Refleksje z czytania Mistrzów – O stwarzaniu – Kazimierz Janusz Dąbrowski

Wróciłem około 10 minut temu z czytelni. Przed wejściem do bloku telefon. Matulka dzwoni z dobrym słowem. Fajnie…

 

Rano, jeszcze przed moim wyjściem do miasta zadzwoniła Jadzia, abym koniecznie przestudiował V tom „Mistrzów” („Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu”, Baird T. Spalding) zwracając szczególnie uwagę na słowa: „Wiem, co wiem” i wątki z tym związane. Nie miałem wówczas czasu, ale teraz już mogę.

 

Wchodzę więc do mojego pokoju, otwieram książkę i od razu słowa skierowane do Jezusa:

„Mistrzu, potrzeba chleba, ale są jeszcze cztery miesiące do żniw”. Jego odpowiedź brzmiała: „Spójrzcie na pola, są one JUŻ białe pod żniwo…” Dla mnie niesamowite!!! „…JUŻ…” „Proście wierząc, że otrzymaliście to TERAZ” (Jezus).
Dlaczego niesamowite?

A otóż dlatego, ze nie musimy nic stwarzać myślą, wizualizacją. Jak mówi Bóg w „Przyjaźni z Bogiem” (Neal Donald Walsch) – myślenie jest wyjątkowo ślamazarną metodą stwarzania. Lepiej po prostu BYĆ.

 

UMYSŁ LUDZKI MYŚLI, UMYSŁ BOŻY WIE.

Jezus

 

W tym kontekście staje się jasne, dlaczego tak potężną moc posiadają afirmacje: JA JESTEM…
JA JESTEM Miłością,

JA JESTEM Radością,

JA JESTEM Mądrością,

JA JESTEM Taktem, Dyplomacją i Rozwagą,

JA JESTEM Pełnią Harmonii,

JA JESTEM Wewnętrznym Spokojem,

JA JESTEM Mocą Uzdrawiającą,

JA JESTEM Obfitością Wszelkich Dóbr Duchowych i Materialnych…
„Prawdziwe znaczenie określenia «JAM JEST…», to stwierdzenie pierwotnej identyczności człowieka ze swoim źródłem, niepozwalające mu na zniżenie się i włączenie do swej natury tego, czym nie jest.

Człowiek, to nie są jego doświadczenia; jest on tym, czym jest. Doświadczenia, które wydają się czymś mniejszym od niego, nie powinny być nigdy brane pod uwagę przy ocenie człowieka. «Jestem zawsze tym, czym JA JESTEM W DUCHU», a nie tym, czym zdaję się być w doświadczeniu lub też tym, czego doświadczyłem w świecie. Wszystko jedno, co przeszedłem lub zdaję się przechodzić – zawsze pozostaję tym, czym jestem w znaczeniu pierwotnym – obrazem i podobieństwem Boga[podkreślenie autora].” („Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu”, Baird T. Spalding)

Stwierdzenie, że Jestem Tym, Kim Jestem daje świadectwo o mnie, powiadamia cały Wszechświat i mnie samego o zaistniałym fakcie Bycia Tym, Kim Postanowiłem Być. Teraz należy tylko podziękować Bogu za ten wspaniały, Boski dar mojego zaistnienia w takiej postaci, w jakiej chciałem zaistnieć.

Jakie to już proste właśnie dziś!

Każdy może osiągnąć to, co czynił Jezus. Trzeba najpierw jednak dojść do Świadomości Chrystusowej. Czy jest to możliwe? A do kogo wypowiedział następujące słowa Jezus: „Te i większe rzeczy czynić będziecie…”(Ew. Św. Jana)? Przecież to obietnica Jezusa skierowana do WSZYSTKICH dzieci Boga. Jezus stwierdził wyraźnie – „…będziecie czynić…”.

Czyżby łudził nas miałkimi obietnicami? W jakim celu? Zwłaszcza On, który z niewyobrażalnej dla przeciętnego człowieka miłości do człowieka dał się świadomie umęczyć i ukrzyżować, aby później zmartwychwstać i dać w ten sposób świadectwo podstawowej prawdzie: wszystko jest możliwe dla DZIECKA BOŻEGO – nawet przezwyciężenie śmierci cielesnej.

Zmartwychwstanie po uprzedniej strasznej śmierci, śmierci w potwornych męczarniach, a więc niepodlegającej dyskusji, było aktem przedstawienia możliwości tkwiących w tych, którzy ponownie zjednoczyli się z Bogiem.

Boga nie można zabić. W takim razie, czy można zabić DZIECKO BOGA? Przecież DZIECKO BOGA jest również Bogiem.

Boska Świadomość, świadomość, że każdy z nas jest DZIECKIEM BOGA DOSKONAŁEGO stworzonym na Jego obraz i podobieństwo, świadomość Jedni z Bogiem, która pojawiła się w Jezusie sprawiła, że Jezus stał się Chrystusem. W taki sam sposób każdy z nas może stać się Chrystusem. Cudownie jest więc – Janusz Chrystus, Nineczka Chrystus, Jadwiga Chrystus, Helenka Chrystus, Bożena Chrystus, Piotrek Chrystus, Ania Chrystus i niezliczone grono innych ludzi. Wszyscy jesteśmy Chrystusami…

W jaki sposób mamy stać się Chrystusami? W jaki sposób osiągnąć Jednię z Bogiem? Jezus powiedział: „Bądźcie i wy doskonali, jak Ojciec nasz jest DOSKONAŁY…”

Łatwo to powiedzieć Jezusowi…Jest przecież Bogiem.

A my nie jesteśmy bogami? Czyż nie zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga? Czy każdy z nas nie otrzymał wspaniałych darów, talentów, łask i błogosławieństw?

Otrzymaliśmy je wszyscy. Możemy więc stwarzać. I to robimy. Często jednak to nasze stwarzanie daje mierne rezultaty – przynajmniej w naszych oczach. „Nie udało się…”

Jeśli twierdzimy, że nie udało się, to bardzo się mylimy. Udało nam się doskonale. W sposób doskonały stworzyliśmy to, co powołały do życia nasze intencje, myśli, czyny i emocje.

Czy jesteśmy w stanie wykonać dokładne ich fotografie? Ile znajdzie się tam szaro-czarnych plam niskich myśli? Te plamy przysłoniły barwną paletę możliwości danych nam przez Boga. Te bure zacienienia, to zasłona, która oddziela, odgradza wszystkich od Boga, powoduje w nas swoisty dualizm. A przecież ciągle pierwiastek Boski jest w naszym wnętrzu. Odnajdźmy go w sobie.

Czy wierzymy, że możemy tego dokonać? Czy uważamy, że możemy usłyszeć głos Boga w sobie? Jak można go jednak usłyszeć w potwornym zgiełku galopujących myśli, zwłaszcza tych o najniższych wibracjach?

Czy usłyszymy głosy naszych matek mając słuchawki walkmanów na uszach? Jak może dotrzeć do nas w takim razie zaproszenie na oczekujący już na stole gotowy posiłek?

Czy możemy usłyszeć telefony od naszych ojców, kiedy jedziemy samochodem, w którym na full dudnią basy naszej ulubionej kapeli?

Jak może dotrzeć do nas w takim razie wiadomość od naszego ojca, że ma dla nas doskonałą pracę, bardzo dobrze płatną i zgodną z tym, co lubimy robić?

Sami stworzyliśmy bariery odgradzając się, odcinając od rodziców, nie chcąc słyszeć tego, co do nas mówią.

Zlekceważyliśmy ich, bo przecież jesteśmy tak bardzo zajęci sobą, jesteśmy zaambarasowani tym, co sami robimy. Pogrążyliśmy się w tym samorobieniu. Uważamy pewnie, że sami do wszystkiego dojdziemy, że sami wiemy najlepiej, że sami najlepiej potrafimy. Nie chcemy słuchać nikogo innego poza wyłącznie sobą. Dlaczego narzekamy więc później, że jesteśmy głodni, albo, że posiłek jest zimny? Dlaczego narzekamy, że mamy marną, niskopłatną pracę, której nie znosimy?

Pewnie nie ma tu naszej złej woli. Pewnie daliśmy się po prostu zaprząc do machiny tzw. „cywilizacji” wymuszającej na nas udział w codziennym morderczym wyścigu.

A może poddaliśmy się presji innych, podobnie jak my, uczestniczących w tych samych zawodach? Może zatraciliśmy poczucie rzeczywistości i tego, co naprawdę w życiu jest istotne?

Daliśmy się zaprząc w kierat: pobudka – pospieszne śniadanie – poganianie płaczących dzieci (przecież nie mogą spóźnić się do przedszkola, szkoły, a my do pracy…) – poranne stanie w korkach – nerwówka w pracy – popołudniowe stanie w korkach – kolacja – coś tam w „tiwi” – może pośpieszny seks – ciężki sen… I tak praktycznie codziennie.

Zapomnieliśmy tak naprawdę, Kim Jesteśmy. Nie zauważyliśmy nawet, kiedy daliśmy się uwieść, kiedy staliśmy się niewolnikami.

Niezależnie jednak od przyczyn stworzyliśmy dla siebie to, co stworzyliśmy. Miało być tak dobrze, mieliśmy najlepsze intencje, a co wyszło

A może przyczyna naszego doskonałego stwarzania niedoskonałości tkwi gdzie indziej?

„…gdy wymawiamy słowo «nie mogę», to zapieramy się wewnętrznie Chrystusa. Dziś możemy dowieść, iż przy każdym negatywnym słowie, jakie wypowiadamy, zapieramy się Chrystusa w nas”(Jezus).

 

„Nie mogę…”, „Nie umiem…”, „Nie potrafię…”, „Nie jestem zdolny…”. Kto: „nie może”, „nie umie”, „nie potrafi”, „nie jest zdolny”? Dziecko Boga DOSKONAŁEGO?!

Otrzymaliśmy wszelkie najwspanialsze dary, zostaliśmy wyposażeni w wiedzę, umiejętności, wszelkie talenty i twierdzimy, że nic nie mamy, nic nie posiadamy, niczego nie potrafimy?

Jak długo mamy żyć jeszcze w takim stanie niskiej świadomości? Czy nie nadeszła pora na przebudzenie?

Jeśli mówimy lub myślimy, że czegoś nie możemy, to już to stworzyliśmy. Stworzyliśmy więc NIEMOC.

 

Zacznijmy więc JUŻ OD TERAZ stwarzać MOC…
„MOGĘ…”, „UMIEM…”, „POTRAFIĘ…”, „JESTEM ZDOLNY…”

 

autor artykułu: Kazimierz Janusz Dąbrowski

2 myśli nt. „Refleksje z czytania Mistrzów – O stwarzaniu – Kazimierz Janusz Dąbrowski

  1. Panna Migotka

    Zdębiałam … Oczy szeroko mi się otworzyły… Czyżby to przebudzenie? Dziekuje z całego serca za ten wpis ❤ Jestem wdzięczna, dziekuje jeszcze raz ❤

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.