Po kursie Vipassany zyskałem tytuł starszego ucznia. Nie jestem instruktorem, naucielem, guru. W tym momencie zdobywam wykształcenie pedagogiczne i jestem zafascynowany złożonością mojego postrzegania, jak i postrzegania w ogóle.
Chciałbym w kilku odcinkach przedstawić wam moje spojrzenie na najstarszą praktykę medytacyjną wywodzącą się od Buddy. Jest to swego rodzaju ścieżka życiowa, jeśli nią pójdziesz zaprowadzi Cię w odpowiednie miejsce.
Nie mam zamiaru tłumaczyć tutaj wszystkiego, jeśli trafiłeś na ten artykuł zapewne posiadasz już pewną wiedzę na temat medytacji, a jeśli w ogóle nie masz pojęcia co to jest odsyłam Cię do takich tytułów jak „Medytacja Vipassana w prostych słowach” – Henapola Gunaratana , „Medytacja Vipassana” – Rafał Łepik, „Vipassana” – Andrzej Szczypiorski lub innych. Dwie pierwsze są za darmo dostępne w Internecie.
Czemu akurat TA medytacja?
Na świecie istnieje tysiące metod medytowania: bierne, dynamiczne, siedzące, w pozach, poprzez dźwięk, poprzez taniec. Jest tak z kilku powodów. Jesteśmy od siebie różni, nie dla każdego dobre jest to samo, żyjemy w różnych kulturach, mamy różne temperamenty, różne możliwości.
Ta medytacja opiera się na prostocie i konsekwencji, to właśnie mnie do niej zachęciło. Mając pewne problemy ze sobą, perfekcjonizm, uleganie wpływom potrzebowałem metody, która wyrobi we mnie te cechy, których mi brakuje: proste podążanie do celu, dyscypliny i konsekwencji.
Opiera się ona o podstawowe założenia medytacyjne jaki są (na prosty język):
a. Uspokojenie umysłu
b. Koncentracja umysłu
c. Poznanie umysłu
Spokojny, skoncentrowany umysł, który dokonał wglądu we własną naturę, prowadzi nas do szczęścia i harmonii. Nie mam na myśli zdobycie mnóstwa pieniędzy i władzy, ale wewnętrznego poczucia sensu i doznania miłości. Będziemy tam gdzie byliśmy, będziemy tacy jacy jesteśmy, ale będziemy przepełnieni ogromem radości, która do tej pory była ukryta.
Będąc na kursie dostrzegłem, że uczestniczy w nim dużo kobiet, było to dla mnie dziwne, gdyż jest to dość surowa metoda, byłem przekonany, że kobiety wolą jogę, taniec lub jakieś inne niestworzone rzeczy, gdyż są otoczone całą paletą niespodzianek. Tutaj nie ma żadnej niespodzianki, jest poduszka – Ty – i siedzenie. Widocznie i one w niej coś dostrzegły, co jak się później dowiedziałem sprawiło, że pojechały na kurs i wielokrotnie wracały. Jestem mężczyzną i jak zdarzyliście zauważyć wypowiadam się o swoim punkcie widzenia, nie potrafię zrozumieć kobiety :), lecz jestem przekonany w tym siedzeniu jest coś co jest korzystne dla każdego nieważne jakiej jest płci i w jakim jest wieku.
Jeśli chodzi o wstęp to by było na tyle, w następnym artykule opowiem o pierwszym założeniu jakim jest „uspokojenie umysłu”.
Jeśli tkwisz w dogmacie odrębności 'świata’ mężczyzn i kobiet i tak Cię to dziwi, nierówna jest jeszcze Twoja ścieżka na drodze rozwoju duchowego.
Zauważasz więcej różnic niż podobieństw. To jest tylko forma, tylko forma. Źródło jest jednością.
Nierówna i ròwna droga to też 'rozróżnienie’ – „tylko forma”. Jeśli uważasz że droga rozwoju prowadzi równą, prostą i łatwą drogą, to możliwe że jeszcze na nią nie wszedłeś. Rostrzyganie czy cos jest jednością czy nie moim zdaniem prowadzi do nikąd.Dokonałem rozróżniena i ogòlnie, to jest moje spostrzeżenie chłopcy bawią sie samochodzikami a dziewczeta lalkami '”tylko to ” ….
Byłam trzy razy na kursie i raz śłużyłam,to na prawde nie wymaga od nas kobiet szczegolnych poświęceń.Wszystko czego potrzebowałam ,to nauczyć się medytowac ,cała reszta przyszła pózniej.Jestem od zawsze na ścieżce rozwoju duchowqego tylko nie zawsze miałam tego świadomość.Na prawdę dzieje się wszystko co sobie wykreujemy,ale miejmy świadomośc nie krzywdzenie nikogo w naszych kreacjach,pozdrawiam Maria.
Zgadzam się z qwerty. to tak jakbyś uważał, że mężczyźni potrafią się skupić na tym co jest istotą medytacji, a kobiety na rozrywkach, tańcach, wygibasach i niestworzonych rzeczach. Nie obraź się, ale jest w tym nutka szowinizmu.
Joga to dopiero wymaga wglądu w siebie i poznania siebie… Bez tego nie ma jogi bez względu na to jakby się kto nie wyginał. :-) Kobiet zawsze jest więcej na wszelkich zajęciach zarówno dotyczących aktywności fizycznej jak i rozwoju duchowego. Osobiście wydaje mi się, że facetom po prostu nie chce się wysilać, bo przyjemniej im siedzieć przed tv z piwkiem (generalizuję oczywiście :-)). A szkoda… bo Ci którzy się rozwijają są niesamowici.
Najlepiej mówić, że kobiety są wszechstronne, a mężczyźni leniwi. Charis prezentujesz kolejny przykład ograniczonego umysłu.
Nie wiem dlaczego tak jest krytykowany autor artykulu. Napisal subiektywnie jak sie wtedy czul, nie napisal, ze jest doskonaly czy tez oswiecony na wieki wieków itp… To nic takiego, poprostu tak wtedy czul a teraz idzie z pewnoscia dalej w swoim rozwoju, jesli tego nadal chce.
Hej, wy – na ścieżce duchowego rozwoju – zalecam mniej agresji i tekstów typu ” prezentujesz kolejny przykład ograniczonego umysłu.” wszyscy jesteśmy ograniczeni. Jedni mniej inni bardziej.
powiedział to „bad” man.
Bardzo mi przykro czytając państwa komentarze, myślałam że szukając informacji na temat rozwoju, natknę się na bardziej „rozwinięte” uwagi (próba akceptacji subiektywnej perspektywy autora artykułu ? ) w myśl jedności – jestem faministką ale też staram się regulralnie „rozciągać” swoją perspektywę spojrzenia na pewne rzeczy