Pytanie:
Piszesz, że moje ciało jest tak wykształcone, ze pojmuję wiele rzeczy, których jeszcze sto lat temu nie mogły pojąć najtęższe umysły… Przecież tak jest dlatego, że zostałam tego nauczona. Dorobek kulturowy przekazuje się z pokolenia na pokolenie. Nie miałabym takiej świadomości, gdybym urodziła się w buszu i została tam zostawiona. Zakładając, ze w ogóle bym przeżyła, nie wykształciłby mi się nawet ośrodek mowy!
Odpowiedź:
Zostałaś nauczona, to prawda. Dawniej tego nie uczyli. Zauważ, że ogół ludzkiej świadomości jest wyżej. Poza tym Twoje ciało zdołało się nauczyć. Niektóre umysły są takie, że nie są w stanie przekroczyć pewnego poziomu wiedzy i abstrakcyjnego myślenia. Twoje ciało i pole mentalne było w stanie pojąć i zrozumieć te informacje, które docierały do Ciebie podczas życia. Do niektórych ludzi też docierają informacje, jednak nie potrafią się do nich dostroić i się nauczyć, działają na innych poziomach. Dla niektórych jest ważne tylko jedzenie i sex. Teraz więcej ludzi jest rozwinięta mentalnie niż w średniowieczu czy prehistorii. Oczywiście zdarzały się jednostki wyjątkowe, które stały się oświecone, nawet gdy ogół rozwoju ludzkości wydawał się tylko nieco wyższy od zwierzęcego. Mimo to ogół ludzkości jest teraz bardziej rozwinięty, niż wcześniej – przynajmniej jeśli chodzi o rozwój mentalny.
Twoje zainteresowanie tym co piszę wynika z rozwoju świadomości. Przecież mogłoby Cię to nie interesować, a Twoja uwaga mogłaby być skierowana na tylko na rzeczy przyziemne.
„…gdybym urodziła się w buszu…” – Mimo to nie urodziłaś się. Urodziłaś się tu, gdzie jest Twoje miejsce. W buszu byś niczego się nie nauczyła. Ta cząstka świadomości, która jest w Twoim ciele chciała doświadczyć czegoś więcej niż jedzenia i sexu żyjąc w buszu. Dlatego urodziłaś się tu, gdzie możesz się rozwijać – nawet się oświecić.
Pytanie: Nie jestem przekonana, czy rozwój istnieje. Czasem mam wrażenie, że krążymy po spirali. A czasem, że staczamy się po równi pochyłej (tu mam na myśli cywilizację). Może tak naprawdę nic się nie zmienia.
Odpowiedź: Rozwój istnieje, a ludzie się oświecają. Świadomość przebija się przez ograniczenia mentalne stając się „jednostkami oświeconymi”. Istnieje cała gama ludzkich szczebli w rozwoju. Niektórzy ludzie są na poziomie jedzenia i sexu (są na początku rozwoju samoświadomości), niektórzy są o krok od oświecenia, a niektórzy są oświeceni. Wszystko posuwa się jakby do przodu. Kiedy świadomość z jednego ciała umrze, przybiera inne ciało, o krok dalej w ewolucji. Tym samym do oświecenia.
Pytanie: Czy naprawdę nie przeraża Cię brak ciągłości ego?
Odpowiedź: Co do braku ciągłości ego… Nie przeraża mnie, ponieważ sama tożsamość jest iluzoryczna. Nadana przez umysł, wymyślona. Czy przeraża Cię rozwianie iluzji? Tak, jeśli iluzja jest dla Ciebie prawdą ostateczną.
Warto spojrzeć na to stwierdzenie -> Twoja dusza jest wieczna, ciało przemijające.
Wszystko co się tyczy ciała jest przemijające. Nazwa ciała (imię), określenie ciała (ładne, brzydkie, grube, chude, inteligentne, głupie, twarde, miękkie…), rzeczy należące do ciała… wszystko to przeminie. Tego się trzyma ego, rzeczy przemijających. Dla ego ważna jest pozycja społeczna aktualnego ciała, wygląd aktualnego ciała, rzeczy, które aktualne ciało rzekomo posiada. Wszystko to jest dla umysłu egotycznego bardzo ważne. Staje się to rzeczywistością ostateczną. Dlatego też tak straszna wydaje się śmierć ciała. Jest to wtedy śmierć rzeczywistości ostatecznej, tego się boi każde ego – unicestwienia. Mimo to jest ono dla wszelkich rzeczy naturalne. Jest to nieustający proces przemiany energii. Przemijanie ciała jest naturalne, nikt w przyrodzie nie robi z tego problemu.
Wszystko co się tyczy duszy, jest wieczne. „Twoja” dusza łączy się z innymi duszami w coś co można nazwać Bogiem. Twoja świadomość ma to samo źródło, co świadomość innych istot. Na pewnym poziomie wszyscy są tym samym źródłem. Dusza nie przemija. Z poziomu duszy aktualne ciało stanowi cząstkę całości. Dusza raduje się doświadczeniami ciała, jakiekolwiek by one nie były. Dusza jest bezpieczna i nie może zniknąć czy zginąć. Jest nieśmiertelna i niezniszczalna. Doskonale pamięta wszystkich wibracji, jakich doświadczyła.
Kiedy cząstka świadomości, która przejawia się za pomocą Tego ciała uświadomi sobie swoje pochodzenie (że tak naprawdę jest nieśmiertelną duszą), wszystko stanie się inne. Staniesz się zupełnie otwarta na wszechświat i wszelkie zdarzenia. Ponieważ jesteś już bezpieczna. Ciało oczywiście może umrzeć, jednak nie będzie to coś strasznego i ostatecznego. Będzie to naturalny proces „zrzucenia ubrania”. Nie będzie cię przerażało, że to ciało i cała tożsamość rozpłynie się. Ponieważ nie będziesz się już z nim utożsamiała. Nie będzie iluzji, że ciało to „JA”. Ty będziesz wtedy totalnością.
Właściwie można powiedzieć, że każdy ma SWOJĄ duszę. Wtedy wyraźnie widać ciągłość we wcieleniach. Jeśli Ci to pomoże w zrozumieniu przyjmij, że każdy ma swoją nieśmiertelną duszę. Tylko warto pamiętać, że dusza nie ma cech ego (nie ma cech tożsamości) i stanowi jedność ze wszystkimi innymi duszami.
Pytanie:
Pomyślałam sobie o bliskich mi ludziach. Przecież lubię ich indywidualność, akceptuję takimi, jacy są, z wszystkimi ich dziwactwami. Jeśliby przyjąć, że to, co w nich lubię, to tylko iluzja, to zadaję sobie pytanie: dlaczego się z nimi spotykam? Jaki jest sens podtrzymywać „iluzoryczną” przyjaźń? Mogłabym zatem przyjaźnić się z każdym człowiekiem, skoro w swej istocie wszyscy są tacy sami… a jednak spotykam się z tymi, którzy nadają „na tych samych falach”, z którymi się rozumiem. Czy to źle, że lubię ludzi za to, jakimi są, za to, w jaki sposób się przejawiają?
Odpowiedź:
Umysł jest takim tworem, który stawia warunki. Warto zauważyć, że w tym wypadku stawia pewne warunki przyjaźni – lubię ich za indywidualność. Kiedy byliby inni, mógłbym przestać ich lubić.
Warto faktycznie zadać pytanie: dlaczego teraz się z nimi spotykasz? Ponieważ dają Ci tą swoją indywidualność, w pewien sposób bawią Twoje ego. Możecie tworzyć relacje między wami, a różnice charakterów urozmaicają całą zabawę. I to jest w porządku. Jeśli chcesz się z nimi spotykać dla pewnych korzyści, to też jest w porządku. Tylko się do tego nie przywiązywać, ponieważ przywiązanie w nieustannie zmieniającym się wszechświecie rodzi ból.
Korzyści ze spotykania się z innymi ludźmi są nie tylko dla ego. Nie tylko po to, by bawić ego. Tu jest o wiele głębsza rzeczywistość. Spotkanie dwóch istot jest istnym doświadczaniem boskości, przejawiającej się przez drugą istotę. Dwie cząstki świadomości doświadczają siebie. Świadomość doświadcza samej siebie, tworząc różne wibracje i energie. Dzięki temu może wzrastać, doświadczać, poznawać samą siebie. Dlatego wszelka interakcja z innymi istotami jest tak cenna dla duszy. Pomijając określenia i wymysły ego, towarzystwo innych istot może być piękną celebracją istnienia.
Mogłabyś przyjaźnić się z każdym człowiekiem, a dlaczego nie? Tylko umysł tu klasyfikuje ludzi. Ten jest dobry, tamten zły. Tworzy podziały i dzięki temu ogranicza swoje kontakty tylko do tych „dobrych”. Oczywiście nie trzeba się spotykać ze wszystkimi. Masz rację mówiąc, że niektórzy „nadają na tych samych falach”. Takie spotkania są korzystne dla obu stron, dlatego tym bardziej warto je urzeczywistniać. Wystarczy tylko się nie przywiązywać do tych „dobrych” i nie bać się tych „złych”. Nie przywiązywać się do tych ocen.
Pytanie: … ciągle wydaje mi się, że muszę wybierać pomiędzy ego a duchowością, ciągle jestem rozdarta.
Odpowiedź:
Iluzje umysłu warto dobrze pojąć. Jeśli stwierdzisz nagle, że wszystko jest iluzją i nie ma znaczenia, może Cię ogarnąć apatia i niechęć do życia – bo po co żyć, skoro nic nie ma znaczenia? Takie pytania pojawiają się często u ludzi, którzy próbują pojąć iluzję ze swojego aktualnego poziomu percepcji. Wychodzi czasem z tego pomieszanie i niezrozumienie.
Cała kwestia dotycząca iluzji jest prosta. Wystarczy zauważyć, że wszystkie określenia umysłu są iluzją i nie przywiązywać się do nich. Najważniejsze jest w tym właśnie nieprzywiązywanie się i wolność od tych pojęć. Można nadal posługiwać się wymyślonymi pojęciami, jednak być od nich wolnym. Można nadal rozmawiać z ludźmi słowami, można używać myśli, interpretować, spotykać przyjaciół, bawić się… wszystko jest takie samo, mimo to wewnętrznie panuje już głęboki luz. Uniezależnienie się od tych pojęć, brak przywiązania. W takim układzie nic nie może sprawić bólu, za to wszystko może dawać radość. Zależy od podejścia.
W tej chwili większość ludzi jest uzależniona od iluzji. Traktują swoje wymysły umysłu jako prawdę ostateczną. Dlatego przykładowo, kiedy jedna istota powie słowa „Już cię nie kocham”, w umysłach ludzi powstaje interpretacja, że ich świat się skończył, powstaje smutek, rozpacz, żal – takie właśnie energie wzbudzają ludzie w swoich ciałach, tylko dlatego, że zinterpretowali po swojemu rzeczywistość. Ta interpretacja wydaje się im prawdziwa, jednak jest tylko interpretacją, iluzją. Inny człowiek mógłby to zinterpretować inaczej.
Wewnętrzna wolność od wymyślonego świata pojęć tworzy pewną przestrzeń, gdzie całe życie staje się swobodne i lekkie. Wtedy dopiero przychodzi radość, która zmienia dotychczasowe życie w zabawę. Ponieważ nic już nie jest w stanie zagrozić, nic nie jest w stanie zranić wewnętrznie. Związki międzyludzkie wchodzą wtedy w inny wymiar, gdzie cokolwiek się stanie jest dobre.
Jeśli na daną chwilę jesteś przywiązana do wymysłów ego, stanowią one dla Ciebie prawdziwą rzeczywistość, to żyjesz w iluzji. Jeśli widzisz, że wymysły i określenia umysłu nie koniecznie są prawdziwe, masz szansę uwolnić się od tego przywiązania. Nie chodzi o to, żeby porzucić ten świat stając się samotnikiem. Odrzucając iluzje nie odrzuca się świata. Nie traci się tego, co się do tej pory zyskało, nie traci się przyjaźni, swoich osiągnięć… nic się nie traci. Jest tylko jedna diametralna różnica – w stanie ponad ego jest się wolnym od wszystkiego. Nie ma utożsamiania się z wymysłami i iluzjami. Jest to wewnętrzna wolność. Można nadal żyć takim samym życiem, jednak nie ma napięć. Wymysły nie stanowią rzeczywistości ostatecznej, dlatego można się nimi bawić.
Nie trzeba wiec wybierać między ego, a duchowością. Duchowość nie musi oznaczać porzucenia tego świata. Jest to uświadomienie sobie, że iluzje i wymysły (choć same w sobie mogą być ekscytujące lub budzące lęk) nie stanowią rzeczywistości ostatecznej. Można z nich korzystać jak z narzędzi do poruszania się w tej cywilizacji, jednak bez utożsamiania się z tymi narzędziami.
Kiedy kowal złamie młotek ( :) ) wie, że to tylko młotek i nie tworzy sobie z tego bólu. Nie utożsamia się z narzędziem. Kiedy człowiek zauważy, że coś nie spełniło jego oczekiwań (np: miłość zakończyła się bolesnym rozstaniem), tworzy sobie z tego ogromny ból, ponieważ utożsamia się z narzędziem, jakim jest umysł. A umysł jest w chwili porażki „złamany”.
Wymysły ego mogą nadal być użyteczne, jako narzędzie. Chodzi o tą wewnętrzną wolność od narzędzia, które nie stanowi ostatecznej rzeczywistości.
:)
——————-
Podziękowania dla Magdaleny :)
To wszystko bardzo piekne co piszesz,ale mam jedno pytanie”JAK POZBYC SIE EGO”i dalej zyc.
Myślę że z EGO nie powinniśmy walczyć, lecz je zaakceptować, takim jakie ono jest, wtedy dojdzie do integracji pomiędzy nim a WJ. :)
Ale z drugiej strony,podobno minister od zakładania kagańca oświaty na twarz ma zmieniać listę lektur szkolnych.Temat jest ja w sam raz ,autor też taki paicJaddaszczy.hak sie pan Rosiak okręci będzie miał z czego zyć do emerytury.Taki Szczypiorski wiedział jak sie ustawić to czemu Rosiak nie.
Mariola – Tak jak pisze wolf. Z ego nie trzeba walczyć. Walka z ego to jak walka z samym sobą. Ego jest naturalne na pewnym etapie rozwoju ludzkości. Przychodzi jednak moment, w którym człowiek zaczyna postrzegać coś więcej niż tylko „Ja”. Wtedy zauważa, że jest częścią większego procesu istnienia. Przechodzi od oddzielenia do jedności. Już nie jest oddzielonym ciałem, jest częścią całości. Taka świadomość sprawia, że egotyczne myślenie samo zanika. Już nie trzeba o nic walczyć, wszystko płynie zgodnie z ruchem energii życia. Wtedy przychodzi prawdziwa akceptacja i miłość.
Warto zauważyć ego. Warto być świadomym i uważnym swoich myśli. To pozwoli zauważyć wszystkie procesy umysłu. Obserwacja i świadomość jest kluczem do poznania siebie. Kiedy ego zostanie oświetlone światłem świadomości zacznie słabnąć. Struktury ego staną się mniej stabilne. Świadomość zacznie przenosić się z punktu „Ja” na punkt „wszyscy” jako jedna świadomość.
Warto zauważyć, że właśnie My jesteśmy częścią jednej świadomości wszechświata.
Jeśli narazie nie czuć jedności, nic nie szkodzi. Ta świadomość przyjdzie sama po pewnym czasie. Wszystko dzieje się naturalnie. Wyjście ponad ego przyjdzie prędzej czy później. Warto zaufać boskości. :)
Przed przeczytaniem tego tekstu przeprowadziłam doświadczenie na sobie. Uznałam, że jestem trupem i że mogę sobie pozwolić na wszystko, bo i tak nic nie znaczę. To mnie uwolniło w podobny sposób. Po przeczytaniu tego artykułu jestem utwierdzona w swoim przekonaniu. Bardzo mnie on pokrzepił. Dziękuję autorowi… apropo trupa -myślę, że to było wolnienie od ego, gdyż pozwoliło mi to doświadczać niemalże wszystkiego bez oceniania i niepotrzebnych emocji.
Schodząc na ziemię dostajesz ego wymiaru ziemskiego – tak umownie nazwijmy.Ono i umysł kreuje nasze życie Ego ,, ziemskie „pasjonuje rywalzacja , lepszy ,gorszy , władza, racja – mówiąc krótko -walka…, dramaty , cierpienie ….wygrana ..przegrana.Nie ma harmonii , nie ma emocjonalnej stabilizacji.
..W momencie ,gdy podejmiemy decyzję ,że takie życie nas już nie odpowiada rozpoczynamy demontaż ega poprzez oczyszczanie umysłu z programów np. walki , lęków , oczekiwań, pożądań, zachłanności i .t.p….
.. W trakcie tego procesu uzyskujemy coraz większy spokój , coraz mniej zdarzeń ma nad nami władzę. Rodzi się wolność. W energii tej wolności budujemy nowe ego ale ono jest zorientowane na boskosć. To ego kreuje harmonię , nie ocenia, wolnosć od ludzkich manipulacji, czyni Ciebie skutecznym działaniu, tworzy bezwysikłkowe zycie.Znawcy przedmiotu twierdzą ,ze to kraina szczęsliwości. Wszystko się samo dzieję, nowe zdolności ,nowe pasjonujące znajomości i zadania.
…Poprzednie zycie jawi sie jak neuroza niewidomych ludzi błądzących od dramatu do dramatu. Porównjąc życie ludzkie do rózy można powiedzieć ,że na poziomie nowego ega kolce zostały porzucone a został sam kwiat .Przyjdzie czas ,że i ten kwiat trzeba porzucić czyli to nowe ego aby stać sie aromatem .
…Tak więc warto wyruszyć w podróż po swoje szczęscie i tak podróz nikogo nie minie.
Ja się nie zgodzę, nie ma czegoś takiego jak rozwój. Rozwój kojarzy się z ego – musze się rozwinąc bo mi czegoś brak, bo czegoś nie wiem, bo jestem „niekompletny” (tak działa ego). Nie jestesmy tutaj dla rozwoju tylko dla doświadczania (co innego „wiedziec” jak prowadzic samochód a co innego samemu jechac).
Polecam „Rozmowy z Bogiem” Washa, tam jest wszystko :)
You co’lndut pay me to ignore these posts!
I could read a book about this without finding such real-world apaproches!