3.7 Ruch energii

Słynne powiedzienie Heraklita z Efezu brzmi: „panta rhei kai ouden menei” – „wszystko płynie, nic nie stoi w miejscu, jest w ciągłym ruchu.”

Ruch energii stanowi naturę tej rzeczywistości. Wszelka roślinność trwa w ruchu, wszelkie procesy chemiczne i fizyczne są nieustannym ruchem. Cały wszechświat jest przemianą energii, krążeniem wibracji. Nie warto przed nim stawiać oporu. Sensownie jest zaakceptować w pełni ten ruch. Przyzwolić na jego istnienie. Uczestniczyć w nim i w pełni doświadczać. Energia przychodzi o odchodzi. Zdarzenia przychodzą i odchodzą. Radości i smutki, depresje i nadzieje, świadomość i nieświadomość. To wszystko jest boskim ruchem przestrzeni. Będąc w tym ruchu całkowicie można dostrzec jego piękno. Brak przywiązania do stałej formy daje wolność – jest to jedna z najważniejszych nauk Buddyzmu.

Każda forma w tej rzeczywistości odchodzi. Nic nie trwa wiecznie. Przywiązanie umysłu do pewnych przejawów wszechświata rodzi tylko cierpienie. Umysł jest uzależniony i przywiązany do rzeczy materialnych, do rozkoszy zmysłowych… Wszelkie uzależnienie ego rodzi cierpienie, ponieważ rzeczy, do których się ego przywiązuje są nietrwałe. Kiedy stracimy dom, kiedy stracimy partnera, kiedy stracimy pieniądze. To wszystko budzi pewnego rodzaju ból cielesny. Tylko dlatego, że ego chce wszystko zatrzymać dla siebie. Chce utrzymać stan stabilności przez jak najdłuższy moment. Tym samym zaprzecza boskiemu ruchowi, w którym wszystko, co przychodzi, musi odejść. To jest proste i naturalne.

Formy również przychodzą. Niekiedy są oceniane dobrze, wtedy ich przyjście wzbudza radość. Niekiedy przychodzą rzeczy oceniane jako złe. Kiedy ego ich nie akceptuje, rodzi się cierpienie. Ponieważ ego oczekuje czegoś innego, nie zgadza się z aktualną rzeczywistością. Tworzy napięcia i cierpienie. Nie chce tego, co przychodzi. Ciało broni się przed tym. Nie chodzi o to, by się poddać i pogodzić się ze swoim „ciężkim losem”. Kwestia w tym, by w ogóle nie interpretować losu jako ciężki. Przyjąć go takim, jakim jest, nie oceniając i nie nazywając. Wtedy przychodzi zupełnie inne podejście, zupełnie inna energia. Wtedy wszystko jest swobodne. Kiedy przychodzi w gościnę nielubiany wujek, nie warto tworzyć oporu. Zaakceptować „takość” tej sytuacji. „Takość” czyli sytuację taką jaka jest. Bez interpretacji. Ugościć wujka jak boską formę, jako cząstkę tej samej rzeczywistości, cząstkę siebie samego. Wtedy zamiast energii złości popłynie energia miłości. Człowiek otacza się zupełnie innymi wibracjami, co powoduje prawie natychmiastową zmianę formy rzeczywistości. Kiedy człowiek wypełni siebie akceptacją i zrozumieniem, nagle przychodzi inna sytuacja, wszystko się zmienia i staje się w porządku. Wujek już nie jest zły, a okazuje się bardzo miłym i ciepłym człowiekiem.

Zasadniczą kwestią jest tu podejście do tej rzeczywistości. Najkorzystniejsze podejście jest poprzez świadomość i akceptację. Tworzy się ono ze zrozumienia, że wszystko jest jednością. Jedną, nieustannie zmienną formą energii. Akceptując wszelką zmianę. Przychodzące formy stają się czystym cudem istnienia, nie trzeba przed nimi się bronić. Jeśli jednak sprawiają one ból, czy są niekorzystne, zawsze można spowodować inny ruch i je zmienić. Wtedy odbywa się to bez walki i cierpienia. Warto akceptować też wszelkie odchodzące formy i przemiany energii. Wszystko przemija. Jeśli umysł oceni to jako smutne stwierdzenie, to będzie cierpiał z powodu utraty. Jeśli jednak dostrzeże doskonałość ruchu energii, wtenczas każde przemijanie stanie się radością. Nie będzie już cierpienia, tylko radość samego doświadczania. Wtenczas każde zdarzenie jest doświadczaniem boskości i świadomym poruszaniem się w wibracjach wszechświata.