1.5 Wizja Boga

Witaj drogi Mistrzu, chcę ci przede wszystkim podziękować za dzień dzisiejszy, za Twoją bliskość i czułość. Chciałbym Cię tez zapytać o to co dziś ujrzałem. Przez chwilę jakby zaczynała otwierać się druga rzeczywistość, poza „zasłoną” materialności istniało żywe, olbrzymie Światło a jego blask przebijał się strumieniami „stamtąd” „tutaj”. Nagle dotarło do mnie jak nietrwały jest nasz świat, a właściwie nasz obraz świata, który nosimy w sobie bo rzeczywistość może być zgoła zupełnie inna. Zdjął mnie lęk, że zaraz to Światło obejmie mnie i zniknę w Nim na zawsze bez śladu wraz z całym światem i wtedy Ono jakby zaczęło się wycofywać i po chwili wizja znikła. Bałem się, kiedy ten widzialny i odczuwalny świat zaczął topnieć i niknąć i zaczęło do mnie docierać że Ty, kochane i cudowne Światło jesteś jedyną, tą prawdziwą Rzeczywistością.

Lęk jest dużym problemem dla wielu z was. Lęk nie pozwala wam otworzyć się i przyjąć Miłości, tak jakby na to zasługiwała.

Drugim problemem są zamknięte serca. Zamknięte na miłość, na innych, na Boskość. Winne temu stanowi rzeczy jest skupienie się na sobie, własności, pragnieniach, pożądaniu, pomysłach. A Boskość jest bardzo, bardzo blisko. Jest tutaj przez cały czas. Wszystko jest światłem, jedynie w umyśle powstaje obraz materialnych wrażeń, wokół których konstruujecie ten świat. To, co nazywacie „światem” składa się z wiązki wrażeń i wyobrażeń, utrwalanych przez wiele lat. To co nazywacie „światem” ma naturę z gruntu umysłową, nie „fizyczną”. 

Mistrzu przyznam, że nie rozumiem. Czy to znaczy, że „fizyczność” nie istnieje? Czym w takim razie jest to co nazywamy „materialnością”, „fizycznością”?

Materialność to pewna koncepcja oparta o wrażenia zmysłowe. Rzeczywistość jest inna. Rzeczywistość to Światłość i Miłość. Materialność nie jest bytem obiektywnym, jedynym Bytem Obiektywnym, jest Byt Najwyższy, Stwórca, który wyłonił z siebie wszystko. 

Przyznam, że nadal nie bardzo rozumiem.

To co nazywasz rzeczami i określasz jako “istniejące” jest czymś innym, niż ci się WYDAJE. Tak was wychowano, że nadajecie byt obiektywny „rzeczywistości” złożonej z wrażeń cielesnych i na ich podstawie kształtujecie swoje koncepcje umysłowe. I to nazywacie rzeczywistością. Ale tak naprawdę to jedynie wasze myśli, wyobrażenia o tym co jest, nie to co naprawdę jest. I tak jesteście przywiązani do tego SPOSOBU MYŚLENIA o świecie, że gdy pojawiają się wydarzenia, czy doświadczenia kwestionujące wasz „ulubiony, przyjęty porządek rzeczy” rodzi się wielki lęk. Boicie się utraty „własnej rzeczywistości” czyli własnych myśli o tym jaki jest świat. 

Chyba zaczynam pojmować. To co nazywamy światem jest wiązką wrażeń myślowo – emocjonalnych. Czy dobrze myślę?

Z grubsza tak. 

Mistrzu, jakie praktyczne wnioski wynikają z Twoich słów?

Zacznijcie myśleć, że nie rozumiecie „świata”, że nie rozumiecie nawet podstaw jego istnienia, że nie znacie i nie rozumiecie samych siebie. Porzućcie dumę z „wiedzy”, i z każdego innego powodu, owo dumne „ja wiem”, które tworzy świat i swoje jego zrozumienie, by w nim panować i się wywyższać. “Wy” jako samodzielne jednostki też jesteście jedynie stanem myślenia, myślą zakorzenioną głęboko i uparcie. Bez realnego bytu. Prawdziwym Bytem człowieka jest Światłość, nie ta myśl „ja” dręcząca was od pokoleń, której nadajecie tak wielką rangę. Wiedzcie o tym, a kiedyś ten obraz zniknie, myśli o „świecie” i on sam znikną pewnego dnia jak płomień zdmuchniętej świecy. Pozostaną Miłość, Radość i Szczęśliwość, jedyne Istnienie. Na razie wstrzymajcie rozbudowę tego „ja”. Ograniczajcie myślenie oparte na „ja” i ograniczajcie pragnienia. Myślcie o Bogu nie o „ja”.
Nie pozwalajcie aby kierował wami lęk. Lęk zamyka was przed Światłem, Miłością i Bogiem. Otwórzcie się na Nie całkowicie, teraz, zaraz. Pozwólcie, aby Boskość ujęła was Sobą. 

W jaki sposób powstaje nasze uczucie oddzielenia i osobowość „ja”?

„Ja osobowe” związane z cielesnością jest odbiciem Jedynego Ja, Boskiej Istoty. Podobnie jak „świat” jest oparte na wiązce wrażeń cielesnych i rodzi się wraz z tym co nazywacie „światem”. Obie te konstrukcje łącznie możemy nazwać stanem myślenia śmiertelnego. Chcę podkreślić, że są to stany umysłu, nie mające wiele wspólnego z Rzeczywistością. 

Dlaczego nie widzimy i nie rozumiemy tego jasno?

Ponieważ uwikłaliście się w działanie i myślenie ”wewnątrz świata”. Weźmy takie porównanie; jesteście aktorami, którzy tak bardzo zaangażowali się w grę, że zapomnieli, że to tylko przedstawienie. Weźmy następne; kiedy śpicie wszystkie wydarzenia wydają się wam bardzo realne i często reagujecie na nie silnymi emocjami, ale rano wiecie, że to był tylko sen. To co nazywacie rzeczywistością, światem i sobą to właśnie jest taki sen. Życie jest snem, śmierć jest przebudzeniem. Wtedy stajecie twarzą w twarz z Miłością. 

Co w takim razie powinniśmy zrobić, jakie praktyczne działania podjąć?

Ujmę je tutaj krótko, więcej znajdzie się w dalszej części książki. Obudzenie się, czy tez dostrzeżenie Rzeczywistości to powrót, uświadomienie sobie prawdziwej tożsamości poza wyobrażeniami umysłu na temat siebie i świata. Będąc stale zanurzony w „sobie” i „świecie” powinieneś stać się bardzo uważny i ostrożny, tak aby dalszymi działaniami nie powiększać jeszcze więzów, to raz. Druga cześć odpowiedzi i wskazówek wynika z tego kim naprawdę jest każdy z was. Dziś możecie wierzyć Mi lub nie, ale jesteście Miłością i Światłem, jednością z Bogiem i samym Bogiem. Dlatego dobrze będzie, gdy „małe ja’ zacznie zwracać się z miłością do Boskości, zwracać się z modlitwą i prośbą do Najwyższej Mocy, po to by pobłogosławiła je przebudzeniem, wolnością od siebie i tego świata snu.

Nie wracajcie do przeszłości, swoich poglądów, opinii i nawyków, lecz proście Miłość, aby ukształtowała „was” tak jak Ona sobie tego życzy. Zapomnijcie i przeszłości i idźcie za kochającą Boskością wciąż dalej i dalej – w Nieznane. Nieznane na długo stanie się waszym domem.

Przeszłość to tylko wasza myśl, prawdziwej przyszłości nie znacie. Pozostaje teraźniejszość, która tez nie jest ważna bo nie odbieracie jej czysto i właściwie. Co pozostaje? Zwrot ku Miłości i Boskości. Tylko to przyniesie z czasem trwałe, dobre skutki i wiele, wiele błogosławieństw. 

[…]

Drogi Mistrzu czy rzeczywiście jest tak, że jesteś jedynym inspiratorem tego, co się wydarza? Wszystko mieści się dokładnie w granicach które Ty zakreślasz i nic, absolutnie nic nie może się z nich wyłamać?

Tak jest. 

Wciąż nie pojmuję, dlaczego świat jest taki, jaki jest, ten świat śpi będąc święcie przekonanym o swej samodzielności tymczasem to Ty skryty za cienką powłoką zdarzeń pociągasz za wszystkie sznurki. Stąd wynika, że wszystko jest tak jak ma być i w żadnym z wydarzeń nie ma błędu ani niesprawiedliwości, bo przecież jesteś we wszystkim. Czy to oznacza, że ty jako Najwyższy nie masz żadnych pragnień wobec świata? Np. by ludzie bardziej ciebie kochali, przecież mógłbyś to uczynić? Gdzie tu jest prawda?

Prawda jest prosta i jest nią Miłość, którą jestem. Prawda ta jest nieprzenikniona dla umysłu i nie robi na nim większego wrażenia. To jest bowiem prawda serca, tej „części” was, która dzięki duchowej świadomości ma kontakt z żywą Boskością.

Wszystkie wydarzenia mają swe miejsce w Boskim Planie. Plan to słodka pieśń miłości dająca uniesienie ku Obecności kochającego Stwórcy. Nie ma w nim błędu, nawet najmniejszego. Plan to jedna z najcudowniejszych tkanek Życia, to Boski Dar dla Wszechświata, dar miłości i mądrości. 

Nie mam wątpliwości Mistrzu, że jest tak jak mówisz, ale dlaczego w tym Planie istnieje cierpienie?

W „waszym świecie” w ten sposób Wszechświat daje wam znać, że pewnych rzeczy nie powinniście czynić, ponieważ są odstępstwem od obowiązujących Zasad. Zasady, na których opiera się konstrukcja Wszechświata wynikają z miłości, która troskliwie dba o dobro wszystkich istnień. O dobro i rozwój. Możecie ich nie przyjmować do wiadomości w „waszym świecie” co jednak nie zmienia ich działania. Cierpienie spala negatywne skłonności, uczy korygować postępowanie i myślenie, kieruje ku wyższym wartościom. W rzeczywistości, w której żyjecie stanowi także hamulec dla wybujałych pragnień i czynów powodowanych ignorancją. Ono dokonuje w was transformacji. 

Mistrzu, są to bardzo piękne słowa i płynie z nich cudowna energia, są więc z pewnością prawdą. Ale jest coś co nadal mnie niepokoi i każe pytać dalej. Trudno pogodzić się z koniecznością istnienia cierpień kiedy widzimy co się dzieje na świecie.

Pomyśl więc co by się stało, gdyby czyny nie spotykały się ze swoimi konsekwencjami. Przemoc, oszustwo, manipulacja, agresja, kłamstwo. Jak wyglądałby ten świat, gdyby nie istniał czynnik oduczający was tych zachowań i kierujący konsekwentnie na ścieżki Miłości?

Chcecie aby „sprawiedliwość była na świecie”, ponieważ jej brak kłóci się z waszymi głębokimi odczuciami. Ale jednocześnie nie macie ochoty przyjąć do wiadomości, że sprawiedliwość JUŻ JEST. Bez istnienia prawa karmy kierującego ludzkość ku Miłości Wszechświat byłby nielogiczny. Tak mógłby wyglądać, gdyby stworzył go szalony Bóg.
Jednak sprawy idą w dobrym i coraz lepszym kierunku, dziś wydaje się, że katastrof i konfliktów jest więcej ale to chwilowy stan. Rozliczacie się w ten sposób z przeszłością, z wiekami, kiedy żyliście pogrążeni w ciemnościach. Światłość jest blisko, bardzo blisko. „Świat” odejdzie, ujawni się Światło. 

Drogi Baba, być może problemem jest tutaj fakt, że nie widzimy na co dzień działania prawa przyczyny i skutku.

Tak, to jeden z „problemów”, ale jest bardzo prosty sposób, aby się przekonać o jego istnieniu i to dość szybko, jeśli tylko zechcecie. 

Tak? W jaki sposób?

Jest taki cudowny sposób na wszelkie problemy, nie tylko ten jeden. 

Tak? Czy mógłbyś Mistrzu uchylić rąbka tajemnicy?

Prosty sposób na wszystkie problemy i pytania to poprosić o pomoc. Poprosić o odpowiedź. Poproście a dostaniecie. Ludziom w potrzebie, ludziom szczerze poszukującym prawdy nikt nie odmawia.
Zwróćcie się z modlitwą, z prośbą ku Boskości by odpowiedziała na pytanie o istnienie prawa przyczyn i skutków. Aby wam pokazała jego działanie i logikę.

A kiedy się to stanie zacznijcie głęboko zastanawiać się nad waszym życiem. Gdy już odkryjecie istnienie prawa – starajcie się dostosować wasze słowa, myśli i czyny do najważniejszych zasad. Myślcie o dobru, mówcie dobrze, nie mówcie źle, czyńcie dobro i proście w tych działaniach kochającą Boskość o pomoc. To droga do przemiany życia na lepsze, droga do wyzwolenia spod wpływu waszego negatywnego obrazu „świata”.

Pamiętajcie – proście a dostaniecie. 

[…]

Pamiętam taką sytuację sprzed lat. Śpieszyłem się na zajęcia, miałem je chyba około dwunastej. Z niewiadomego dla mnie powodu furtka z ogrodu na ulicę nie była zamknięta i pies, wilczur, który biegał w ogrodzie gdzieś znikł. Spieszyłem się do pracy ale przecież musiałem go wcześniej znaleźć. Im dłużej szukałem go w okolicy, tym bardziej byłem zły i zdenerwowany. W końcu odnalazłem go w parku, dość daleko od domu, przyprowadziłem i skrzyczałem oraz uderzyłem kilka razy otwartą dłonią. Do dziś pamiętam jak się trząsł, potężny wilczur a drżał na całym ciele. Potem było mi bardzo głupio z tego powodu, że się tak uniosłem i że go uderzyłem. Żałuję tego.

Była jesień i szybko zapadał zmrok. Tego samego dnia znajomy poprosił mnie abym pojechał z nim odstawić samochód do serwisu. Załatwiliśmy lawetę, załadowaliśmy uszkodzone auto i pojechaliśmy pod miasto do warsztatu. Gdy dojechaliśmy na miejsce zapadł zmrok. Wokół pustego o tej porze warsztatu rozciągał się metalowy płot z prętów. Wysiadłem i pomyślałem, że trzeba kogoś poszukać, w końcu musimy zostawić tutaj samochód. Było bardzo ciemno, podszedłem do ogrodzenia i oparłem się o nie, chciałem zajrzeć do domku ochrony. W tym momencie poczułem silne uderzenie w prawe biodro, tak silne, że odrzuciło mnie na metr, może półtora od płotu. Bardziej zdziwiony i zaskoczony niż przestraszony chciałem zorientować się co zaszło. Podszedłem do świateł samochodu. Z prawej strony, na wysokości biodra, miałem wyrwany kawał spodni wielkości dłoni. Po prostu wisiał na kilku nitkach. Byłem zdumiony.

Za chwilę z domku wyszedł ochroniarz z latarką. Wtedy, za płotem, zauważyłem ciemny kształt psa, podobnego z budowy do rotweilera. Człowiek odprowadził go i zamknął w domku. Powiedział, że trzeba na niego bardzo uważać, bo został wyszkolony i atakuje bez ostrzeżenia. Rzeczywiście pies nawet nie szczeknął, podszedł cicho i czekał na mnie. Gdyby nie ogrodzenie mógłby po prostu wyszarpnąć mi kawał ciała. Nie był w stanie przecisnąć szerokiego pyska przez pręty.
Przyznam, że gdy dotarło do mnie co właśnie mnie ominęło gorąco podziękowałem Mistrzowi za ochronę a zaraz potem jeszcze goręcej przepraszałem Go za wcześniejsze postępowanie. To była doskonała lekcja, pamiętam ją do dziś.

Przemoc nie jest rozwiązaniem. Rozwiązaniem jest miłość. 

Kilka razy już opowiedziałem ja znajomym, raz czy dwa spotkałem się z wątpliwością, że to przecież mógł być przypadek.

Ale nie był. Gdyby nawet, to poszukaj najbardziej wartościowej lekcji, jaką mogłeś wynieść z tego doświadczenia. Poza tym, cudze wątpliwości nie są dobrą wskazówką na drodze duchowej. Ludzie działają pod wpływem iluzji, a duchowość to wyjście poza jaj obręb. 

Najbardziej wartościowa lekcja jest taka, że moje postępowanie przyniosło natychmiast nieprzyjemny skutek i na przyszłość nie powinienem się złościć a już na pewno nie powinienem podnosić ręki na zwierzątko.

Akceptuję wniosek. Miałeś wtedy duże szczęście. 

Jeszcze raz Ci dziękuję. Nawet się nie przestraszyłem, potem, gdy zrozumiałem co się stało pojawił się doskonały nastrój. Coś w końcu zrozumiałem, a może raczej cieszyłem się że prawo działa i wcześniejsze przeczucia wewnętrzne były trafione w dziesiątkę. Odczuwałem też dużą pokorę wobec życia i Ciebie.

Tak wygląda jeden z kroków ku Światłu. 

[…]

Dziękuję ci za to, że pojawiasz się przed moim wewnętrznym wzrokiem, szkoda, że ludzie nie mogą ujrzeć Twej zdumiewającej, olbrzymiej skromności, na pewno zmieniliby w jednej chwili stosunek do Ciebie.

Wielu ludzi nie ma ochoty Mnie oglądać. Uważają, że nie daję im tego czego potrzebują. Jednak najczęściej to o co proszą nie jest dla nich korzystne, nie przyniesie ani im ani nikomu innemu nic dobrego. Stąd bierze się Moje „nie”. Ludzie czasem urągają Mi z tego powodu i gniewają się na Mnie ale nigdy się nie obrażam.

Jestem Miłością. Świat utkany jest z cienkiej przędzy miłości. Ziemia i chmury nad nią to miłość. Liście jesienią to kolorowe miłosne listy wysyłane przez drzewa ku Ziemi. Wiatr to oddech Boga, który delikatnie głaszcze wasze twarze. Kocham was moi serdeczni przyjaciele. Spójrzcie we Mnie, spójrzcie z miłością a ukażę się wam. Jestem blisko, bardzo blisko. Jestem Miłością. Miłością bez granic. Ty i Ja jesteśmy Miłością. Wasze myśli mają moc tworzenia „świata”. Nie twórzcie go nadal na starą modłę, zwróćcie je wszystkie ku Mnie a Ja pomogę wam wyzwolić się ku Miłości i szczęściu.