Dziwna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy, że niezależnie od wychowania w takiej czy innej religii człowiek może ją zawsze porzucić jak również Bóstwa w niej czczone dla podążania za głosem serca wskazującym mu inne przejawy Boskości.
Jest to prawda. Jeśli potrzebujesz pocieszenia nie ma znaczenia, w której religii je znajdziesz, ale jeśli poszukujesz drogi do zjednoczenia z Boskością, to co wymyślili ludzie jest na niej przeszkodą.
Wasze wierzenia często odbiegają od rzeczywistości, wierzycie w rzeczy niedorzeczne a nawet szkodliwe. Większość ludzi zapomniała, że religia jest drogowskazem na drodze do Boga, nawet nie samą drogą a z pewnością nie jej celem. Ludzie przez wieki tyle nazmyślali, że zamiast dziś rozważać, co jest wartościowe a co nie lepiej oddać się Bogu w opiekę, aby prowadził was i oświetlał drogę ku Sobie.
Mistrzu, zabierasz nam coś, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Coś, na czym opiera się nasza kultura i struktura społeczna.
Kultura jest wartością o ile potrafi przekazać przez pokolenia przesłanie miłości do Boga, troski o innych i Przyrodę, natchnąć do poszukiwań wartości wyższych i wzbogacić w ten sposób życie ludzkie.
Wasza kultura przekazuje osądy i uprzedzenia, uczy wrogości wobec obcych, szacunku dla autorytetu, instytucji i uległości wobec władzy. Daje wam fałszywe światło, za którym podążacie.
Stąd wniosek, że powinniśmy zapomnieć i religię i kulturę?
Odejść od nich poszukując prawdziwych wartości w sercu i w Bogu. Granica pomiędzy Boskością i światem jest bardzo wyraźna i powinniście opowiedzieć się po jednej ze stron.
W systemie o którym mówisz cały czas chodzi o władzę nad ludźmi?
Tak, o zainteresowanie sprawami i poglądami, które ktoś wam podsuwa, abyście przejęli się nimi i zaangażowali. To nie jest dobry sposób pracy z ludźmi. O wiele lepiej jest nakłaniać ludzi do poszukiwania własnych prawd w sercu i sumieniu i wspierać ich w rozwoju ku wyższym wartościom, miłości, pokojowi, ku dobru. Wasze dokonania na polu bardzo szeroko rozumianej kultury, co obejmuje również światopogląd, są skrzywione. Głównym czynnikiem przeszkadzającym w rozkwicie dobrej „kultury” jest was egoizm, przywiązanie do „moje”, niechęć do „obcego”.
Waszej religii i kulturze po prostu brakuje miłości. Miłość nie poszukuje władzy ponieważ jest skromna, nie chce niczego dla siebie ponieważ jest bezinteresowna. Miłość żyje nieustannym dawaniem, to jedna z Jej cech. To cecha Boska. Nie musi tworzyć zhierarchizowanych struktur społecznych ani aparatu nacisku by utrzymać posłuszeństwo. Miłość to dbanie o dobro i interesy innych, ponad swoje własne. Tak jest urządzony Wszechświat, może was to dziwić ale tak po prostu jest.
Jeśli opieracie wartości społeczne na egoizmie, nie uwzględniacie Boskich Praw, miłości, dobra, bezinteresowności to tworzycie system, który przynosi ludziom cierpienie. Obecnie jako ludzkość stajecie przed ogromnym wyzwaniem transformacji systemu, który stworzyliście na nowy, zgodny z uniwersalnymi, Boskimi prawami, zgodny przede wszystkim z prawami miłości. W nim, w wartościach i mądrości, które przekaże przyszłym pokoleniom, a więc i wam samym kiedy tu powrócicie odnajdziecie dobro i miłość i Boskość. Nowy system da wam wolność od cierpień.
Mistrzu, obawiam się jednak, że dla wielu ludzi, to co teraz mówisz jest zbyt enigmatyczne, wygląda na kolejną teorię, których ostatnio mieliśmy w obfitości. Żadna się nie sprawdziła.
Zadajcie sobie pytanie dlaczego tak było. Zastanówcie się nad tą kwestią. Weźcie pod uwagę szerokie spojrzenie. Zastanówcie się czy istnieje rozdźwięk pomiędzy tym co się mówi a tym co się robi. Oraz oczywiście dlaczego tak jest.
Istnieje rozdźwięk pomiędzy głoszoną teorią a praktyką, i chyba on jest główną przyczyną niepowodzeń, głosimy jedno, robimy drugie a najczęściej wychodzi z tego trzecie. Politycy wiele obiecują ale jak przychodzi „co do czego” najczęściej zajmują się własnymi interesami albo interesami jakiejś wąskiej grupy społecznej lub partii. Do tego dochodzi fakt, że nie znamy siebie i konsekwencji swoich czynów.
To dobra uwaga. Dlatego zacznijcie tworzyć nową “kulturę” i nową “religię” rozumianą jako duchowość w oparciu o to co sprawdzicie. Zadajcie sobie jako pojedynczy ludzie i całe społeczeństwo kilka pytań i znajdźcie na nie odpowiedzi.
Pierwszym niech będzie następujące „Czy istnieje Bóg?”
Niech każdy z was szuka odpowiedzi tak długo aż ją znajdzie. Zwróćcie się do Boskości aby dała wam doświadczalne dowody na swoje istnienie. Proście o nie. Ten eksperyment da wam bardzo, bardzo wiele. Wiem, że pojawią się lęki i to będzie naturalny proces. Religia uczyła was przez wieki, że Boskości należy się bać. Przetrwajcie to w spokoju. Wiele dobrych sił przyjdzie wam z pomocą.
Drugim pytaniem niech będzie „Kim jest Bóg?”
I znów, tak jak poprzednio proście o doświadczenie Go. O to, by pokazał wam Siebie Samego, tak byście bez najmniejszych wątpliwości odczuli Go i doznali. Dla większości z was będzie to szok. Boskość okaże się bowiem zupełnie różna od tego, co przekazały wam religie. Przekonajcie się sami. Boskość to czuła miłość, to oddanie, to służenie wam każdego dnia, to zupełna bezinteresowność i brak śladu myślenia o sobie, to myśli wyłącznie o dobru innych. To skromność stawiającą Siebie na ostatnim miejscu, tak aby wszyscy kochani otrzymali to co jest im potrzebne i nikt nie został zapomniany.
Ale wy przekonajcie się o tym sami. Sprawdźcie Moje słowa. Bądźcie na tyle odważni by zadać pytania i przekonać się samemu o wartości odpowiedzi.
[…]
Mistrzu, a jaki powinien być nasz stosunek do władzy? W Europie znajdujemy jeszcze ślady dawnej, mistycznej aury, jaka otaczała władców, Amerykanie mają bardziej pragmatyczne podejście.
Kierujcie się w życiu miłością ku Bogu a wszystko inne stanie się znacznie prostsze. Pytasz mnie o sprawy po prostu banalne i nieważne w porównaniu z tym, co jest rzeczywiście istotą rzeczy. Władza, władcy i urzędy byli tutaj od tysięcy lat i jeszcze długo będą. Są wyrazem zbiorowego wysiłku organizacji życia, zapewnienia jako takiego porządku i bezpieczeństwa, także socjalnego, zapewnienia rozwoju gospodarczego i społecznego. Władza i jej instytucje ewoluują i nadal tak będzie.
Problem z ludźmi na stanowiskach jest wszędzie tan sam i jest to generalny problem ludzi na ziemi; jest nim egoizm. Pod jego wpływem, ludzie, którzy mają strzec wspólnego dobra i dbać o jego rozwój myślą o sobie i o tym, jak by coś osiągnąć dla samych siebie.
Mistrzu, ale przecież właśnie na tym jest zbudowana cała struktura naszego społeczeństwa.
Tak, ale jeśli mówimy o miłości i o tym, że wszystko z Niej pochodzi to już możesz dostrzec, że takie podejście jest jedynie fazą przejściową. Władza, tak jak ja rozumiecie, nie jest właściwym pojęciem. Znacznie lepszym jest służba, wtedy ci, którzy z jakiegoś powodu maja więcej czy to dóbr, zdolności czy możliwości dzielą się nimi z innymi myśląc o ich, nie swoim dobru.
Za jakiś czas dojrzejecie na tyle, żeby zamienić własność na miłość, koncentrację na sobie na skupienie na Bogu, za czym w naturalny sposób nadejdzie służenie wszystkim istotom w duchu miłości. Czekają was olbrzymie zmiany, wobec których obecna rewolucja technologiczna jest jedynie dziecięcą zabawką.
Powróćmy jeszcze na chwilę do wpływu społeczeństwa na człowieka.
Dobrze. Zadaj sobie pytanie, co wartościowego do tej pory przekazali ci inni ludzie, w tym rodzice oraz w szczególności szkoła i religia. Co wartościowego wyniosłeś z tych setek godzin przesiedzianych w szkolnych ławkach, w kościelnych ławkach i ławach uniwersyteckich?
Czy nauczyli cię jak masz samodzielnie poszukiwać odpowiedzi, czy nauczyli cię samodzielnie dochodzić do prawdy i żyć według jej przewodnictwa, czy pokazali jak budować relacje z innymi ludźmi tak abyście ty i oni mogli znaleźć szczęście, czy nauczyli cię jak kochać Boskość i wszelkie stworzenie, jak znaleźć satysfakcję z życia?
Czy pokazali, czym jest dobro płynące z człowieka i wzbogacające wszystko wkoło, czy nauczyli jak zachowywać spokój wśród wydarzeń życiowych, czy pokazali jak możesz stać się wartościowym członkiem społeczności i wnieść do niej prawdziwe wartości? Czy pokazali ci jak powinieneś się zwracać do Boga, aby otrzymać Jego miłość, wskazówki i prowadzenie?
Czy potrafili nauczyć cię miłości? Kochać Boskość nie w słowach, ale w myślach, uczuciach i czynach? To przecież jest najważniejsza umiejętność, z której wynika wszelkie dobro i piękno wewnętrzne.
Po raz kolejny nie wiem, co Ci odpowiedzieć. Miałem wrażenie, że jednak szkoły i uniwersytety uczą wielu wartościowych rzeczy, a jednak słysząc Twoje pytania dotyczące tak istotnych kwestii zaczynam mieć wrażenie ze ten czas był w dużej mierze zmarnowany.
I tu masz całkowitą rację. Żadna szkoła nie uczy tych przedmiotów, żadna nie uczy jak żyć, jak znaleźć własne miejsce w życiu, jak stawiać czoło przeciwnościom i dążyć do poznania prawdziwej wartości. Zamiast tego zmusza do zapamiętywania „prawd objawionych”, czyli poglądów opartych na osądzie historii i kultury. Kultywujecie wartości, które tak naprawdę nie są wartościami. Dlatego właśnie nie możecie odnaleźć miłości i prawdy. One nie należą do waszego „świata” chociaż on uparcie tak twierdzi.
Problem z waszym dorobkiem społecznym i kulturalnym polega na zawężeniu spojrzenia. Ograniczacie się do tego co „moje” i „znane” ignorując, oceniając negatywnie lub bojąc się „inności”. Tymczasem jesteście jedną rodziną a nawet więcej, jesteście Jednym. I zamiast rozszerzać horyzonty umysłu i serca otwierając je na całą Ziemię, kosmos, ludzi, każecie kochać i poświęcać się tylko jednemu krajowi, tylko jednej doktrynie. Gdybyście potrafili uczyć ludzi poświęcania się wartościom a nie teoriom, życie tutaj wyglądałoby zupełnie inaczej. Wasza kultura jest oparta na lęku i manipulacji. Ale i to się zmieni, gdy zaczniecie kierować się w życiu ku Miłości i Bogu. Miłość łączy ponad wszelkimi barierami, które tworzy umysł. Uczcie się miłości ku Boskości, przekazujcie tę umiejętność nowym pokoleniom a będą żyli, wy będziecie tutaj żyli, gdy przyjdziecie ponownie, w coraz większym szczęściu i pomyślności a negatywna moc iluzji będzie traciła władzę nad wami.
[…]
Jaka przyszłość nas czeka?
Ty mi powiedz.
Z tego, co powiedziałeś wcześniej możemy mieć kłopoty. Jakie Ty, drogi Mistrzu widzisz rozwiązanie?
Zamiast słowa kłopoty użyjmy słowa skutki. Dziś naruszacie równowagę życia na Ziemi a za jakiś czas, gdy powrócicie już w nowych ciałach otrzymacie owoce dzisiejszych działań. Możecie w to nie wierzyć i tu leży wasz duży, może największy problem. Zachowujecie się w myśl zasady „po nas choćby potop”. A to nie jest dobry klimat mentalny dla zrozumienia życia i znalezienia w nim szczęścia.
Dlatego proponuję wam aby każdy z was zastanowił się nad zjawiskiem reinkarnacji oraz prawem przyczyny i skutku. To dobrze, że już budzi się tak zwana świadomość ekologiczna rozumiejąca, że przyszłe pokolenia też muszą mieć miejsce do życia. Teraz przesuńcie poznanie krok dalej. Proście o możliwość przekonania się o tym czy zjawisko reinkarnacji jest prawdziwe. I o rzecz kolejną – o to czy prawo przyczyn i skutków rzeczywiście działa. Masz kolejne pytania, o które prosiłeś.
Gdy znajdziecie odpowiedzi zastanówcie się nad nieco głębszymi wnioskami, które z nich wynikają. Te przyszłe pokolenia to przecież wy sami. Wasi rodzice, dziadkowie, dzieci i wnuki. I wy. A jeśli prawo działa to każdy negatywny czyn prędzej czy później odbije się na was samych. Zastanówcie się, czy chcecie cierpieć?
Niech wiedza o prawie przyczyn i skutków wraz z miłością ku Boskości staną się osią waszego myślenia o świecie, ludzkości i cierpieniu. Wiele, wiele zrozumiecie, gdy uczynicie ten jeden krok. Wielu z was po raz pierwszy zobaczy, że obraz „świata”, który tworzycie z tak ogromnym zaangażowaniem ma olbrzymie luki.
Ale nie zatrzymujcie się i stawiajcie następne kroki. Poproście Boskość, aby przekonała was w doświadczeniu o swoim działaniu i Istnieniu. To będzie druga wielka luka. A następnie by prowadziła was już stale ku Sobie, poza i ponad ten świat iluzji ku krainie szczęścia i miłości.
[…]
Powróćcie do miejsca skąd wyszliście, do Boga i Jego Miłości. Finałem każdej podróży jest powrót do Miłości i żadna cywilizacja nie może się rozwijać nie biorąc pod uwagę współpracy z Siłą, która stworzyła Wszechświat. Nauka i technologia, jeśli nie są zrównoważone miłością powodują wiele kłopotów. Są jak szalony koń, pędzący po górskich drogach. O nieszczęście nie trudno.
Szkoda by było.
Wszechświat nie zna pojęcia szkody, są procesy, które prowadzą do takich a nie innych skutków. Wynik jest znany i jest nim miłość. Po tej, lub tamtej stronie.
Ty znasz przyszłość, czy mógłbyś mi powiedzieć jak się to wszystko skończy?
Ludzkość roztopi się w Świetle.
A czy życie na Ziemi przetrwa?
Nie, w ciągu kilku miliardów lat Słońce obejmie je swoim promieniowaniem i ta planeta spłonie.
Ale czy w ciągu najbliższych stu i dwustu lat nie wydarzy się coś, co może zagrozić ludzkości?
Nie dostaniesz odpowiedzi na to pytanie. Już powiedziałem dosyć.
Mistrzu, wydaje mi się, że pomimo naszej rozmowy o zagrożeniach w przyszłości i tak ani Twoje ani moje słowa nic nie zmienią.
Mylisz się, mogą zmienić bardzo wiele, w tej chwili ma miejsce wyścig z czasem. Czasem jeden trzeźwo myślący człowiek może odwrócić bieg historii.
Myślę, że jednak w ciągu najbliższych pięćdziesięciu lat nic takiego się nie wydarzy.
Nie znasz przyszłości. Niewielu ludzi przeczuwało wydarzenia z września 2001 roku a popatrz, jaki ogromny wstrząs przeżyliście. Nie wiecie, co jeszcze niesie przyszłość. Nie jesteście w stanie zabezpieczyć się przez wszystkim. Jeden trzeźwo myślący może pokazać nowy kierunek i sprawić, aby ludzie nim podążali.
I przestali się np. bawić nauką?
Niekoniecznie, bo nie sama nauka jest zagrożeniem, jedynie sposób, w jaki wykorzystacie jej odkrycia. Jeśli będziecie żyć w unii z Bogiem zaczniecie odkrywać jeszcze potężniejsze siły i nie będą one stanowić zagrożenia dla waszego bytu. Po wielkich odkryciach technicznych i technologicznych czas odkryć rozum i sumienie. I oczywiście zacząć kierować się nimi. Czas odkryć Boga. Czas znaleźć Miłość i pojednać się z Nią. Miłość bez początku i końca. Miłość bez granic, Tę, która wypełnia Sobą Wszechświat.
Jesteście częścią większego systemu a system ten to jedna Istota. Szkodząc jakiejś jego części w rzeczywistości niszczycie jakąś część Mnie. Życie jest jedno.
Nie mam co liczyć na to że odpowiesz na pytanie jak będzie wyglądała przyszłość?
Gdybym dziś opowiedział odebrałoby to nam całą radość z przygody odkrywania świata i Wszechświata. Księga wydarzeń przyszłości jest od tysięcy lat zamknięta przed ludźmi i nie należy tego zmieniać.
Największą przygodą jest jednak odkrycie Ciebie.
Święta prawda.
Wydaje mi się, że Ty jednak znasz dokładną a nawet bardzo dokładną odpowiedź na pytanie, co będzie tutaj za 100 czy 200 lat tylko nie chcesz powiedzieć.
Poznanie przyszłości, nie jest wam do niczego potrzebne, choć są ludzie, którzy na ten temat wiele wiedzą. Wciąż jeszcze ich przemyślenia i wizje pozostają w sferze fantastyki naukowej.
Pamiętam z książek Juliusza Verne’a czy Arthura Clarce’a – podawali wiele zaskakująco trafnych obserwacji dotyczących np. pierwszego lotu na Księżyc, wynalazków.
Nie tylko oni odkryli złoty klucz do drzwi, za którymi znajduje się przyszłość.
Ten klucz to imaginacja?
Nie, inspiracja wewnętrzna.
Ale dziś moglibyśmy już porozmawiać o możliwych scenariuszach wydarzeń?
Nie, dziś jeszcze nie, być może za kilka lub kilkanaście lat, teraz jeszcze jest grubo za wcześnie.
Ostatnie pytanie – z tego, co powiedziałeś to nad niebezpiecznymi eksperymentami pracują ludzie bezmyślni lub też zwichnięci moralnie.
Nie, nie powiedziałem, że bezmyślni, wprost przeciwnie są bardzo sprawni intelektualnie. Jednak brak im wyczucia wewnętrznego niezbędnego przy zajmowaniu się sprawami tak wielkiej wagi, o tak daleko idących konsekwencjach. Brak im przede wszystkim miłości, która wskazuje badaczom drogę do odkrywania rzeczy dobrych, pięknych i przynoszących pomoc innym. Umysł kierowany przez serce jest potężnym narzędziem czynienia dobra. Dzięki takiemu połączeniu będziecie w stanie poznać znacznie, znacznie więcej.
Wiele obszarów odkryć jest i będzie nadal zamkniętych przed wami, o ile nie zmienicie siebie. Miłość w sercu jest najlepszym Przewodnikiem dla każdego z was.
Jaki wniosek może płynąć dla czytelnika z tego, o czym przed chwilą opowiedziałeś?
Że warto w każdej sytuacji zwracać się do Boga i w Nim poszukiwać wsparcia i ochrony. Że warto zwracać się ku Jego Miłości, bo Ona rozwiązuje wszystkie problemy i daje nadzieję na przyszłość. O ile sprawy potoczą się właściwie to, tak jak wiek dwudziesty był czasem fascynacji techniką i technologią, wiek dwudziesty pierwszy zapoczątkuje okres fascynacji Boskością i Miłością i wtedy zakończą się wszelkie kłopoty ludzi na Ziemi.
A w tej „materii” jest bardzo wiele do odkrycia.
Cały Wszechświat, miłość, radość i napęd do życia, który nigdy się nie wyczerpie.
Na moje odczucie, w ciągu najbliższych 10 lat Ziemi nic nie grozi.
Grozi i to wiele, ale na szczęście jestem tutaj i dbam, aby nie zaszło nic takiego, co mogłoby przeszkodzić wam w drodze rozwoju.
To znaczy, że nasz los jako ludzkiej rasy zależy od rozwoju duchowego?
Tak, to główny wyznacznik przyszłości.
Czyli może się zdarzyć sytuacja, w której skutkiem odejścia od Światła nastąpi jakąś wielka katastrofa.
Mówimy hipotetycznie – tak może się zdarzyć. Nie musi być to zjawisko zewnętrzne, może być wywołane fizycznie przez was samych.
Czyli z Twoich słów wynika, że siedzimy na wulkanie.
Tak.
Mistrzu, co byś nam doradził w takiej sytuacji?
Chcielibyście znać wszystkie odpowiedzi. Sięgnijcie do własnego wnętrza tam je znajdziecie. Szukajcie drogi w oparciu o miłość do Boga, obierzcie sobie Ją za przewodnika i tłumacza. Miłość was nie zawiedzie.
A czy mógłbyś cos podpowiedzieć?
Ależ właśnie to zrobiłem. Pokazałem prostą drogę do trwałego pokoju i pomyślności. Tylko iść.
A jakąś bardziej konkretną wskazówkę?
To jest jak najbardziej konkretna wskazówka. Zwróćcie się do wnętrza, do serca do Boga, który tam mieszka. Znajdźcie Go i zacznijcie żyć w zgodzie z Nim i sobą. Będziecie szczęśliwsi i świat się zaraz zmieni. Dla każdego są indywidualne wskazówki, znajdźcie je, proście o nie, Jestem stale dostępny, o każdej porze, zawsze i wszędzie. Jestem Miłością i was kocham. Proście a dostaniecie. Nikt nie odmówi wam pomocy.
I to jest droga do transformacji świadomości społecznej na Ziemi.
Nawet więcej, do całkowitej zmiany świadomości społecznej i zestrojenia jej ze świadomością planetarną. Zbliżenie tych dwóch, dziś jeszcze odrębnych stanów bytowania, uwolni wielkie zasoby energii duchowej angażowanej obecnie do powstrzymania dalszego zniszczenia. Wtedy nawet najbardziej oporni zaczną więcej widzieć i rozumieć a ich postępowanie zmieni się niemal automatycznie.
Wspominałeś w jednej ze swych książek o masie krytycznej.
Jest to ilość podobnie myślących ludzi, zorientowanych duchowo zdolna kształtować świadomość zbiorową w pozytywnym kierunku. Po przekroczeniu punktu krytycznego wydarzenia zaczynają toczyć się same jako ze zostaje uruchomiona wasza powszechna moc stwórcza i ukierunkowana w pozytywną stronę. Czekam na tę chwilę.
Jak daleko nam do tego punktu?
Daleko.
Jak rozumiem chodzi tu o powszechną zmianę świadomości?
I postępująca w ślad zmianę świadomości zbiorowej. Dlatego mówię nie o konkretnych rozwiązaniach, ale o drodze, która prowadzi do wszystkich rozwiązań. Chciałbym aby to do was dotarło.
Moje odpowiedzi tutaj podane mogą was zainteresować, ale nie przyniosą prawdziwej przemiany wewnętrznej. To może uczynić jedynie miłość ku Stwórcy. Bez niej pozostaniecie nadal w martwym punkcie i nie odwrócicie niekorzystnego dla was biegu wydarzeń. Możecie wiele wiedzieć, ale wiedza nie posunie was ani na krok.
„Niekorzystnego biegu wydarzeń”
A tak. Skupiona praca nad sobą, zwrot ku Miłości i doświadczanie Jej, właściwe wybory, nawiązywanie relacji pomiędzy człowiekiem i kochającą Boskością to jest droga do przemiany waszego losu. Praca indywidualnie z każdym człowiekiem, bez pośredników.
Mistrzu, tak twierdzi każda religia, że powiem nieco niegrzecznie.
Każda religia tworzy pośredników i żyje z pośrednictwa więc naturalne, przy waszym egoistycznym stanie umysłu, staje się poszukiwanie sposobów wpływu na jak największą ilość ludzi. W ślad za tym religia traci zainteresowanie indywidualnym rozwojem jednostki ku Bogu zastępując go nakazami coraz doskonalszego dopasowania do rozwijającej się doktryny.
Mówię, o czym innym – nie są ci potrzebni pośrednicy i nikomu nie są potrzebni. Każdy z was ma serce i Mnie mieszkającego wewnątrz, wystarczy się zwrócić. Jedynie to spowoduje przeniesienie świadomości zbiorowej na wyższy poziom nie „rozwój moralny” albo „ugruntowanie w wierze” jak niedorzecznie twierdzicie. Zacznijcie od siebie, zwróćcie się ku Boskości by zapoczątkowała w was pozytywną przemianę. Podejmijcie wyzwanie zmian na lepsze. Razem stworzymy inny „świat”, oparty na miłości.
Podsumowując: nie są nam potrzebne ani pisma ani pośrednicy.
Już nie. Teraz potrzebujecie jedynie miłości ku Bogu oraz oddźwięku Jego Miłości i łaski, ponieważ tylko one mogą was wyzwolić. Większość doktryn religijnych i towarzyszącej im kultury duchowej jest zatruta egoizmem, podziałami na „moje” i „cudze”, „nas” i „obcych”. Podziały to zamknięte serca, to brak miłości. Nie tędy wiedzie droga ku Bogu.
Czy myślisz, że Boskość nie jest w stanie prowadzić człowieka i dotrzeć do niego bez tych „pomocników”? Serce, które jest zamknięte może otworzyć tylko Bóg. Nie uczyni tego żaden pośrednik ani książka. Prawdziwa przemiana może przyjść jedynie od wewnątrz.
„Prawdziwa przemiana może przyjść tylko od wewnątrz”
Przemiana jednostki, społeczeństwa i świata, dokładnie w takiej kolejności.
Witam,
Tak głębokich prawd , tak właściwie ujętych nie słyszałam ani nie czytałam nigdzie.
Dzięki Ci Babo że rozświetlasz mój intelekt i Tobie Danielu za tę książkę.
Z miłością Irena
Najwyższy czas, ja porzuciłam w młodości
Każdy musi poszukać własnej drogi do Boga i Boskości, żadni pośrednicy nie byli i nie są potrzebni.