2.7 Co jest najważniejsze?

Mistrzu, chciałbym Cię zapytać co chciałbyś przekazać czytelnikom tej książki.

Jest wiele rzeczy, ale pamiętajcie, że zawsze najważniejsza jest miłość do Boga. Nie kariera, rodzina, dzieci, nawet nie medytacja, ale miłość. To Ona wskazuje kierunek i oświetla drogę. Jeśli chcecie zmienić wasze życie i szybko wznieść się ku duchowym wyżynom to najlepszą ku temu drogą jest nauczyć się kochać Boga.

Szukajcie miłości do Boga i proście o Nią, a kiedy już przyjdzie trwajcie w Niej i uczyńcie z niej inspirację do codziennego życia. A wasze życie będzie zmieniać się w szalonym tempie. Kochajcie, kochajcie i kochajcie i niech wasz byt stanie się pieśnią miłości ku Stwórcy. 

Jednak jest to dosyć trudne w ciągu dnia.

Na początku wszystko jest trudne, w miarę postępowania droga staje się coraz łatwiejsza. Pamiętajcie też, że zawsze możecie prosić o łaskę miłości do Boga, a to jest prośba szczególnie miła Jego sercu.
Zacznijcie, idźcie i nie zrażajcie się trudnościami. Korzystajcie z nich, jako okazji do pełniejszego zwrotu ku Miłości. 

Jesteś tak cudowną Istotą, a Twoja miłość jest taka słodka … nie mam słów.

Nie ma takich słów, aby wyrazić Jej słodycz, blask i głębię… Każdy może sam jej zakosztować. Każdy POWINIEN jej sam DOŚWIADCZYĆ.

Jestem obecny wszędzie, także tuż obok czytającego te słowa. Byłem, jestem i będę i gwarantuje ci, że kiedyś Mnie poznasz. Wiedz, że jestem zawsze przy tobie, zawsze. Przemyśl to głęboko a jako owoc skupienia i pojęcia tej prawdy otrzymasz świadomość subtelnego działania kochającej cię Boskości pośród wszystkich spraw dnia. 

[…]

Wiele razy poruszając temat Boga jako Miłości spotykam się z zastrzeżeniami, że życie bywa czasem tak ciężkie, rozwody, nieszczęścia, utrata majątku, odejście bliskich osób… To wszystko powoduje, że zaczynamy sobie zadawać pytania o Ciebie, o Twój stosunek do nas i o to, dlaczego cierpimy, dlaczego musieli odejść nasi najbliżsi, dlaczego wydarzenia potoczyły się tak a nie inaczej, dlaczego jesteśmy nieszczęśliwi? W takich sytuacjach zaczynamy wątpić w Ciebie i Twoją miłość. Co byś im i mnie na to odpowiedział?

Rzecz polega na tym, że to wy sami tak określiliście kształt świata, w którym żyjecie. Dobra wiadomość jest taka, że możecie stworzyć inny, oparty na innych zasadach. 

Tu Mistrzu nie do końca rozumiem.

Wasz świat jest zbudowany na związkach. Majątki, rodzina, najbliżsi. Kiedy tracicie to, co uważacie za wartościowe czy niezbędne pojawia się cierpienie. Jednocześnie skupienie na „stronie materialnej” powoduje niemożność czy nieumiejętność dostrzeżenia prawdziwego Źródła życia i wszelkiej pomyślności.

Świat ma naturę przemijającą i zmienną, możecie się z tym nie zgadzać, ale takie są fakty. Tak czy inaczej kiedyś będziecie musieli odejść i zostawić to wszystko o co po tej stronie tak zabiegaliście. 

Przyznam, że nie widzę wyjścia z tej sytuacji.

Miłość jest wyjściem, ponieważ może was uwolnić od przywiązań i pokazać ukryte do tej pory aspekty rzeczywistości. Między innymi fakt, że śmierć nie jest końcem życia. Odchodzicie i przychodzicie ponownie. Wasi krewni i przyjaciele, którzy opuścili „ten świat” pojawiają się na nim ponownie w ciałach dzieci. Jeśli to zrozumiecie i na dodatek będziecie w stanie żyć w unii z Boskością wtedy śmierć będzie postrzegana jako akt miłości i narodziny będą postrzegane jako akt miłości. Wtedy zrobicie wszystko aby pomóc innym w ich drodze ku Światłu, ponieważ zrozumiecie sens i cel wydarzeń a także ich nieuchronność. Miejsce żalu i bólu po „stracie” zastąpią modlitwy pełne miłości, modlitwy o szczęście i pomyślność odchodzących oraz o to aby byli w stanie porzucić wszelkie więzy i ograniczenia by roztopić się w pełni w kochającym Świetle.

Wybierając świat w takim kształcie jak obecnie, z naciskiem na własność i związki wybieracie cierpienie. Wybierzcie świat oparty na miłości i pozbawiony egoistycznych więzów, a będziecie żyć tuż obok kochającego was Stwórcy. Wybór jednego lub drugiego należy do was. Wasze pretensje o obecność cierpień kierujecie pod niewłaściwym adresem. Powinniście skierować je również do siebie samych, a poza tym do waszych autorytetów, przywódców społecznych i duchowych, twórców tak zwanej kultury. Oni, od setek lat, przy waszej milczącej aprobacie wmawiają wam, że najważniejsza jest własność, osobowość i związki. Dowiedzcie się KIM JEST BÓG, poznajcie Go, poznajcie prawa, które tutaj działają. Sprawdźcie to. W miłości i mądrości która będzie kierować waszymi czynami znajdziecie wolność od cierpień, a nawet znacznie, znacznie więcej. Znajdziecie miłość, radość i Boskość.

Boskość mówi, że najważniejsze są miłość, bezinteresowność, skromność i pomoc innym, życie bez przywiązań z umysłem skupionym na kochającym Stwórcy. Stwórzcie taki świat. Oparty na tym CO NAPRAWDĘ JEST.

[…]

A Mistrzu, weźmy przykład nieszczęśliwej śmierci dzieci. Każdy wtedy pyta „czy tak musiało być”? Co one zawiniły?

Śmierć nie jest żadną karą za “winy”. Zrozumcie, że jest ona częścią procesu, który prowadzi was ku szczęściu i wyzwoleniu, ku wiecznemu szczęściu i wiecznej radości. I wszystkie wydarzenia, bez względu na ich rodzaj, są krokami ku Światłu. Patrzycie na bezradne dziecko ale widzicie jedynie jego ciało. Nie widzicie przeszłości tej Istoty, która pojawiła się pomiędzy wami, aby przejść kolejną lekcję w Boskiej Uczelni. Zarówno przyjście, jak i odejście mają swój głęboki sens. 

Mistrzu, na czym on polega?

Na wyrażaniu wszystkich cudownych aspektów miłości. 

Byłem szalenie ciekaw co mi odpowiesz, jednak nie powiem aby Twoje słowa wyjaśniły mi wiele. Nie wiem czego się spodziewałem.

Twój umysł nie jest przygotowany do zrozumienia wielu duchowych prawd. Będzie tobie i wam wszystkim znacznie łatwiej gdy postawicie kochającą Boskość w centrum waszego zainteresowania, w centrum waszego Wszechświata i zrozumiecie, że Ona jest najwyższą wartością, nie to, co dzieje się na ziemi. Powstanie wtedy zupełnie inny obraz świata i waszej w nim roli. Miejsce związków, których się tak kurczowo trzymacie zajmą wolność i miłość, miejsce „mojej własności” zajmie „twoje dobro”, miejsce gromadzenia i „brania” zajmą dzielenie się i dawanie, dawanie, dawanie.

Patrzcie na innych ze świadomością, że mogą odejść każdego dnia, w każdej chwili. I nie ma na to rady. Kiedy już wystarczająco ugruntujecie się w nowej świadomości zmienności i nieuchronności wydarzeń, zadajcie sobie pytania na czym się oprzeć, co mogę zrobić dla innych, czym się kierować płynąc w strumieniu wydarzeń?

Gdy zrozumiecie zmienność i nieuchronność wtedy przyjdzie czas na okazywanie sympatii, na życzliwy uśmiech, dobre, pełne ciepła słowo dla innych pielgrzymów.

Zastanowienie się nad sprawami ostatecznymi bardzo pomaga odpowiednio ustawić myślenie, skłania do rozważań nad sensem życia, wartościami, które się wyznaje i oczywiście nad relacją pomiędzy człowiekiem a Bogiem.

Namawiam was do przyjrzenia się życiu i akceptacji go takim, jakie jest, akceptacji jego nieokreśloności i zmienności, zgody na rzeczy nieuchronne i nieuniknione. Bo po prostu takie jest życie. Zacznijcie myśleć. Zacznijcie pytać. Zacznijcie szukać. A nade wszystko zacznijcie kochać. 

Czyli nie możemy się spodziewać jakiegoś doraźnego rozwiązania od Ciebie, które zredukowałoby cierpienia i przeżycia?

Ależ tak. Zawsze możecie zwrócić się z prośbą o wsparcie i tak często ono przychodzi!
Moim celem jest zmiana waszego sposobu myślenia po to byście w przyszłości umieli reagować bardziej powściągliwie, z większą miłością i aby przejścia towarzyszące zmianom miały mniejsze natężenie. 

Ale czy one w ogóle są potrzebne?

Na to pytanie musicie sami znaleźć odpowiedź.

Przywiązania do ziemskich spraw rodzą cierpienie. Pytasz Mnie czy skutek jest potrzebny? Zapytaj czy potrzebna jest przyczyna i jaki ma ona sens. Przyczyna leży po waszej stronie. Odejdźcie od egoizmu i skierujcie się ku Bogu. Jeśli dzięki swej wrażliwości zrozumiecie ten punkt staniecie na drodze do wolności. Zwróćcie się ku Boskości, a Ona spali sznury przywiązań i w ich miejsce da samą Siebie. Staniecie się istotami pełnymi miłości, żyjącymi co dnia za pan brat z Boskością. 

Czyli według tego co mówisz decydujące znaczenie dla wolności od cierpień ma rozwój duchowy.

Można tak powiedzieć. Rozwój i jego owoce w postaci miłości i zrozumienia duchowej strony życia. 

Co w takim razie ma największe znaczenie dla naszego rozwoju?

Umiejętność zwrotu z miłością ku Bogu. Miłość jest tym uczuciem, które On z radością potęguje i dzięki temu jest jej coraz więcej i więcej. Miłość obejmuje was i usuwa wszystko co przeszkadza w drodze. Dzięki Jej działaniu wszelkie przejścia są stokroć łagodniejsze zarówno w swym przebiegu jak i w waszym oddźwięku psychicznym na nie.

[…]

Powrócę jeszcze do pytania o przyczynę – przywiązania i skutek w postaci cierpień. Co zrobić, aby wznieść się ponad to? Czy samo zrozumienie tego procesu nie wystarczy?

Zrozumienie przyczyn cierpienia nie uwolni cię od niego, tak jak zrozumienie przyczyn grypy nie uleczy jej. Znając mechanizm jesteśmy na etapie diagnozy, likwidacja skutków będzie wynikiem terapii.
Terapia to życie z miłością, w miłości, dla miłości i wszystko, co z tego stanu wynika. 

Zadam wcześniejsze pytanie nieco inaczej, – co zrobić, aby pozbyć się przywiązań i nie cierpieć w związku z nimi?

Recepta na dziś jest jedna – skupić w swym życiu uwagę na Boskości i prosić Ją o uwolnienie od przywiązań, po to by móc w pełni się w Niej pogrążyć. 

Czy mógłbyś Mistrzu nieco więcej powiedzieć o przyczynach cierpienia? Może znając je lepiej np. uda nam się uniknąć przynajmniej części z nich.

Nie jest wam potrzebna wiedza. Znacznie ważniejsza jest miłość ku Bogu. Kochająca was Boskość zna przyczyny tego co dolega każdemu z was i jest w stanie przepisać właściwe lekarstwa. Jedyne co powinniście zrobić to nauczyć się zwracać ku Niej. Resztę ktoś wykona za was. Miłość i zaufanie, oto czego oczekuje od was Bóg. 

Jesteś Mistrzu taki słodki i kochany.

Jak każdy, jak każdy. Tworzycie świat oparty na lęku i związkach, stwórzcie inny, oparty o miłość. Oba są w waszym zasięgu. Utożsamianie z ciałem i osobowością powoduje cierpienie. Miłość jest jedynie o krok stąd. I każdy z was jest Miłością. Kto przychodzi i kto odchodzi? Ten, który się nie narodził nie może umrzeć. Tak naprawdę śmierć nie istnieje. 

[…]

Mistrzu, co znaczył sen, który miałem dzisiejszej nocy? Śniło mi się, że jeden z dawnych znajomych potraktował mnie wręcz skandalicznie i to jeszcze w zamian za wielką grzeczność, którą mu wyświadczyłem. Byłem tak wzburzony, że chciałem go zaraz obić, aż się obudziłem.

Energie związków są jeszcze ukryte w podświadomości i mają duży wpływ na percepcję. Blokują poza tym swobodny dostęp miłości. Sympatie i antypatie są związane z tym światem, powodują zaangażowanie w sprawy innych ludzi. Nie jest to czyste i bezinteresowne. Za każdą taką energią kryją się różne stany ducha. Wiążcie się z Boskością. 

[…]

Powiedz Mistrzu, czy człowiek może np. porzucić rodzinę, aby udać się na poszukiwanie Ciebie?

Czym jest poszukiwanie Boga i czy trzeba udawać się w jakieś specjalne miejsce?

To znaczy, że powinien zostać tam gdzie jest?

Przestrzegam przed pochopnym działaniem i traktowaniem „poszukiwań” jako wymówki służącej usprawiedliwieniu zerwania związku. W każdej sytuacji, w której człowiek się znajdzie jest bardzo dużo do zrobienia, jeśli idzie o możliwość nawiązania relacji z Bogiem. I bądźcie pewni, że jeśli naprawdę będzie wskazana samotność w celu pogłębienia życia duchowego to dowiecie się o tym.

Jeśli myślicie o takim kroku pamiętajcie, ze zawsze możecie poprosić o wskazówkę jedną, drugą, trzecią. Jeśli poprosicie szczerze z pewnością odpowiedź przyjdzie. Potrzeba wam więcej spokoju, czasu i cierpliwości przy podejmowaniu ważnych decyzji życiowych. Potrzeba więcej równowagi i nade wszystko miłości.

Każde zejście się i rozstanie ma głębokie konsekwencje karmiczne. W tych sprawach zalecam potrójne lekarstwo: spokój, spokój i spokój. I miłość. 

[…]

A co w takim razie ze związkami obarczonymi przemocą?

To już dawno rozwiązaliście sami. Przemoc jest karalna. 

Czy z tego powodu może dojść do usprawiedliwionego w Twoich oczach rozejścia się partnerów?

Tak i takie wydarzenia często mają miejsce. 

To znaczy, że są powody i sytuacje, w których przysięga małżeńska przestaje obowiązywać?

Tak, jest ich wiele. Sakramentalne „i że cię nie opuszczę aż do śmierci” nie jest właściwe w każdej sytuacji. Są sytuacje, kiedy przysięga traci ważność w oczach Boga. Zdrada, alkoholizm, nadużycia seksualne, przemoc.
Małżeństwo to pole na którym powinna rozwijać się miłość, to poszerzanie obszaru zainteresowania i pracy o innych ludzi, którym jesteśmy winni oddanie, opiekę i miłość. Ale trzeba iść jeszcze dalej, wyjść poza porządek społeczny i instytucję małżeństwa. Są ważniejsze wartości, znacznie ważniejsze. Ludzie nie rodzą się po to by łączyć się w związki. 

Przychodzimy na ten świat po to, by?

Zjednoczyć się z kochająca Boskością w miłości. 

Jeśli związek jest umową pomiędzy stronami zawartą przed Tobą, umową, która na dodatek może być zawieszona a nawet rozwiązana to oznacza, że ten „sakrament” jak go nazywa religia nie jest rzeczą najważniejszą w życiu dwojga ludzi.

Związki nie są najważniejsze, to dość oczywiste. Przypomnij sobie co powiedziałem ci w Indiach, kiedy zapytałeś, co powinno stać na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi. 

Byłem kompletnie zaskoczony Twoją odpowiedzią. Liczyłem, że powiesz np. że miłość, oddanie może wierność a Ty odpowiedziałeś: „Na pierwszym miejscu w związku pomiędzy dwojgiem ludzi powinien stać Bóg”

I jak widzisz tę odpowiedź z perspektywy lat, które minęły?

Dopiero po kilku latach zacząłem rozumieć znaczenie tego, co powiedziałeś. Właściwie to w każdym z naszych związków a nawet kontaktów z ludźmi Ty powinieneś stać na pierwszym miejscu. Gdyby tak było, życie tutaj wyglądałoby zupełnie inaczej, bylibyśmy znacznie bardziej szczęśliwi.

Tak, tak, tak.

Powróćmy do głównego wątku – cierpienia i jego przyczyn. Cierpienie rodzi się ze związków a te są w dużej części efektem społecznej umowy, którą przyjęliście. Związki a miłość to dwie różne sprawy, bardzo różne. Kierujcie się ku miłości to i w waszych relacjach z ludźmi będzie coraz więcej serdeczności, zrozumienia i miłości.

Cały „problem” polega na tym, że chcecie postrzegać świat wyłącznie w bardzo ograniczony sposób. Częścią „problemu” jest również wasz upór. Ale też prawdą jest, że możecie zmienić ten stan rzeczy dość szybko. 

Jak można to zrobić?

Tylko w jeden sposób – poprzez powrót do Źródła Życia i Miłości. Skupcie się całą mocą umysłu i serca na kochającej was Boskości i utrzymujcie Jej obraz stale – w umyśle i w sercu. Czyńcie to często, co dnia, co chwilę.

Ten krok będzie podstawą do następnego – dobrych myśli, słów i czynów skupionych na Boskości i w Niej znajdujących swój początek i koniec. Wszystko dzieje się w Bogu i cokolwiek spotyka was w ciągu dnia jest wyłącznie Nim.

Z czasem zrozumiecie, że to co nazywacie życiem jest w rzeczywistości czymś na kształt teatralnej gry, w której aniołom Światłości przydzielono role ojców, matek, „zwykłych ludzi”. Ale każde przedstawienie kiedyś się kończy i obecne właśnie ma się ku końcowi. Miłość już spogląda spoza kurtyny Niebios. Słychać oklaski, po prostu burzę braw. To było przepiękne przedstawienie o przejmującym do głębi znaczeniu. Pozostaje Mi podziękować wam za udział w Grze. Spisaliście się znakomicie, po prostu znakomicie.

A za chwilę dla wielu z was zacznie się następne. Chciałbyś poznać jego tytuł? 

O tak! Oczywiście.

Boska Miłość prowadzi budzącą się ludzkość ku szczęściu i Światłu. 

Cudowny.

A jaki scenariusz jest piękny? Wkrótce się przekonacie.