażliwy próbuje żyć zgodnie z miłością. Wtedy może czuć się zagubiony i osamotniony. Może tak być, dopóki nie znajdzie właściwiej sobie grupy rozwoju duchowego. Wtedy tworzy nowy punkt zjednoczenia. Jest to co prawda nowa iluzja, jednak przynajmniej zawiera w sobie mniej cierpienia. Ludzie tacy tworzą własne komórki, które są wewnętrznie spójne, jednak ciągle są oddzielone od reszty. Nie rozwiązuje to problemu, po prostu przenosi jego wagę na inne pojęcia.

Kolejnym często tworzonym cierpieniem jest uczucie spowodowane brakiem partnera. To chyba znają wszyscy. To uczucie jest bardzo silne i potrafi stworzyć wiele oporów, a to dlatego, że wiąże się z pierwotnym instynktem prokreacji. Energia seksualna jest częścią „nieświadomej” ewolucji, gdzie energie dążyły samoistnie w ściśle określonym kierunku. Jest to podstawowa i bardzo silna cecha cielesna. Sama w sobie ta energia nie jest zła, jest jak każda inna, tylko stosunkowo silna. Jednak kiedy te energie nałożą się na iluzje oddzielenia może powstać duży problem. Warto zauważyć jak silny jest mechanizm umożliwiający prokreację. Jest tu wiele energii, od energii seksualnej, pożądania do zauroczenia (często kojarzonego z miłością). Brak spełnienia na tym polu może powodować duże zachwiania emocjonalne.

Człowiek dąży zawsze do zjednoczenia, zbliżenia. Podświadomie czuje, że jedność osobista (z partnerem) jest czymś pierwotnym i bardzo korzystnym. Nie chodzi tu tylko o seks, ale również o bliskość, współpracę, która umożliwiła gatunkom przetrwanie. Kiedy nie można zrealizować tej jedności, człowiek czuje się niespełniony. Jest wtedy nie tylko oddzielony od innych (od potencjalnego partnera), ale też niespełniony i samotny wewnętrznie. Stanowi to dość popularny problem.

Warto zauważyć, że patrząc na to z punktu widzenia egotycznego umysłu człowiek zawsze będzie samotny. Stanowi oddzielne ciało, oddzielne uczucia, umysł. Jego droga zawsze jest drogą samotnika. Choćby nie wiadomo ile osób było wokoło niego, zawsze wewnętrzne jest sam. Tak jak uczy wielu mistrzów – droga do wnętrza jest drogą w samotności. Nikt nie może się tam udać za człowieka. Egotyczny umysł zawsze jest samotny, choć walczy by nie być. Co jest naturalne w tym punkcie widzenia. Umysł próbuje załatać tą samotność tworząc związki i inne relacje. Czasem chwilowo tłumi to uczucie lub popada w nieświadomość i jest w porządku. Jednak w głębi zawsze jest samotny. Nie jest to nic złego czy niekorzystnego. Jest to naturalne póki istnieje egotyczny umysł.

Wnikliwe dostrzeganie oddzielenia wydaje się być ostatnim etapem poznania egotycznego umysłu. Dalej następuje przejście do świadomości jedności.

Kiedy świadomość przestanie patrzeć przez pryzmat własnego Ja, problem znika. Nie ma już oddzielonego ciała. Wtenczas nie patrzy na szczegóły i ich różnice, ale dostrzega cechy wspólne dla wszystkich istot. Wtenczas świadomość wznosi się do wyższego poziomu, zaczyna dostrzegać jedność każdej istoty i całego istnienia. Taki punkt widzenia rozwiewa wszelką samotność.

Punkt jedności.

Jest jeden proces i wszyscy są jego częścią. Ten punkt nie jest iluzoryczny. Nie jest tworzeniem czegoś na podstawie interpretacji rzeczy zewnętrznych, jak to miało miejsce we wszystkich poprzednich punktach. Tu przychodzi czucie istnienia. Jest się istnieniem. Nie jest to myśl o rzeczywistości tylko bezpośrednie jej odczucie. Jeśli nie ma myśli, nie ma iluzji. Choć posługując się słowami (tekstem) trzeba zejść na jej poziom aby cokolwiek przekazać.

Jest się wszechświatem, który nieustannie trwa. Nie trzeba tworzyć zewnętrznych iluzji przynależności czy oddzielenia. Nie ma tu mentalnego określenia własnego „Ja” (chyba, że w momencie przekazywania tej inspiracji, wtedy trzeba to jakoś określić pisząc lub o tym mówiąc.) Po prostu jest się częścią wszechświata. Istnieje się wraz z całą totalnością. Kiedy świadomość to widzi nigdy nie poczuje się osamotniona. Samotność powstaje wtedy, kiedy świadomość utknie na etapie oglądania szczegółów. Wtenczas każdy jest inny i można czuć oddzielenie i osamotnienie (brak przynależności). Przechodząc od szczegółu do ogółu widać jedność. Wtenczas nie ma czegoś takiego jak oddzielenie. Jest się częścią jedności całego procesu miłości zwanego wszechświatem. Czy trzeba czegoś więcej?

Wszystkie istoty, cała materia są częścią jednego wszechświata. Nie ma tu oddzielenia, choć może zostać stworzona sztuczna tożsamość dla każdej rzeczy. Może zostać stworzona iluzja oddzielenia, a co za tym idzie brak przynależności (bądź iluzja przynależności do jakiejś grupy społecznej). To naturalny etap ewolucji, dlatego jeśli ktoś czuje się samotny, jest na właściwym miejscu. Potem przyjdzie świadomość współistnienia i iluzja samotności zostanie prawdopodobnie porzucona.

Nawet tak trudna do porzucenia iluzja braku partnerstwa. Człowiek na poziomie fizycznym może być oddzielony, jednak w głębi wie, że jest częścią totalności. Oddzielenie to zostaje przekroczone. Nie jest już właściwie ważne co pojawi się na planie materialnym. Czy będzie partner czy nie. Jest to tylko zewnętrzny warunek nie mający wpływu na całe tło istnienia, jakim jest pierwotna miłość. W głębi własnej istoty zawsze czuć jedność. Nie chodzi o zewnętrzną jedność ciał (jaką próbuje się zaspokoić egotyczny umysł), ale realną jedność z całym istnieniem. Wewnętrzną boskość. To wydaje się być celem każdego człowieka, który próbuje osiągnąć stan zjednoczenia przy pomocy zewnętrznych rzeczy (jak na przykład partnerstwo czy przynależność do określonej grupy społecznej). Poza egotycznym umysłem nie ma oddzielenia, jest cichy i spokojny ocean miłości.

Jak to wygląda ze strony praktycznej? Świadomość współistnienia i jedności wyraża się przez akceptację i miłość. Kiedy widać, że wszyscy są częścią tego samego procesu (nawet, jeśli sobie tego nie uświadamiają) przychodzi zgoda na wszelkie działania tego procesu. Ten ruch energii tworzący wszelkie zdarzenia jest samozachowawczy i inteligentny. Doskonale wie jak wszystko zorganizować i podążać drogą ewolucji. Dlatego zachowania innych ludzi są doskonale na swoim miejscu. Są tym, co na daną chwilę jest właściwe. Nawet jeśli ludzie zachowują się inaczej niż „JA” nie stanowi to problemu, ponieważ jesteśmy częścią jednego organizmu, gdzie wszystko jest potrzebne. Każdy człowiek wraz ze swoją rzekomą innością ma własne miejsce i doskonale pasuje do rzeczywistości. Spełnia jedyną i niepowtarzalną rolę, dzięki której świadomość wszechświata doświadcza siebie. Wszystko w tym procesie jest na swoim miejscu. Zarówno miejsce nieświadomych, jak i świadomych. Miejsce oddzielonych jak i nieoddzielonych.

Tu przychodzi akceptacja swego istnienia. Nie jest już ważne czy z poziomu egotycznego umysłu jest się oddzielonym i niepasującym czy nie. Umysł może oceniać różnie. Może powiedzieć, że jestem w grupie, może powiedzieć, że nie jestem w grupie. Może określić jako samotnego lub niespełnionego. Od tego jest uzależnione dobre samopoczucie. Jednak ponad określeniami umysłu jest po prostu istnienie. Dla całego procesu istnienia nie jest właściwie ważne co powie umysł. Wszystko i tak będzie na swoim miejscu. Jeśli świadomość wejdzie w ten punkt widzenia, osamotnienie zniknie jak wiele innych iluzji.

Ruch energii wszechświata płynie swobodnie i tworzy nieustannie chwilę teraźniejszą. Można się z tym ruchem zgodzić lub starać się mu zaprzeczać. Można sprawdzić co jest korzystniejsze. Kiedy człowiek utkwi na poziomie myślenia egotycznego (myślenia o oddzieleniu), dostrzega odmienność wszelkich istot. To może sprawić cierpienie. Wychodząc ponad to, uczestniczy się w naturalnym ruchu boskości, gdzie nic nie jest złe ani dobre. Wszystko doskonale współgra z pierwotną wolą istnienia leżącą u podstaw wszechświata.

9.3 Punkty zjednoczenia

Za podział całego organizmu ziemi na poszczególne i indywidualne części odpowiada umysł. Sztuczny zbiór wyobrażeń dotyczących pojęcia „Ja” i utożsamianie się z nimi. To wszystko sprawiło, że z całego organizmu, jakim jest planeta ziemia, wydzielone zostały poszczególne komórki. Człowiek stworzył iluzję oddzielenia, stworzył sobie sztuczną tożsamość. Indywidualne i oddzielone od wszystkiego „Ja”. Już nie było globalnego procesu rozwoju, zamiast tego stało się indywidualne „Ja”. Nie było już wspólnego dobra, było dobro dla „Ja”.

Natura działa wspólnie. Wcześniej wspomniane mrówki działają w harmonii. Żadna mrówka nie ma o sobie wyobrażeń. Nie nadaje sobie tożsamości, tym samym nie oddziela się od reszty. Nie jest ani lepsza ani gorsza od innych mrówek. Ma swoje miejsce i działa doskonale harmonijnie. Mrówki jako całość mają pewną mglistą świadomość działania. Są jednym organizmem, który działa wspólnie.

Może pojawić się pytanie: Czy mamy być jak mrówki, bez indywidualności, jak maszyny? – Ten stan byłby cofnięciem się ewolucji. Musielibyśmy cofnąć rozwój umysłu. Chodzi o co innego, o jego przekroczenie, pójście dalej. Następnym krokiem jest uświadomienie sobie jedności bez negowania indywidualności. Chodzi o przekroczenie ego, tak jak przechodzi się kolejne fazy rozwoju okresu dziecięcego. Na przykład na pewnym etapie dziecko nie jest w stanie pojąć, że inna osoba może mieć własny punkt widzenia. Po prostu umysł nie rozwinął jeszcze takiego myślenia. Dziecko jest przekonane, że jego punkt widzenia jest jedynym możliwym. Po przekroczeniu tego etapu dziecko nadal ma swój punkt widzenia, jednak dodatkowo jest w stanie zrozumieć, że inna osoba może mieć własny. Nic tu nie zostało zgubione, po prostu świadomość jest w stanie pojąć więcej. Analogicznie do przekroczenia indywidualności – nie zostanie ona zatracona, nadal będzie istniało pojęcie JA, jednak nie będzie ono jedynym możliwym spojrzeniem na świat. Nie będzie utożsamienia.

Nie chodzi też o „poświęcenie” siebie na rzecz całości, ponieważ w takim układzie jednostka poświęcająca może cierpieć. Jeśli część organizmu jest chora, całości nie działa harmonijnie. Dlatego aby uzdrowić całość, każda jednostka powinna być zdrowa. Dlatego zanim ktokolwiek zabierze się do zbawiania świata… niech najpierw zwróci uwagę do swego wnętrza.

W przypadku człowieka sprawa jest nieco inna niż u mrówek. Nadal występują tu jednostki, nadal jest jeden organizm ludzkości. Jednak tu każda jednostka oddzieliła się mentalnie od pozostałych. Stworzyła własny i indywidualny punkt zjednoczenia. Właściwie stworzyła zespół tych punktów, z którymi się utożsamia. Punkt zjednoczenia jest pewnym punktem widzenia. Świadomość ogranicza się do pewnego postrzegania i tworzy różne iluzje jedności i oddzielenia. Tworzy sztuczną tożsamość. W zależności od punktu widzenia jest jednością lub częścią oddzieloną. Każdy ma swoje indywidualne iluzje zjednoczenia. Poniżej kilka przykładowych:

– Najbardziej oczywistym punktem zjednoczenia jest ciało. Jest to najmocniejszy punkt, który tworzy bardzo silną iluzję. Z tego punktu wdać, że ciało jest jednym organizmem, który działa wspólnie, a zewnętrzna reszta jest czymś oddzielnym. Ciało jest jednością oddzieloną od reszty. Tu świadomość postrzega własne ciało jako „dom”, a inne ciała jako zagrożenie. Świadomość w takim wypadku utożsamia się z ciałem, w którym się przejawia. Jest to egotyczny punkt widzenia. Ciało jest jedno i jest „moje”. To jestem „Ja”. Wszystko, co na zewnątrz jest obce i stanowi pewnego rodzaju zagrożenie. Taki punkt zjednoczenia ogranicza świadomość. Nie pozwala wyjść ponad pojęcie „Ja” i dostrzec całego organizmu ludzkości. Jest to sztucznie stworzony punkt widzenia. Utożsamianie się ze swoim ciałem. To powoduje poczucie oddzielenia od innych ludzi.

Co ciekawe punty zjednoczenia mogą być również wytwarzane wewnątrz ciała. Dla przykładu umysł może się utożsamiać z pewną częścią – ego a negować tożsamość z częścią zwaną Cieniem (w ujęciu jungowskim częścią wypartą, zepchniętą do nieświadomości, np. nieakceptowany obraz siebie).

-Kolejnym punktem zjednoczenia może być rodzina. Rodzina jako wspólna całość. Wszystko poza rodziną jest zagrożeniem. W tym punkcie człowiek czuje się bezpiecznie w rodzinie. Wszystkich wewnątrz tego punktu (wewnątrz rodziny) traktuje jako harmonijne komórki organizmu. Wszystko poza tym punktem traktuje jako zagrożenie z zewnątrz.

-Następnym punktem może być grono przyjaciół, drużyna czy grupa. Tu wszyscy są jednym organizmem. Nikt siebie nie zwalcza, ponieważ wie, że jest to niekorzystne dla całego organizmu (w tym wypadu drużyny). Jest wspólne i harmonijne działanie w obrębie grupy. Poza nią jest obcy świat zagrażający ludzie.

-Innym punktem zjednoczenia może być naród. Kiedy przychodzą momenty, w których naród staje przeciw narodowi, ludzie się jednoczą. Punkt zjednoczenia zostaje przeniesiony na pole narodowości. Ego traktuje wszystkich swoich jako jeden organizm. Wszystkich z inną narodowością traktuje wtedy jako wrogów. Jest to kolejna iluzja i interpretacja rzeczywistości. Warto zauważyć, że nawet ci, który byli wrogami w poprzednim punkcie, stają się przyjaciółmi. Kiedy przychodzi moment zagrożenia całej narodowości, problem wydaje się większy, dlatego ego zmienia swój punkt widzenia. Przechodzi z punktu indywidualnego do punktu zjednoczenia narodowego. Widać to wyraźnie na tle historii, kiedy to Polacy jednoczyli się w momentach zagrożenia. Gdy zagrożenia zewnętrznego nie ma, punkt zjednoczenia powraca na niższy poziom i kontynuuje swoje destrukcyjne działanie. Kiedy nie ma zagrożenia z zewnątrz narodu, ego tworzy problemy walcząc z innym ludźmi o tej samej narodowości.

-Następnym punktem zjednoczenia może być globalne pojęcie ludzkości. Jest to ważny punkt, w którym świadomość obserwuje proces całości ludzkości. Nie ma już indywidualnej tożsamości, tylko wspólny organizm ludzkości. Widać wtedy każdego człowieka jako pojedynczą komórkę organizmu. Wszystko wpływa na siebie i działa w obrębie jednego procesu rozwoju. Kiedy świadomość osiągnie ten „poziom” działa korzystnie i dla wspólnego dobra wszystkich. Człowiek nie ogranicza się wtedy do działania tylko na korzyść swego ciała, czy rodziny. Działa na korzyść całej ludzkości, widząc co jest korzystne dla wszystkich. Jest to czasem porównywane z działaniem zgodnie z wolą Boga. Kiedy to nie ma już indywidualnego pojęcia „Ja”, jest całość procesu rozwoju ludzkości.

Na takim punkcie zjednoczenia wszyscy są jednością. Człowiek może działać całkiem bezinteresownie. Bez egoistycznych pobudek, ponieważ jego punkt zjednoczenia otacza całokształt ludzkości. Ludzkość jest jednym organizmem, a człowiek jest jego częścią, która działa naturalnie na korzyść całości. Jest to piękny punkt zjednoczenia, który przynosi miłość dla wszystkich istot. Każde działanie, jakie zostanie tu wyprowadzone, będzie działaniem miłości. Będzie to działanie dla dobra ludzkości, dla dobra innych ludzi. Jednak nadal jest to punkt zjednoczenia, który jest pewną iluzją w umyśle. Dlatego w pewnym momencie wychodzi się do…

-Jedności z całym wszechświatem/całą rzeczywistością. Tu już nie rozdziela się między sobą, a wszechświatem. Wszystko, cała totalność istnienia jest jednym procesem energii. Nie ma rozwoju ludzkości, nie ma rozwoju jednostki. Jest nieustanny i boski ruch energii. Ruch światła. To już nie jest punkt zjednoczenia, jest to po prostu zjednoczenie. Nie jest to obrany pewien punkt świadomości, który powoduje wydzielenie. Tu nie ma wydzielenia. Wszystko jest całością, bez względu na to co się dzieje. Każde zdarzenie, każdy ruch w przestrzeni jest całą totalnością boskości. Taki człowiek po prostu działa. Jego działania nie są niczym warunkowane. Może działać, może nie działać. Przychodzi głębokie zrozumienie procesu wszechświata i siebie. Każdy ruch jest ruchem miłości. Człowiek już nie działa – miłość działa.

5.7 Wieczność i przemijanie

Sama tożsamość człowieka jest iluzoryczna. Nadana przez umysł, wymyślona. Pojęcie „Ja” jest tylko zbiorem myśli o tym ciele. Ciało jest zbiorem atomów, a umysł nadał mu nazwę i wszelkie określenia. Tak powstałeś „Ty”. Czy przeraża Cię rozwianie iluzji? Tak, jeśli iluzja jest dla Ciebie prawdą ostateczną. Jeśli się z nią utożsamiasz przeraża Cię wszystko, co tyczy się naruszenia Twoich wyobrażeń. Przeraża upadek tych wyobrażeń, który jest równoznaczny ze śmiercią.

Warto spojrzeć na to stwierdzenie -> Twoja dusza jest wieczna, ciało przemijające.

Wszystko co się tyczy ciała jest przemijające. Nazwa ciała (imię), określenie ciała (ładne, brzydkie, grube, chude, inteligentne, głupie, twarde, miękkie…), rzeczy należące do ciała… wszystko to przeminie. Cała materia jest przemijająca. Trwa w ciągłym ruchu. Również każde uczucie, które przychodzi i odchodzi, każda myśl w polu mentalnym -przemijają. Tego się trzyma ego, rzeczy przemijających. Dla ego ważna jest pozycja społeczna aktualnego ciała, wygląd aktualnego ciała, rzeczy, które aktualne ciało rzekomo posiada. Sztuczna tożsamość trzyma się tego, co przemija. Próbuje znaleźć stabilność w rzeczach całkiem niestabilnych. Stąd się bierze nieustanna walka. Wszystkie rzeczy doczesne są dla umysłu egotycznego bardzo ważne. Stają się rzeczywistością ostateczną. Ego utożsamia się z nimi, próbując tworzyć z nich swoją ciągłość. Z ciała, posiadanych rzeczy, posiadanych myśli, historii życia -ego tworzy swój własny świat. Ten świat wydaje się taki realny, że staje się rzeczywistością prawdziwą. Jedyny problem w tym, że ta rzeczywistość jest zbudowana z nietrwałych rzeczy -sama w sobie też jest więc nie trwała. Stąd wszelki lęk przed śmiercią i utratą. Ego myśli, że cała rzeczywistość zostanie uśmiercona. Dlatego też tak straszna wydaje się śmierć ciała. Jest to wtedy śmierć rzeczywistości ostatecznej. Mimo to jest ono dla wszelkich rzeczy naturalne. Jest to nieustający proces przemiany energii. Przemijanie ciała jest naturalne, nikt w przyrodzie nie robi z tego problemu.

Świadomość jest trwała. Jest wieczna. Nie jest rozciągnięta w czasie w nieskończoność. Trwa w bezczasowym TERAZ. Ona nie przeminie, chociażby wszelkie zewnętrzne rzeczy zmieniły się w co innego. Nie może przeminąć ponieważ jest poza czasem. Ta świadomość istnienia obserwuje cały proces przemiany energii. Obserwuje i doświadcza nieustannego ruchu. Tylko ego wydziela pewne części rzeczywistości i określa początek i koniec. Tak jak w przypadku narodzin ciała (czyli pewnej transformacji energii) ego określiło początek swego życia.

Wszystko co się tyczy duszy, jest wieczne. Jest to świadomość wszechświata. „Twoja” dusza łączy się z innymi duszami w coś co można nazwać Bogiem. Inaczej mówiąc: Cząstki świadomości stanowią razem świadomość totalną. Jest to tak naprawdę całokształt istnienia rzeczywistości, która przejawia się również za pomocą Twego ciała. Twoja świadomość ma to samo źródło, co świadomość innych istot. Na pewnym poziomie wszyscy są tym samym źródłem. Dusza, świadomość nie przemija. Ciągle trwa i doświadcza. Z poziomu duszy aktualne ciało stanowi cząstkę całości. Dusza doświadcza istnienia, form i zdarzeń, jakiekolwiek by one nie były. Ta pierwotna świadomość jest bezpieczna i nie może zniknąć czy zginąć. Stanowi rzeczywistość. Jest podstawą wszystkiego. Nieustannie trwa i doświadcza. Odpocznij więc. Nic nie może się stać złego. Wszystko jest doskonale bezpieczne.

Kiedy cząstka świadomości, która przejawia się za pomocą Tego ciała uświadomi sobie swoje pochodzenie (że tak naprawdę jest nieśmiertelną duszą), wszystko stanie się inne. Staniesz się zupełnie otwarty na wszechświat i wszelkie zdarzenia. Ponieważ jesteś już bezpieczny. Ciało oczywiście może umrzeć, jednak nie będzie to coś strasznego i ostatecznego. Będzie to naturalny proces przemiany formy. Nie będzie Cię przerażało, że to ciało i cała tożsamość rozpłynie się. Ponieważ nie będziesz się już z nim utożsamiał. Nie będzie iluzji, że ciało to „JA”. Ty jesteś całą totalnością wszechświata.

Dusza i doświadczenie cz.2

Czy dusza chce dla nas zła? Czy dusza chce dla nas dobra?

Przede wszystkim, dusza to TY. Nie są to oddzielne istoty. Nie ma tu dualizmu i rozdzielenia między „Ja”, a „Moja dusza”. Aktualna świadomość, której doświadczasz jest świadomością duszy. Co co patrzy Twoimi oczyma. Ty jesteś duszą – jednak nieświadomą na aktualnym poziomie przejawiania się. Na tą chwilę dusza nie jest świadoma siebie i boskości, jest świadoma tylko iluzji umysłu, tego świata form. Nazywa ten świat prawdą i rzeczywistością ostateczną, nie widząc nic poza nim. Na początku napisałem, że dusza jest świadoma na własnym poziomie, jednak nie zna się na niższych poziomach rzeczywistości. Dlatego też ma prawo gubić się na niższych planach (materii, uczuć i myśli) i nie rozumieć o co w tym wszystkim chodzi… i do tej pory wiele dusz jeszcze nie rozumie. Świadomość zamyka się na poziomie umysłu, tworzy wyobrażenia dobra i zła, balansując między nimi. Ugania się za różnymi rzeczami zewnętrznymi nie wiedząc, że wszystko jest po to by wzbudzić wewnętrzne doświadczenie. Dusza na tym etapie ewolucji gubi się w świecie. Wygląda to tak, że świadomość sama siebie ogranicza i zamyka w formach sztucznie stworzonych wyobrażeń.

Twoja wola jest wolą duszy. Warto tu okryć swoją pierwotną i wewnętrzną wolę doświadczania. Nie jest to wola zaprogramowanego umysłu. Nie jest to wola narzucona przez innych. Wola duszy jest odczuwana jako wewnętrzne pragnienie doświadczania. Kiedy wewnętrznie czegoś pragniesz, często wiesz, że jest Ci to przeznaczone. Może to być najskrytsze marzenie lub delikatna myśl. Faktem jest, że jest to wola duszy i zostanie ona spełniona (po to rodzi się w danym miejscu i czasie). To jest Twa prawdziwa wola, boski Plan dla Twej istoty. Już podążasz zgodnie z tym Planem, choć umysł może być zagubiony i twierdzić, że mijasz się z powołaniem. Umysł nie zna tego planu, często nie czuje wewnętrznego pragnienia. Umysł potrafi powtarzać tylko cudze myśli, które może uznać za „własne powołanie”. Na tej podstawie może stwierdzić, że mija się z powołaniem. Jednak dusza zawsze doświadcza tego, czego chce. Nie ma innej możliwości. Innymi słowy, zawsze doświadczasz tego, czego wewnętrznie pragniesz. I to się dzieje już teraz.

Na poziomie duszy dobro i zło jest postrzegane zupełnie inaczej niż z poziomu umysłu. Dusza widzi wszystko jako czyste doświadczenie. Czasem po prostu pragnie doświadczyć pewnych wibracji istnienia, by poznać bardziej możliwości tego wszechświata. Jednak gdy już pozna, pragnie doświadczyć czego innego. Przykładowo człowiek doświadczający cierpienia – gdy je pozna – zacznie doświadczać czego innego. Dlatego tak ważne jest poznanie i zrozumienie (możliwie najszerzej). Jeśli doświadczenie „złych” energii będzie zrozumiane, nastąpi uwolnienie. Czyli dokładniej zmiana wewnętrznej woli duszy, która postanawia doświadczyć czego innego.

Mówiąc prosto – kiedy znudzi Ci się cierpienie, zmienisz swoje doświadczenie. Ten mechanizm działa doskonale i można go przyrównać do prawa karmy (choć nie jest to to samo). Dlatego tak ważne jest świadome doświadczanie, poznawanie.

Niektórzy mówią, że samo poznawanie jest tak bolesne – dlaczego muszę doświadczać tego cierpienia, podczas gdy inni doświadczają szczęśliwości – to niesprawiedliwe. Taki pogląd jest bardzo popularny wśród ludzi aktualnej cywilizacji. Upatrują niesprawiedliwości czy to w Bogu czy w jakimś fatum nad nimi ciążącym. Jednak problem tkwi w ocenie umysłu.

Po pierwsze umysł widzi siebie jako oddzieloną jednostkę. Wydziela z rzeczywistości pojęcia „JA” i „INNI”, tym samym tworząc pojęcie niesprawiedliwości. Gdyby świadomość nie zamykała się w tym światopoglądzie i wyszła ponad umysł, zauważyłaby, że wszystko jest jednością. Nie ma różnicy kto teraz doświadcza – ważne, że jest doświadczane. Jesteśmy jedną świadomością, która doświadcza siebie w różnych aspektach.

Po drugie umysł tworzy pojęcia dobra i zła. Chce doświadczać dobra, nie chce doświadczać zła. Jednak to tylko pojęcia. Dusza na swoim poziomie traktuje każde doświadczenie jako doskonałość, jednak kiedy zamyka się w okowach umysłu, traci tą jasną wizję doskonałości. Wtedy zaczyna tworzyć cierpienie osobiste. Kiedy zauważy, że te pojęcia są wymysłem, samo doświadczenie stanie się piękne.

Można powiedzieć, że kiedy świadomość spojrzy choć raz ponad umysł – dotknie istnienia i nawiąże z nim kontakt – przypomni sobie po co tu jest. Wtenczas będzie wiedziała, że ta rzeczywistość określona przez umysł nie jest rzeczywistością ostateczną. Wtedy w życiu człowieka pojawi się przestrzeń i luz. Wszystko nagle powróci na miejsce (choć nic nie musi się zmieniać). Świadomość zauważy, że jest w porządku. Szczęśliwe życie zależy tylko od tego, na jakim poziomie jest świadomość. Jeśli jest na poziomie umysłu i zamyka się na nim, jest narażona na szczęścia i nieszczęścia – utożsamia się z nimi. Jeśli świadomość jest na poziomie duszy, całe aktualne życie postrzega jako wspaniały sen, w którym trwa istnienie. To jest kontakt ze źródłem – to stąd wypływa wszelka szczęśliwość z doświadczania. Gdy tylko ten kontakt zostanie uświadomiony (dusza przypomni sobie, że nie jest umysłem) życie stanie się inne. To jest moment przebudzenia, do którego zmierzamy.

Dusza na swoim poziomie jest doskonałością. Jest światłem, świadomością i miłością. Jednak dusza pragnie poznać również inne wibracje. Poznać wszechświat w całości.

Dlatego wyraża wolę przejawiania się w materii. Gdyby tak nie było, nic nie zostałoby stworzone, nie byłoby materii i całego istnienia. Każda cząstka boskości (dusza) uczy się przejawiać w materii. Dąży do tego by móc świadomie przejawiać się na każdym planie energetycznym – czyli poznać wszystko co chce.

Na tym etapie ewolucji dusza nie może w pełni się przejawiać, ponieważ „nie umie”. Nie poznała tych niskich światów energetycznych (materii, uczuć, myśli), nie potrafi przejawiać w pełni swych czystych wibracji na niższych planach.

Podczas poznawania dusza „schodzi” do ciała. Uczestniczy w życiu jako świadek, obserwator. Jest to ta wewnętrzna świadomość istnienia, wewnętrzne i wieczne światło w każdym z nas (choć może wielu sobie tego nie uświadamia). Można powiedzieć, że to światło delikatnie prowadzi umysł. U nierozwiniętego człowieka dusza nie ma za dużego wpływu na umysł i ciało – pierwotny człowiek jest pochłonięty swoimi żądzami i pragnieniami. Świadomość jest całkowicie zamknięta w pragnieniach i formach zewnętrznych. Człowiek działa zgodnie z instynktem. Jest to bardzo nieświadome działanie i wręcz „szaleńczy pęd” poznania, który również jest głęboką wolą duszy.

W miarę rozwoju dusza zaczyna prowadzić (narazie inspirować) umysł coraz bardziej, człowiek ma coraz większy kontakt ze swoją Wyższą Jaźnią. Aż w końcu dusza przejmie całkowicie „władzę” nad sztucznie stworzonym umysłem. Można ten proces obserwować jako próby działań duszy na planie mentalnym, czyli próby przejawiania swoich boskich wibracji w postaci myśli. Myśli przyjmują wtedy czyste kształty, stają się jasne i pogodne. Również na planie astralnym dusza uczy się świadomie przejawiać, czyli próbuje doświadczać uczuć boskości. W pewnym momencie dusza zaczyna przejawiać się w pełni. Wtedy nastąpi całkowite zjednoczenie – pełna manifestacja duszy na niższych planach. Nie będzie już błądzącego umysłu, będzie pełna świadomość boskości i jedności. Wyrażanie boskości ciałem, uczuciami i umysłem. Jest to pełne zjednoczenie niższych ciał człowieka (materialne, astralne i mentalne) z ciałami wyższymi (atmiczne, buddyczne i przyczynowe). Samorealizacja boskości.

Kluczowym pytaniem okazuje się – czym jest cierpienie? Jeśli mowa o emocji –  jest to wibracja energii, równie boska jak wibracja szczęśliwości. I choć na poziomie umysłu jest ogromna różnica, na poziomie duszy wszystko jest boską manifestacją istnienia – energią. Gdy umysł zaprzestaje ocen, cała rzeczywistość zaczyna być postrzegana jako nieopisany cud – istnienie.

Ważne by zrozumieć to właściwie. Dusza nie pragnie doświadczać cierpienia, nie jest jakąś masochistyczną istotą. Dusza wyraża wolę jak najpełniejszego przejawiania się. Z poziomu wyższej świadomości nie ma rozróżniania na dobro i zło. Po prostu jest wiele boskich wibracji, a dusza wyraża wolę by móc ich doświadczyć. Nie ma cierpienia, nie ma radości – jest „nauka” pełnego przejawiania boskości. Na wszystkich planach energetycznych, w pełnym spektrum energii.

Za tym idzie jeszcze jedna rzecz – dusza sama w sobie nie zaniża nigdy wibracji. Nie jest tak, że dusza trwając w wysokich energiach (trwając w miłości i świetle) schodzi do brudnego ciała i materii cierpienia. Dusza nigdzie nie schodzi. Ona poszerza swoje pole doświadczania.. Schodząc do ciała nie odcina się od stanu pierwotnej świetlistości. Nadal jest zanurzona w szczęśliwości. Można powiedzieć, że całe nasze pole jest już wypełnione piękną energią miłości i światła. Kwestia w tym, że umysł tego nie dostrzega. Nazywając i oceniając tą rzeczywistość tworzy iluzję oddzielenia od pierwotnego stanu szczęśliwości. Świadomość zapomina, że jest duszą trwającą w miłości i świetle. Jeśli już o tym zapomni, świadomość zamyka się w iluzji tego świata, zamyka się w umyśle i jego ocenach.

Warto wiedzieć, że dusza (prawdziwy TY) ciągle istnieje na właściwym sobie poziomie trwając w szczęśliwości i miłości. Już jesteś otoczony i wypełniony energią światła, życia i miłości. Wystarczy byś tylko to dostrzegł. Wychodząc ponad oceny umysłu, świadomość zaczyna dostrzegać boskość aktualnego doświadczenia. Cała rzeczywistość staje się doskonałym procesem istnienia.

Teraz ważna rzecz. Na poziomie umysłu to, co dusza pragnie przejawiać jest traktowane jako dobro, a to czego dusza jeszcze nie przejawia jest traktowane jako zło. Wynika z tego, że zło nie istnieje samo w sobie, jest tylko brakiem dobra. W tym sensie brak ten oznacza, że dusza po prostu nie umie świadomie działać na danej wibracji. Przykładowo kiedy czujemy nienawiść jest to oznaka, że dusza na poziomie astralnym nie potrafi jeszcze świadomie i totalnie przejawiać miłości – uczy się. Tak to wygląda z poziomu umysłu. Z poziomu duszy wszystko jest doskonałym procesem.

Podsumowując w jednym zdaniu – Jesteś wszechświatem, który wyraził wolę i znalazł sposób by poznać samego siebie.:)

Dusza i doświadczenie cz.1

Poniższy tekst jest tekstem ezoterycznym. Nie jest publikacją naukową udowadniającą jakiekolwiek twierdzenie, objawiającą prawdę prawdziwą. Znajduje się w nim wiele słów i teorii nie mających potwierdzenia w obiektywnej rzeczywistości. Dotyczy on sfery ezo – wewnętrznej przestrzeni człowieka. Dla wielu mogą być to bajki i to będzie dla nich prawdą. Dla innych z kolei okaże się pomocne, to też będzie ich prawda.

***

Dużym krokiem do przebudzenia jest zrozumienie, czym jest dusza i dlaczego postanowiła doświadczyć istnienia. Warto przyjrzeć się temu procesowi. W końcu warto spojrzeć czysto na rzeczywistość – spojrzeć z punktu widzenia duszy. Takie spojrzenie rozwiewa wszelkie cierpienie i niepewności. Świadomość zaczyna jednoczyć się z pierwotną boskością. Istota ludzka powraca do „utraconego” źródła. Ten tekst może zainspirować i wskazać świadomości drogę powrotu. Nie ma na celu ukazania Prawdy absolutnej. Może być jedynie drogowskazem do poznania własnej Prawdy – tylko tyle… aż tyle.

Boskość (wszechświat, wszystko co istnieje) rozdzieliła się na niezliczoną ilość dusz (cząstek świadomości, punktów świadomości subiektywnej), dzięki którym poznaje sama siebie. Każde doświadczenie (ruch energii – materii, uczuć, myśli) jest poznawaniem siebie. Dla duszy możliwość doświadczania jakichkolwiek ruchów na niższych planach jest po prostu cudem. To wspaniała „przygoda”, dzięki której wszechświat poznaje swoje możliwości. Jest to fenomen, osobliwość gdzie „nieświadomy” wszechświat nagle uświadamia sobie swoje istnienie.

Dusza na swoim poziomie jest doskonale świadoma. Jednak na niższych poziomach rzeczywistości nie potrafi się poruszać. W swoim pierwotnym stanie nie zna doświadczeń niższych energii – nie zna materii, nie zna uczuć, nie zna myśli. Jednak posiada wolę doświadczania, wolę poznania, wolę pełniejszego przejawiania się – po prostu wolę istnienia. Dlatego też świadomie schodzi na niższe plany rzeczywistości i zaczyna się przejawiać. Tak powstaje szeroko rozumiane życie.

Dusza zaczyna swą podróż na planie fizycznym. Najpierw doświadcza wszelkich ruchów materii (czasem jest to zwane duszą grupową minerałów – gdzie wiele dusz doświadcza rych samych zdarzeń fizycznych). Tu zaczyna się budzić bardzo mglista samoświadomość istnienia. Dusza poznaje materię poprzez fizyczną interakcję.

Kolejnym krokiem ewolucji jest doświadczenie energii życia i emocji (rośliny i zwierzęta). Na tym poziomie również istnieją dusze grupowe. Tak na przykład wiele dusz doświadcza działań jednego zwierzęcia. Takie doświadczanie różnych konfiguracji istnienia dzieje się w obrębie jednego gatunku zwierząt.

Indywidualizacja doświadczania następuje w przypadku człowieka. To tu każda dusza tworzy własne ciało, by pełniej doświadczać tej rzeczywistości. Człowiek jest istotą doświadczającą wielu energii. Od materii, poprzez energie życia, uczuć, emocji, po myśli i subtelne wyobrażenia. To doświadczanie różnych aspektów wszechświata jest dla duszy nieskończoną radością – Może istnieć, to nieopisane szczęście. Ta wola istnienia przejawia się w każdej cząstce wszechświata. W każdej żywej istocie, nawet w materii (atomy fizyczne również są energią, która przejawia pierwotną wolę istnienia).

Każde doświadczenie jest dla duszy piękne. Z punktu widzenia czystej świadomości wszystko jest doskonałe. Dobro i zło stanowią tylko inne kolory tej samej rzeczywistości. Różnią się tylko wibracją energii. To umysł narzuca na pewne konfiguracje energetyczne różne formy i nazwy – określa czystą energię jako zło lub dobro. Umysł tworzy formę. Wszechświat jest energią, która sama w sobie jest piękna i czysta. Dusza wyraża wolę poznać wszystkie kolory tęczowego wszechświata.

W tym boskim procesie poznawania, dusza doświadczała materii, energii życia u roślin, a dalej uczuć u zwierząt. Kolejnym krokiem w ewolucji stał się człowiek. To tu pojawiły się bardzo ciekawe energie – energie mentalne. To tu został stworzony umysł. I to on właśnie przyczynił się do tworzenia cierpienia. To umysł określił dobro i zło, na tej podstawie zaczął tworzyć warunkowe szczęście i cierpienie. Problem ten pojawia się tylko wtedy, kiedy świadomość (dusza) zamyka się na poziomie umysłu i traktuje wszelkie jego wymysły jako ostateczną rzeczywistość. Kiedy cała świadomość zamknie się w formach umysłu, cały świat przyjmuje określoną barwę. Wszystko staje się do bólu realne i prawdziwe. Rzeczywistość określona przez umysł staje się prawdą, z której nie ma ucieczki. W tym punkcie przychodzi najczęściej cierpienie. Po prostu dusza zapomniała, że cała rzeczywistość jest tylko iluzją, a postrzegany świat nie jest ostateczny.

Umysł może określać ten świat na różne sposoby. Dla jednych może być piękny, dla innych koszmarny. Wszystko zależy od umysłu. Jeśli dusza zamknie się w tych określeniach i nie będzie widziała nic poza tym, Jednak obraz świata wykreowany przez umysł nie jest ostateczną rzeczywistością, nie jest prawdą prawdziwą. Ponad umysłem jest „rzeczywistość duszy”. Kiedy świadomość wyjdzie ponad umysł, zacznie spoglądać na materię i wszelkie doświadczenia z poziomu duszy. To z tego punktu zaczyna postrzegać wszystko jako doskonałe doświadczenie, jako cudowny taniec stworzenia. Każde doświadczenie jest wtedy pięknem samym w sobie. Każda wibracja energii jest wibracją nieskończonej radości. Można istnieć – nie ma nic piękniejszego.

Wychodząc ponad umysł, świadomość robi kolejny krok w ewolucji, powraca do swego pierwotnego stanu – swojego planu energetycznego. Zaczyna być świadoma nie tylko własnych wysokich energii, ale i wszelkich aspektów istnienia, począwszy od materii, poprzez uczucia, aż po myśli. Tym samym powraca w pełni świadoma, bogata w doświadczenia i zdolna przejawiać się świadomie na niższych planach stworzenia.

Wyjście świadomością ponad umysł jest właśnie krokiem do przebudzenia. Świadomość zaczyna dostrzegać, że dualny świat dobra i zła jest w rzeczywistości iluzją – wymysłem. Człowiek zaczyna dostrzegać, że każde doświadczenie jest energią miłości (nawet te, które umysł określił jako złe). To po prostu różne aspekty tego samego istnienia. Zaczyna w końcu dostrzegać, że wszystko jest jednością. Choć nie jest takie same, to jest częścią tego samego.

Faktem jest, że dusza nie potrzebuje doświadczać. Dusza niczego nie potrzebuje. Określenie braku i potrzeb zostało stworzone przez umysł. Na poziomie duszy nie ma braku i potrzeb. Istnieje całkowita pełnia teraźniejszości. Dusza nie potrzebuje doświadczać, jednak chce doświadczać. Jest to pierwotna wola istnienia. Można powiedzieć – My chcemy doświadczać. Wszechświat przejawia się przez nasze ciała i poznaje siebie. Kiedy świadomość przestanie zamykać się w określeniach umysłu, zauważa, że jest tu z własnej woli. Każdy człowiek może poczuć tą pierwotną wolę istnienia w ciele. Wielu ludzi przypomina też sobie stan przed narodzinami, kiedy to trwając w „wiecznej świetlistości” wyrazili wolę zejścia w materię – wolę doświadczania. Jest to całkowicie naturalne i zgodne z procesem rozwoju wszechświata.

c.d.n.

Dlaczego tu jesteśmy?

Po co istniejemy? Dlaczego Bóg nas stworzył? Po co to wszystko? Dlaczego tak, a nie inaczej? – Te pytania nurtują wielu duchowych poszukiwaczy. Wbrew pozorom jest to trudne i bardzo filozoficzne pytanie. Jest to pytanie o sens istnienia. Po co istniejemy? Umysł zawsze szukał na to odpowiedzi. Odkąd zaczął myśleć logicznie i liniowo zawsze doszukiwał się sensu swego istnienia. Jednak to pytanie jest zadane z poziomu umysłu i nie da się na nie dobrze odpowiedzieć na tym poziomie. Aby znać całkowicie odpowiedź trzeba „wyjść poza myślenie”, wejść w czyste doświadczenie, wtenczas wszelkie odpowiedzi mentalne nie będą potrzebne. Póki co, pozostaje nam umysł.

Doświadczenie – odpowiedź na wszystko.

Bóg tworzy się, by doświadczać samego siebie. To wydaje się najbardziej trafna odpowiedź. Warto zwrócić uwagę na czas teraźniejszy. Bóg tworzy się w teraźniejszości, jest to nieustanny proces stwarzania. Wiele ludzi myśli, że Bóg gdzieś, kiedyś coś zapoczątkował (stworzył świat) i teraz sobie ogląda lub w ogóle poszedł. Faktem jest, że rzeczywistość jest nieustannie stwarzana. Boskość trwa w chwili teraźniejszej, nie ma przyszłości i nie ma przeszłości. Te dwa czasy zostały wymyślone przez umysł i istnieją tylko w wyobraźni. Boskość jest teraz.

Czym jest ta boskość? Jest wszystkim, co istnieje w chwili teraźniejszej. Jest energią, z której formuje się wszystko. Każda cząsteczka materialna jest energią. Jeśli słowo Bóg budzi za wiele niepotrzebnych skojarzeń można użyć słów „istnienie”, „wszechświat”, „energia”, „boskość”… Ta energia jest wieczna, posiada nieskończony potencjał i jest wszechobecna. We wszechświecie trwa nieustanny ruch energii, która przyjmuje najróżniejsze formy (formy materii, ciał stałych, ciekłych gazowych, grawitacji, pól magnetycznych, myśli umysłu, uczuć… wszystko jest energią). Cała energia jest wprawiana w ruch według określonych wzorów w niewyobrażalną precyzją. Dla mnie jest to wzór stworzenia, pierwotny magnetyzm, wzór miłości. Wszystko jest stworzone na jego podstawie. Bóg jest miłością. My jesteśmy właśnie Tym. Nie ma oddzielenia. Nasze ciała są nieustannie tworzone przez boski proces istnienia. Są nieustannie utrzymywane przy życiu, jak wszelkie stworzenie wokoło. Jest to ruch energii, boski proces miłości. :)

Po co to wszystko? Wszechświat jest tworzony by doświadczać siebie. Wyłania się ze stanu „niebytu”, aby być. To realny cud. Pierwotna wola istnienia trwa w tej chwili nieustannie i powołuje wszystko do życia. Cały wszechświat „chce” istnieć i doświadczać samego siebie. Ty również, ponieważ jesteś tego częścią. Jest to proces miłości. Nie ma większej radości niż istnienie i doświadczenie. Ta radość jest naturalnym stanem każdej istoty istniejącej. Każde doświadczenie jest niesamowitym cudem, fenomenem energetycznym. Kiedy energie nakładają się na siebie, doświadczają siebie. Wszechświat jest pełen zdarzeń energetycznych. Od wpływania na siebie planet, do kontaktów międzyludzkich. Wszystko to jest cudem doświadczania siebie. Z tego poziomu spoglądania na sprawę, nie ma różnicy co powie umysł. Nie jest ważne, co wymyśli sobie człowiek, czy zna sens życia czy nie. Wszystko i tak jest boskim ruchem energii stworzonym na podstawie wzoru miłości.

Aby ujrzeć proces „istnienia” trzeba też być świadomym „nieistnienia”. W chwili kiedy świadomość utożsamia się całkowicie z istnieniem nie dostrzega go. To się dzieje właśnie w tej chwili. Stan „cudu istnienia” jest niedostrzegany, a raczej jest postrzegany jako „zwyczajne życie”. Dopiero medytacja daje wyjście ponad to postrzeganie. W chwili porzucenia myśli, ocen, utożsamiania się z umysłem – świadomość wchodzi na inny stan. Stan wolności, ponad ocenami i dualizmem, ponad iluzję istnienia. W tym momencie „pustki” wszystko jest doskonałe. Nawet ta iluzja zwyczajnego życia staje się doskonałością, istnieniem i formą wyłaniającą się z nicości. Wtedy właśnie wszystko staje się cudem.
Cykle istnienia

Pierwotny wzór miłości, na którym działa wszechświat, powoduje uporządkowane działania i ruchy energii. Wszystko wibruje własnymi cyklami, większymi lub mniejszymi. Największym i najbardziej podstawowym cyklem jest cykl tworzenia i cofania się całego istnienia. Wszechświat zaczyna istnieć, rozwijać się, poczym cofać do stanu niebytu. Jest to cykl stworzenia zapoczątkowany wolą istnienia. Można to utożsamiać z wolą boskości, wolą miłości. W tym zawierają się wszystkie inne cykle, jak tworzenie galaktyk, pojedynczych gwiazd, ruchy układów planetarnych. Wszystko jest pulsowaniem, cyklicznością wibracji energii. Również na ziemi jest cykl życia – narodziny, wzrost, spadek, śmierć. Cykle poszczególnych doświadczeń życia. Cykl oddechu czy bicia serca. Są to pomniejsze i bardzo szybkie cykle – w porównaniu do globalnych. Wszystkie one nakładają się na siebie tworząc różne kombinacje istnienia.

Cała cykliczność i pulsacja ma na celu doświadczenie istnienia ze wszystkich stron. Wszechświat pragnie doświadczać siebie i wszystkich swoich możliwości. To jest możliwe poprzez nakładanie się na siebie cykli (wibracji). Istnieje jedna wielka pulsacja wszechświata, w której zawarte są wszystkie mniejsze. Każda energia ma swoją wibrację i własną pulsację. Tak jak atomy w każdej rzeczy wibrują bardzo szybko tworząc mikro-cykle, tak w coraz większej skali cykle są wydłużane. Jest to podstawowa właściwość wszechświata, która pozwala doświadczyć każdej kombinacji istnienia. Wibracje nakładają się na siebie powodując doświadczanie najróżniejszych możliwości. To właśnie się dzieje. Boskość doświadcza siebie, wszystkich swoich aspektów. Twoje ciało jest również częścią tego doświadczenia. Ty jesteś boskością doświadczającą niepowtarzalnego układu wibracji (Twój świat). Jesteś dokładnie na miejscu.

Warto zauważyć różnorodność istnienia. Każda istota doświadcza wszechświata na swój własny i niepowtarzalny sposób. Jest tu tyle różnych energii, tyle niesamowitych kombinacji istnienia. Jest pole nieskończonych możliwości doświadczenia. Dzięki tej różnorodności, wszechświat poznaje wszelkie swoje aspekty. Uczestniczy w nieustannym i cudownym tańcu istnienia. Doświadcza siebie, ponieważ to przynosi niewyobrażalną (dla umysłu) radość. Radość istnienia. Istota ludzka również może to poczuć, jednak do tego trzeba przekroczyć umysł i jego ocenę. Umysł zawsze powie, ze Teraźniejsza chwila jest niedoskonała, bo czegoś jej brakuje. To tylko ocena umysłu, która sprawia, że człowiek ciągle cierpi.

Dualność umysłu.

Wielu ludzi myśli „jak Bóg mógł stworzyć tyle cierpienia”. Przecież powinien dawać samą radość, skoro jest taki doskonały. Kwestia w tym, że wzór istnienia wszechświata jest doskonały. Wszystko jest stworzone z niewyobrażalną dokładnością i porusza się kierowane niewyobrażalną inteligencją (przewyższającą intelekt). Inteligencja ta jest bezpośrednia i jasna. Jest to inteligencja działania, która stwarza cały wszechświat TU i TERAZ. Boskość jest doskonała sama w sobie. Cały problem leży w umyśle, który myśli, że doskonały nie jest. Umysł sam wymyślił, że ból jest zły, a radość dobra. We wszechświecie nie ma rozdzielenia na dobro i zło. Wszystko jest boskim doświadczeniem, ruchem energii (światła). Każdy ruch energii, każde doświadczenie sprawie radość z istnienia. Jak wspomniałem jest to naturalna i pierwotna radość dla każdej istoty, tylko w większości nieuświadamiana. Na tym etapie ludzie tkwią na poziomie utożsamiania się z umysłem. Nie widzą nic poza umysłem. Jak umysł powie, że to jest dobre – to jest dobre. Jak powie, że coś jest złe – to jest złe. Dzięki temu ludzie tworzą świat ocen i wyobrażeń, a potem na jego podstawie zaczynają cierpieć (kiedy doświadczają tego, co nazwali jako złe). Cierpią na własne życzenie i z własnego wyboru, ponieważ sami ustanowili dobro i zło.

Ponad umysłem nie ma dobra i zła. Istnieje doświadczenie procesu miłości. Uświadamiając sobie to, istota ludzka wychodzi świadomością ponad dualizm i wymysły umysłu. Wchodzi w przestrzeń doświadczenia boskości. Wtenczas każde zdarzenie jest traktowane jako cud istnienia. Każde doświadczenie jest doskonałe i piękne. Tak jak cudem jest doświadczenie radości, tak cudem jest doświadczenie smutku. To piękne uczucia. Człowiek nie jest świadomy jak wielki dar posiada, mogąc doświadczać tych energii. Człowiek nie jest świadomy, w jakiej sytuacji się znalazł. Może doświadczać materii (ma ciało materialne), może doświadczać uczuć i jeszcze wyższych energii – myśli. To wszystko sprawia, że istota ludzka jest bardzo „zaawansowaną” istotą, mogącą doświadczać szerokiego pola energii istnienia. To jest cud życia.

Większość ludzi tkwi na poziomie umysłu. Wyobrażają sobie świat „dobra i zła”, gdzie jakiś Bóg z zewnątrz dyktuje warunki. Nie są świadomi, że sami są przejawem boskości. Sami uczestniczą w tym ruchu energii, są jego częścią. Ludzie są Bogami. Nie ma tu nic do ukrycia. Dlaczego więc szukać Boskości poza sobą, skoro samemu się jest tego częścią? Taki układ istnienia jest naturalny. To jest naturalna droga ewolucji. Na tą chwilę energie przybrały taki, nie inny układ – istota ludzka doświadcza zagubienia umysłowego. Nie widzi nic poza światem stworzonym przez własny umysł. Jest to taki etap ewolucji (uporządkowanego ruchu energii), w którym człowiek sam tworzy wyobrażenia o świecie. A żeby doświadczyć wszystkiego, musi też stworzyć sobie własne „dobro i zło”. Ten etap ma się ku końcowi. Ludzie zaczynają dostrzegać, że ponad umysłem jest moment czystego doświadczenia. Zaczynają widzieć doskonałość we wszystkim. Świadomość budzi się ze snu mentalnego. Umysł przestaje sprawować władzę, kończy się jego dominacja. Przychodzi czas bezpośredniego doświadczenia miłości.

Oświecenie

W kręgach duchowych wiele jest mowy o oświeceniu, zjednoczeniu z Bogiem czy osiągnięciu pierwotnego szczęścia. Wiele narosło wokoło mitów.

Oświecenie jest proste. Jest to najbardziej naturalna rzecz dla każdej istoty. Każde stworzenie jest z natury oświecone. Już Tu i Teraz. Wszystko, co oddziela człowieka od tego stanu jest to umysł, a dokładniej myśl, że nie jestem oświecony. Umysł myśli, że oświecenie jest czymś trudnym, dalekim, niemożliwym. Umysł często tworzy różne wyobrażenia co do momentu oświecenia. Wyobraża sobie oświecenie jako posiadanie nadludzkich mocy, jako posiadanie nieskończonej świadomości. Oczywiście to też jest możliwe, jednak w swoim czasie. Aktualna chwila jest taka, a nie inna. Aktualne oświecenie wygląda tak, a nie inaczej. Nie trzeba dążyć do czego innego. Ruch energii boskości sam do tego dąży. Wystarczy zaufać boskości. Innymi słowy rozgościć się w chwili teraźniejszej. Poczuć jej piękno i doświadczać. Nic więcej nie można zrobić – aż tyle można zrobić. Wtedy przychodzi spełnienie. Wszystko co potrzebne, jest już tu i teraz. Przecież istniejemy, doświadczamy boskości bezpośrednio. Co więcej można zrobić? Totalna akceptacja tego jest tożsama z momentem oświecenia. Taka akceptacja jest możliwa tylko po uprzednim uświadomieniu sobie natury wszechświata. Tkwiąc na poziomie umysłu będzie istnieć ciągłe niespełnienie i uwikłanie w warunki myśli. Ponad tym jest doświadczenie boskości. Już teraz wszystko w tym uczestniczy. Warto zacząć robić to świadomie.

Za inspirację dziękuję Annie. :)