W niektóre miejsca należało by przywozić przewodniki po indywidualności.
Miejsce naszych podróży, to (choćby najpiękniejsze) i tak tylko miejsce. Miejsce tworzą ludzie. Cóż począć, gdy tworzą je fragmentarycznie ze swoich przemyśleń i doświadczeń? Czasami trafiamy do miejsca, w którym nie ma miejsca dla każdego. Jest tylko przestrzeń do szacunku, dla troski i dobrych wspomnień.
A ty, gościu, podróżniku, czy życiowy tułaczu możesz liczyć tylko na mierzenie Ciebie czyjąś miarą. Mimo to, rozgość się. Mam nadzieję, że wziąłeś w swoją podróż większą walizkę, by jadąc z powrotem zabrać ze sobą również odpowiednią perspektywę. I radość, że jesteś uszyty na własną miarę.
Czy to pokolenia zmieniają okoliczności, czy okoliczności zmieniają pokolenia?
Jadę pociągiem. W tle ciepły jazz, Laima w swoim utworze „What’s forever?’ skłania mnie do zastanowienia „Co jest wieczne?”
Wracam z miejsca, które nie jest wieczne, choć tak błędnie myślałam. Niestety, pokolenia zmieniły okoliczności, albo okoliczności zmieniły pokolenia. Tam, dokąd zawsze jechałam po zachwyt, dzisiaj przywożę perspektywę. Lato gaśnie, szarzejąc za oknem. Tylko mocna zieleń przyciąga wzrok. Kukurydza dojrzała. A ja wracam z moją perspektywą w walizce. I mogłabym się złościć na to, że starsze pokolenia zamiast słuchać, od razu porównują Twoje doświadczenia do swojego modelu życia i przekonań swojego środowiska. Odjeżdżam, machając temu światu, który żyje tak jednopoziomowo. Jestem bogatsza o obserwacje, które poczyniłam, chcąc nie pozwalać sobie na oceny. Obserwacja bez ocen – taki był cel mojej podróży. Został niemalże zrealizowany. Dlaczego nie został zrealizowany zupełnie? Poróżniły nas odbiory świata. Choć wracam po mistrzowskim szkoleniu z widzenia świata oczami ludzi, którym zawsze dobrze życzyłam. Całe szczęście, że więcej mówili z serca, niż ze swoich racji.
Miejsca nie są wieczne. Ale bywają takie z niezbywalnym urokiem. Urok polega na tym, że będąc tam, mamy szansę odbić się w ustach innych. Mimo wszystko lepiej było by odbić się w oczach.
Zaletą jest być niezmiennym przez pięć kolejnych pór letnich.
Choć właściwie jest coś, czego zazdroszczę mieszkańcom świata, z którego wracam. Przekonanie do tego, co mówią. Spaja się to niemal z brnięciem, klepaniem jednego i tego samego przez długie lata, w niezmieniających się okolicznościach przyrody, ale… zazdroszczę. Większe zrozumienie, wspaniałomyślność, nastawienie na potrzeby ludzi, z którymi rozmawiamy i oszczędzenie sobie projekcji własnych wartości na innych… – To długotrwały i bolesny proces. Jest trochę racji w tym, by ograniczyć się do tego, co się zna. Zaletą jest być niezmiennym przez pięć kolejnych pór letnich.
Nawet, jeśli nie jest to do końca przemyślane (Ba! Nawet do końca „przeżyte”!), to przynajmniej brzmi rozsądnie. A komuś młodszemu dobrze jest powiedzieć coś, co brzmi tak, że nie ma się tej wypowiedzi/wtrąceniu nic do zarzucenia.
Proszę, przestań pieprzyć, że życie mnie jeszcze zweryfikuje. Opowiedz mi o swojej drodze, o swoich błędach. Ja opowiem Ci o swoich.
W niektóre miejsca należało by przywozić przewodniki po indywidualności. Dodatkowo – podkreślić rozdziały o indywidualnym rozpatrywaniu życiowych prawd i zasad, jak również o indywidualnej wrażliwości.
W niemal każdym małym miasteczku po wyjściu z dworca PKP, można znaleźć drewniano-plastikową budkę, oblepioną reklamami w stylu „lody” i „piwo”. Dobrze wiedzieć, że coś takiego tam jest. Tak, jak dobrze jest wiedzieć, że gdzieś na świecie masz takie miejsce, w którym ludzie nie będą się z Tobą zgadzać. Będziesz z tego miejsca wracał uradowany, że przynajmniej stać Cię na weryfikowanie własnych wyobrażeń. Własnych. Nie „tych, dzięki, którym mniej zaryzykujesz”, nie „tych, które były obecne w rodzinie od lat”, nie tych „bardziej doświadczonych ludzi”. Własnych. Ty masz własne i oni mają własne. Bezpiecznej drogi powrotnej do domu z Waszych podróży.
Justyna Poluta