5.5 Utrata „siebie”

Czy po utraceniu ego nadal będziesz „Ty”?

Ciało zostanie, pamięć zostanie, wszystko czego się nauczyłeś zostanie, umysł zostanie. Nie rozpłyniesz się w świetle ani nie znikniesz stając się czystą świadomością. Dla zewnętrznego obserwatora właściwie się nie zmienisz. Nadal będziesz mógł się posługiwać mową, myślami, swoim ciałem. Jednak wewnątrz nastąpi wielka przemiana. Po uświadomieniu sobie iluzorycznej natury ego wszystko stanie się inne. Wszystkie aktualne wyobrażenia o sobie, świecie, innych ludziach, o swoich ograniczeniach i możliwościach -wszystkie wyobrażenia staną się nieważne. Zbudzi się nowy rodzaj świadomości, która jest wolna od mentalnych filtrów. Nie będziesz już patrzeć na świat z poziomu ego. Umysł przestanie oceniać rzeczywistość -nie będzie dobra ani zła. Nie będzie już smutku i warunkowych radości. Tam gdzie się znajdziesz, będzie totalna akceptacja tego, co jest. Będziesz świadom przeszłości Tego ciała, jak i swojej historii życiowej, jednak będziesz zupełnie od tego niezależny. Nie będziesz już potrzebował budować swojej samooceny na przeszłych zdarzeniach, osiągnięciach czy doświadczeniach.

Będąc zatopiony w świadomości stanie się nieważne, jak Cię nazywają, jak Cię określają -uświadomisz sobie, ze to wszystko są tylko iluzje umysłu. Twoje istnienie samo w sobie jest boskie i przez nic nie określone.

***

Wyobraź sobie, ze na chwilę „twoja” dusza opuściła ciało i patrzy z kosmosu na naszą planetę. Widzi jej procesy, kwitnące życie, nieustanny ruch. Widzi jak światło opromienia naszą planetę dając jej energię -czysta miłość. Patrzysz na miliony stworzeń, które istnieją. Pojmujesz wszystko, każdą przyczynę i skutek wszelkich działań wszechświata. Widzisz nieustanną boską zmianę, ewolucję. Nagle zauważasz gdzieś na planecie swoje ciało. Jest ono częścią tego całego procesu miłości. Jednak to ciało wytworzyło osobną tożsamość. Nazwane zostało imieniem, ma w sobie pełno wyobrażeń, co do całego świata. Ciało żyje pojęciami i ocenami rzeczywistości. Określiło się i uznało, że jest odrębne. Stworzyło swoją własną tożsamość. Potraktowało wycinek całej rzeczywistości (swoje ciało) jako rzecz odrębną od całości. Nie dostrzega całego procesu, myśli, że jest samo, oddzielone od całości.

Widzisz, że tak na prawdę temu ciału nic nie grozi. Kiedy nawet umrze, będzie to część procesu. Świadomość nadal będzie wzrastała. Jest częścią całego istnienia, jest istnieniem. Jest otoczone miłością wszechświata. Ciało samo żyje, oddycha. Jednak widzisz też, jak to ciało tworzy sobie w umyśle poczucie oddzielenia, odrębną tożsamość. Boi się śmierci, myśli, ze jak umrze, to wszystko zniknie. Ciągle się boi. Ponieważ traktuje siebie jako coś odrębnego w stosunku do całego istnienia. To ciało wytworzyło mnóstwo pojęć i interpretacji. Ocenia, że niektóre rzeczy w rzeczywistości są „złe”, a niektóre „dobre”. Próbuje uciec od tych złych i osiągnąć te dobre. Tym samym zagubiło się w pojęciach i formie. Jest to pewien rodzaj snu o formie, w którym błądzi świadomość, nie widząc całego procesu.

Patrzysz nadal na planetę i widzisz miliony istot, jak mróweczki, które siebie nazwały (stworzyły sobie tożsamość) i tym samym oddzieliły się od świadomości całości. Widzisz jak walczą ze sobą za swoje urojenia (za iluzoryczne poglądy), widzisz jak pożądają, radują się, smucą, uciekają, nienawidzą różnych rzeczy. Wszystkie te działania wynikają z oceny umysłu. Wszystko to tworzą w umyśle, interpretując widziane rzeczy.

Jednak z poziomu duszy to wszystko jest nieważne. To są wymysły, które są w polu istnienia, jednak nie przysłaniają istnienia. Ty będąc ponad tym widzisz totalność procesu. Wszystko jest doskonałe i ma swoje miejsce. Cokolwiek się dzieje jest doskonałe. Tylko te ograniczone informacjami umysły oceniają i błądzą chodząc po wspaniałej planecie życia.

***

Wyobrażając sobie czystą świadomość oglądającą planetę z góry zginęło poczucie „Ja”. Cała historia życia, osobiste osiągnięcia w materii, upodobania antypatie… Patrząc na to wszystko z poziomu świadomości globalnej (patrząc na ludzi jak na małe mróweczki, które nazwały nienazwane -czyli określiły siebie), wszystkie wymysły pojedynczych form życia wydają się iluzoryczne. Te wszystkie osobiste określenia i oceny stały się nieważne i dość błahe w porównaniu z totalnością istnienia. Choć nadal była świadomość tych iluzji, to nie było utożsamiania z nimi. Wydawały się one nieważne w porównaniu do całego procesu ewolucji i miłości. Stan ponad ego.

Utrata siebie dotyczy tylko wyobrażeń o sobie. Człowiek staje się niezależny od materii i innych ludzi. Wolny od wszystkich osądów i ocen. Nie utożsamia się z nimi i traktuje je jako iluzje. Przychodzi wolność. To porusza całym światopoglądem i wznosi człowieka na inny poziom egzystencji. Kiedy przyjdzie śmierć „mnie”, czyli sztucznej tożsamości nastanie cud narodzin świadomości totalnej. Z małej skorupki wykluje się ptak. W tym momencie świadomość wyjdzie na wolność. Stanie się całkowicie nienależna od wszelkich myśli i sztucznych ocen dotyczących ciała. Wokoło będzie cisza istnienia, cokolwiek się stanie.

Jeśli na daną chwilę jesteś przywiązany do wymysłów ego, stanowią one dla Ciebie prawdziwą rzeczywistość, to żyjesz w iluzji. Jeśli widzisz, że wymysły i określenia umysłu nie koniecznie są prawdziwe, masz szansę uwolnić się od tego przywiązania. Nie chodzi o to, żeby porzucić ten świat stając się samotnikiem. Odrzucając iluzje nie odrzuca się świata. Nie traci się tego, co się do tej pory zyskało, nie traci się przyjaźni, swoich osiągnięć… nic się nie traci. Jest tylko jedna diametralna różnica -w stanie ponad ego jest się wolnym od wszystkiego. Nie ma utożsamiania się z wymysłami i iluzjami. Można nadal żyć takim samym życiem, jednak nie ma napięć. Wymysły nie stanowią rzeczywistości ostatecznej, dlatego można się nimi bawić.

Nie trzeba wiec wybierać między ego, a duchowością. Duchowość nie musi oznaczać porzucenia tego świata. Jest to uświadomienie sobie, że iluzje i wymysły (choć same w sobie mogą być ekscytujące lub budzące lęk) nie stanowią rzeczywistości ostatecznej. Można z nich korzystać jak z narzędzi do poruszania się w tej cywilizacji, jednak bez utożsamiania się z tymi narzędziami.

Kiedy kowal złamie młotek wie, że to tylko młotek i nie tworzy sobie z tego bólu. Nie utożsamia się z narzędziem. Kiedy człowiek zauważy, że coś nie spełniło jego oczekiwań (np: miłość zakończyła się bolesnym rozstaniem), tworzy sobie z tego ogromny ból, ponieważ utożsamia się z narzędziem, jakim jest umysł. A umysł jest w chwili porażki „złamany”.

Wymysły ego mogą nadal być użyteczne, jako narzędzie. Chodzi o tą wewnętrzną wolność od narzędzia, które nie stanowi ostatecznej rzeczywistości.