Nie reprezentuję żadnego Boga, nie jestem niczyim przedstawicielem. Po prostu reprezentuję samego siebie. Mogę mówić autorytatywnie o swoim doświadczeniu, ale to nie może być apodyktyczne wobec ciebie. Gdybym powiedział: „Uwierz mi, jeśli uwierzysz – raj jest twój. Jeśli będziesz wątpił – spłoniesz w piekle…”, wtedy byłoby to apodyktyczne wobec ciebie.
Nie obiecuję ci żadnego raju, ani nie straszę cię żadnym piekłem. Moje słowa nie czynią cię niewolnikiem, nie mogę dawać ci żadnych przykazań, nie mogę niszczyć twojej wolności i odpowiedzialności za samego siebie. Mogę cię zapraszać i dzielić się swoim własnym doświadczeniem. Mogę być gospodarzem, a ty moim gościem.
Nie odrzucam niczego w twoim życiu, akceptuję cię totalnie takiego jaki jesteś, i znajduję sposoby, aby uczynić cię bardziej harmonijną całością.
Ludzie którzy mnie otaczają, nie są moimi wyznawcami, nie jestem niczyim przywódcą. Przywódca to odpowiednie słowo w polityce, gdzie największy idiota przewodzi mniejszym idiotom. Nie potrzebuję żadnych wyznawców i podkreślam, że nie powinieneś wpadać w pułapkę bycia wyznawcą, gdyż wtedy nigdy nie będziesz autentycznie sobą, nie będziesz zdolny do samodzielnego rozwoju. Musisz zrozumieć, że każda jednostka jest tak niepowtarzalna, że jeśli zaczniesz kogoś wyznawać, wtedy automatycznie zaczniesz go naśladować. Wtedy stracisz swoją tożsamość. Wtedy nie będziesz już sobą, lecz kimś innym. Wtedy staniesz się sztuczny, zakłamany, rozdwojony.
Nie jestem zbawicielem, nie mogę uwolnić cię z kajdan, którymi się spętałeś. Możesz to zrobić tylko ty sam. Ale ty kochasz swoje kajdany i chcesz, abym cię z nich wyzwolił – to absurd. Jeśli ja mogę widzieć – ty też możesz widzieć. Jeśli ja mogę odczuwać – ty też możesz odczuwać. Oczywiście będziesz widział i odczuwał w swój własny sposób. Poezja która powstanie, będzie nie moją, lecz twoją własną poezją.
Nie istnieje żadna skrzynka z nalepką „Tutaj Jest Prawda” – skrzynka, którą pewnego dnia znajdujesz, otwierasz, widzisz jej zawartość i mówisz: „Wspaniale! Znalazłem prawdę!”. Nie istnieje żadna taka skrzynka.
Nie daję ci doktryny. Nie jestem nauczycielem. Traktuj mnie jako poetę, trubadura, tancerza. To będzie bliższe prawdy.
Wiele z naszych problemów wynika z tego, że nigdy się im nie przyglądamy, nigdy nie skupiamy się nad nimi, by odkryć czym naprawdę są. Istnieje piękna przypowieść o młodym lwie, który wychowywał się wśród stada owiec. Naturalnie myślał, że sam też jest owcą. Pewnego dnia stary lew przechodząc obok stada owiec, zauważył tam młode lwiątko. Nie mógł uwierzyć własnym oczom: piękne lwiątko w samym środku stada potulnych owieczek, które wcale się go nie bały, a ono samo zachowywało się jak one. Stary lew podbiegł w kierunku młodego, który – podobnie jak wszystkie owce – zaczął uciekać. Gdy w końcu został złapany, rozbeczał się jak owca. Stary lew poprowadził go nad najbliższy staw i zmusił do spojrzenia na odbicie w wodzie… młode lwiątko ujrzało swoje własne oblicze i nagle… zaryczało jak prawdziwy lew. Stary lew nie mówił: „naśladuj mnie”, „masz tu dziesięć przykazań i stosuj się do nich”, „rób to, nie rób tamtego”. Nie robił nic takiego, po prostu pokazał młodemu jego prawdziwe oblicze, aby sam mógł rozpoznać w sobie nie owcę, lecz lwa. Nagły ryk lwa … przemiana – nie jesteś już żadnym chrześcijaninem, hinduistą, buddystą, mahometaninem – jesteś sobą.
Moja cała praca polega na tym, żeby zburzyć wszystkie kłamstwa, które cię otaczają i nie zastępować ich niczym – po prostu zostawić cię nagiego we własnej samotności. Tylko w samotności możesz znaleźć prawdę – bo to ty jesteś tą prawdą.
Człowiek nie nauczył się jeszcze, jak poznać piękno samotności. Zawsze tęskni za kimś, zawsze pragnie być z kimś – z przyjacielem, z żoną, z mężem, z dzieckiem… z kimś. Stworzył więc społeczności, kluby, partie, ideologie, kościoły. U podstaw tego tkwi potrzeba, by jakoś zapomnieć o własnej samotności. Będąc powiązanym z tak wieloma tłumami próbujesz zapomnieć o czymś, co pojawia się natychmiast po zapadnięciu ciemności – o tym, że urodziłeś się samotny, że umrzesz samotny, że cokolwiek robisz – jesteś samotny.
Samotność jest czymś esencjonalnie związanym z twoim istnieniem i nie ma sposobu, by tego uniknąć. Ludzie boją się samotności i robią wszystko by jej uniknąć. Pójdą do kina na kiepski film, obejrzą mecz piłki nożnej… czy widzieliście coś bardziej idiotycznego? Kilku idiotów przerzuca piłkę na drugą stronę boiska, kilku kolejnych idiotów odrzuca ją z powrotem… a miliony innych idiotów gapi się na to, jakby działo się coś niezmiernie ważnego. W tłumie czują się lepiej i zdrowiej, gdyż wokół jest tylu podobnych ludzi. Każdy wspiera każdego by nie czuć się szalonym.
Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów… pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności. Zrozumiesz, że to co robiłeś przez całe swoje życie, było niczym innym, jak tylko zakrywaniem dziur i ran własnego istnienia, zakrywaniem ich pięknymi kwiatami. Ale kwiaty nie uleczą ran. Być może odkryte rany mogą się zabliźnić. Zakryte, wypełniają się coraz większą ropą. Samotność to odkrywanie samego siebie. Osamotnienie to tęsknota za innymi, dopominanie się o innych, uzależnienie od innych. Stąd, ktoś inny ma nad tobą władzę, a ty masz władzę nad kimś innym. Osamotnienie jest słabością. Samotność jest siłą.
Jesteśmy sobie obcy. Być może spotkaliśmy się i żyjemy razem, ale nasza samotność jest zawsze z nami. Przestań uciekać od siebie samego i zatapiać się w różnych rodzajach narkotyków, relacji, religii. Nie przerzucaj własnych problemów na innych. Każdy musi sam rozwiązywać własne problemy, a nie ma ich zbyt wiele wszystkie są wynikiem jednego, którego nie rozwiązałeś dotychczas. Problem ten tkwi w tym, jak wejść we własną samotność bez lęku? Moment, w którym wejdziesz we własną samotność bez lęku, będzie tak pięknym i ekstatycznym doświadczeniem, że nie istnieje nic, z czym mógłbyś to porównać.
Zaakceptuj samotność radośnie, wejdź w nią tak głęboko, jak to tylko możliwe. Im głębiej się znajdziesz, tym odleglejsze staną się wszystkie problemy. Nie ma już potrzeby potrzebować, nie ma potrzeby być potrzebnym. I chwila gdy dotkniesz samego centrum własnego istnienia będzie oznaczała, że dotarłeś do domu.
Rodzice, nauczyciele, księża… wszyscy oni pragnęli zrobić z ciebie coś zgodnego z ich własnym wyobrażeniem. Nikt nie zostawił cię samego. Nikt ci nie ufał. Ja tobie ufam. Chcę, abyś rozwijał się zgodnie z własną autentycznością i wiem, że posiadasz wystarczające zdolności, by samodzielnie odkryć życie, miłość i śmiech. Kto może wskazać ci drogę? Droga zasadniczo nie istnieje. Jesteś zawsze celem, Gdy ktoś przychodzi do mnie i pyta o drogę, wtedy myślę tak: „Oto przybył następny szaleniec”. I muszę wymyślać drogi, które nie są drogami. Nie prowadzą nigdzie, gdyż nie ma dokąd iść. Każdy już tam jest.
Wymyślam ścieżki i sposoby tylko po to, aby cię zmęczyć, wyczerpać; abyś pewnego dnia – zupełnie wyczerpany – po prostu porzucił wszelkie poszukiwania. Wyczerpany padasz na ziemię… wyczerpany wszystkimi drogami i metodami, wyczerpany samym szukaniem… i nagle ogarnia cię spokój, który wykracza poza rozumienie. I będziesz się śmiał, gdyż było to przecież zawsze dostępne, ale ty ciągle gdzieś biegłeś. Wszystkie drogi prowadzą GDZIEŚ. Prawda jest TUTAJ, żadna droga nie może doprowadzić cię do samego siebie.
Samo w sobie, życie jest czystą kartką i staje się tym, co na niej namalujesz. Możesz namalować cierpienie, możesz namalować szczęście. Człowiek jest całkowicie wolny. I to jest jego piękno i chwała. Musisz sam siebie stwarzać, wszystko zależy od ciebie. Możesz stać się Buddą, albo Adolfem Hitlerem. Możesz mordować albo medytować. Możesz stać się wspaniałym rozkwitem świadomości albo możesz zamienić się w zautomatyzowanego robota. Ale pamiętaj! Jesteś za to odpowiedzialny – ty, tylko ty, i nikt poza tobą. Życie nie jest ani cierpieniem, ani szczęściem. Życie to czysta kartka i trzeba wykazać się dużą artystyczną inwencją.
Urodziłeś się wolny, ale żyjesz w kajdanach. I zaakceptowałeś te kajdany bardzo chętnie i radośnie, gdyż są zrobione ze złota. Kajdany władzy, prestiżu, powszechnego poważania – wszystkie są pokryte pięknymi kwiatami. I pragniesz ich więcej, coraz więcej, bo myślisz, że one cię zdobią; myślisz że są celem życia i jego znaczeniem.
Problem nie tkwi w tym, jak osiągnąć wolność. Wolność jest twoją wewnętrzną naturą. Nie musisz jej osiągać. Problem tkwi w tym, jak pozbyć się kajdan: przede wszystkim musisz rozpoznać i zrozumieć, że kajdany są kajdanami, a nie ozdobą. Więzienie jest więzieniem, a nie domem. Istnieje tysiąc rodzajów kajdan. Wleczesz je za sobą z nadzieją, że jakoś dociągniesz do cmentarza. Wydaje się, że na tym świecie, ulgę i odpoczynek możesz znaleźć tylko w grobie. Gdziekolwiek indziej się znajdziesz – znowu kajdany, znowu więzienie. Nazwy się zmieniają, kształty się zmieniają… chrześcijanin staje się hinduistą, hinduista chrześcijaninem, ale to tylko zmiana więzienia – tak naprawdę nie ma żadnej przemiany, żadnej wolności. To tylko zmiana starych kajdan na nowe. Nie pytaj jak osiągnąć wolność – pytaj jak ją utraciłeś. Urodziłeś się wolny, jak zatem stałeś się niewolnikiem? Urodziłeś się jako ludzkie istnienie jak stałeś się chrześcijaninem, mahometaninem, hinduistą?
fragment książki „Budda drzemie w Zorbie”
(wyd. Fundacja Przyjaciół Osho, 1993)
tłumaczenie: Bodha
Dokładnie tak jest. Ludzie są więźniami własnych złudzeń i iluzji. Są osamotnieni, bo boją się samotności – pięknie i 'dobitnie’ to ujął Osho.
Bardzo podoba mi się ten artykuł i odkrywa on przed ludźmi- przed nami- nasze własne ograniczenia, z których tak naprawdę nie chcemy się wydostać… Nasze kajdany są ze złota…, ale to zawsze KAJDANY!
Czy chcemy zawsze już żyć w świecie ułudy? Żyć w świecie cudzych ambicji i kreacji.., zamiast we własnym pięknym świecie, pełnym samotnej wolności i odpowiedzialności? DZIĘKUJĘ. To bardzo mądry, dający do myślenia artkuł…
LUDZIE!Obudźcie się w końcu!!!
Nic dodać, nic ująć. To prawda o nas. W pogoni za życiem tracimy je, zapominamy, kim naprawdę jesteśmy.Mądry tekst.Współgra doskonale ze słowami Jezusa, który przecież wielokrotnie powtarzał, abyśmy odrodzili się, abyśmy odkryli w nas wielkość dzieci bożych.
Janusz,a Ty przypomniales KIM jestes???
Piekny artykuł, jestesmy uczniami pracownikami, dziecmi i rodzicami ale…. jestesmy… dlaczego? Czy tylko tyle mozemy sobą reprezentowac, przeciez kazdy czlowiek-osoba cos przedstawia. Często kiedy ja chce sie na chwile odizolowac zagłebic sie w siebie jestem uwazana za egoistke, dlaczego? Bo inni wierza ze trzeba to trzeba tamta i nie ma innego wyjsca bo..? nowlasnie nie umieja nawet na te pytanie odpowiedziec.
Widzę, że ktoś jest ateistą. Zresztą ja wierzę w Boga, a jestem w piekle(spójrz na nick). Wierzcie, lub nie, ale to prawda.
słyszałem, że prawo karmy nigdy nie działa na naszą szkodę. dlatego, chociaż nic to nie zmieni, wybaczcie.Powiedzcie mi tylko jak mam oczyścic ducha z tego zawirowania, nienawiści, gniewu, rozpaczy i tych wszystkich negatywnych energii, które pożerają mnie od środka. proszę
„Wystarczą trzy tygodnie całkowitej izolacji: żadnych gazet, telewizji, radia, żony, męża, dzieci. Trzy tygodnie bez religii, społeczeństwa, klubów, uniwersytetów… pojawi się lęk, dosłownie oszalejesz. Będziesz zdumiony, widząc siebie w zupełnej samotności.” – mi jest dobrze z samotnością, więc w ogóle nie rozumiem tego fragmentu, ale cóż, każdy jest inny. To prawda – Samotność, to Siła!!!! Tak, stajemy się uzależnieni od inntch i przez to jesteśmy słabi, dlatego np. potrzebujemy przyjaciela. Po co nam przyjaciel, skoro możemy być przyjaciółmi dla samych siebie? Komu możemy najlepiej ufać, jak nie sobie?
Heh, a psycholodzy i psychiatra mi mówią, że jestem aspołeczną egoistką…. Coś w tym jest, ale nie nawet gdyby społeczeństwo stało się bardziej tolerancyjne, i tak bym nie zmieniła swojej postawy, bo z taką mi dobrze, O! :D
PS: Demon, do czego miałby niby być ten twój komentarz?
Artykuł ciekawy ale popieram Kowala. Nie można od razu przejść z pierwszej do szóstej klasy6. Musimy przejść i przerobić każdą klasę i to jest ciekawe jakkolwiek to wygląda. Jestem na etapie miłości i brania od życia i jest mi z tym dobrze.
W tym wszystkim należy pamiętać o miłości, bez której nie byłoby Ciebie. To dzięki społeczeństwu jednak jesteś tym, kim jesteś. Nie dzięki sobie. Właśnie dzięki rodzicom i ich miłości do Ciebie… To dzięki nim potrafisz przeczytać ten artykuł.. człowiek nie może się oddzielić od społeczeństwa, bo byłoby to niezgodne z jego naturą, jakby nie było potrzebuje on drugiego człowieka w bardzo wielu aspektach. Nie można być samowystarczalnym, samotnym, osamotnionym. Bo PO CO? W imię czego mamy się izolować?
nie motywuje nas do poszukiwania siebie czy prawdy powszechnie pojete szlaenstwo,egoizm chocby najbardziej zdrowy czy samotnosc a wlasnie tak okreslacie moment kiedy jestescie w stanie postawic krok na przod.to co sie dzieje nawet podczas czytania takiego artykuly jak ten jest takim niewielkim i krotkim spojrzeniem na rzeczywistosc bez uprzedzen bo tylko tak patrzac na siebie czy zycie wokol mozemy w sposob bezpieczny wizualizowac o sobie, milosci i tym wszystkim co uwazacie za prawde. badzcie bezpieczni dla siebie i innych. nie podazajcie jak slepcy po slowach ludzi z ktormi nie macie mozliwosci zamienic choc jednego slowa..pozdrawiam
O to właśnie chodzi. O porzucenie jak warstw swojego ego. Nie jest to łatwe, ale po tym pozostaje spokój i pokora. Wyjście ze strefy bezpieczeństwa i wejście w świat magii zmian. Wtedy dzieją się wielkie rzeczy.
Ostatnio na blogu pisałem jak pogodzić się ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Uwierz jak po rozmowie z osobą bojącą się ciąży, zmienił się jej światopogląd. Coś czego obawiała się przez tyle lat, nagle zostało zburzone. dTo mógłby być pierwszy krok i dla Ciebie.